Podwójne szelągi w mennictwie pomorskim (1594-1670)

„Podwójne szelągi w mennictwie pomorskim (1594-1670)” – nowość na szczecińskim rynku wydawniczym. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Biblioteka, Historia, Patronat | Jeden komentarz

II Międzynarodowy Dzień Przewodnika Turystycznego w Szczecinie

Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Pilotów i Przewodników oraz Miasto Szczecin zapraszają 23 lutego 2014 (niedziela) o godzinie 11.00 na obchody II Międzynarodowego Dnia Przewodnika Turystycznego w Szczecinie. Uroczystość rozpocznie się na Placu Orła Białego, gdzie po powitaniu, przewodnicy i członkowie Stowarzyszenia rozpoczną oprowadzanie wszystkich chętnych po mieście.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Historia, Kultura i Sztuka, Miejsca, Patronat | Możliwość komentowania II Międzynarodowy Dzień Przewodnika Turystycznego w Szczecinie została wyłączona

Środy z historią Szczecina – „Ruch nazistowski w Szczecinie”

Okres nazistowski w dziejach Szczecina będzie tematem najbliższego spotkania z cyklu „Środy z historią Szczecina”. Prelegent – dr Wojciech Wichert skupi się przede wszystkim na wizycie Adolfa Hitlera w naszym mieście w czerwcu 1938 roku. Początek w najbliższą środę (19 lutego) w Ratuszu Staromiejskim o godzinie 17.00. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Edukacja, Historia | Możliwość komentowania Środy z historią Szczecina – „Ruch nazistowski w Szczecinie” została wyłączona

Stary cyfrowy Szczecin. Część 4: Wiskord w latach ’70

W czwartej odsłonie „Starego cyfrowego Szczecina” ponownie wrócono do taśm Wiskordu. Tym razem na ośmiu kilkuminutowych filmach przedstawiono materiały związane m.in. z 25-leciem zakładu (1948-1973). Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Domowe Archiwa Filmowe, Historia, sedina.TV | Możliwość komentowania Stary cyfrowy Szczecin. Część 4: Wiskord w latach ’70 została wyłączona

Szczecin okiem Francuzów w 1813 roku (3)

Zarys historyczny francuskiego okresu w dziejach Szczecina oraz wstępne informacje o dzienniku Pierre’a Villareta i samym jego autorze znajdują się w artykule będącym pierwszym odcinkiem naszego cyklu. Opublikowane dotychczas, wszystkie części wspomnianego cyklu można znaleźć poniżej:

——————————————

W kwietniu i w maju 1813 roku autor dziennika pisze często o potyczkach francusko-pruskich wzdłuż drogi łączącej Szczecin i Dąbie (dzisiejsza ulica Przestrzenna), w okolicach Kespersteige oraz w pobliżu twierdzy Damm [Dąbie].

Oto przykładowe dwa fragmenty:

Od 21 do 26 kwietnia miały miejsce utarczki koło Damm, więc prawie codziennie przynoszono rannych żołnierzy francuskich do ich lazaretu.” … „Trzeciego maja wieczorem, 6 armat zostało przewiezionych na szaniec położony koło Mostu Celnego, a od następnego wczesnego poranka wszczęto intensywny, trwający kilka godzin ostrzał baterii na stanowiskach usypanych przez Prusaków wśród mokradeł;  pruska odpowiedź ogniowa spowodowała wprawdzie zamilknięcie francuskich dział, jednak bez wyraźnego rozstrzygnięcia tego pojedynku. Po ilości przyniesionych do lazaretu rannych, można było wnioskować, że Francuzi odnieśli poważne straty.”

W artykule nie zajmiemy się omówieniem przebiegu tych działań bojowych. Kierując się naszymi zainteresowaniami starym Szczecinem spróbujemy ustalić, w jakim punkcie miasta znajdował się francuski lazaret. Przedtem jednak małe wyjaśnienie do cytowanego tekstu – mokradła, na których Prusacy usypali specjalne stanowiska dla swoich armat to teren dzisiejszego lotniska Aeroklubu Szczecińskiego. A ówczesny Most Cłowy (Zollbrücke) stał niemal dokładnie tam, gdzie dzisiejszy.

Pamiętnikarz, niestety, nie podaje lokalizacji szpitala, do którego trafiali ranni żołnierze. Informacje zawarte w fundamentalnym opracowaniu Thiedego pozornie rozwiązują zagadkę – „… w gimnazjum na Mönchenstraße (dzisiejsza ulica Grodzka) oraz w dotychczasowym Domu Guberni przy Kleine Domstraße (dzisiejsza ulica Mariacka, budynek „F” na ryc. 3.1) urządzono lazarety.”  Zapis ten dotyczy jednak okresu od zdobycia Szczecina do zakończenia wojny francusko-pruskiej (1806-1807). Dom Guberni przy Kleine Domstraße 21 (według późniejszej numeracji) jako siedziba najwyższej władzy wojskowej funkcjonował w czasach pruskich od lat dwudziestych XVIII wieku. Chyba stara siedziba urzędu wydała się napoleońskim generałom nieodpowiednia, więc przeznaczono budynek na lazaret. Tak jak pisałem w odcinku nr 2, francuscy gubernatorowie zainstalowali się najpierw w Hotelu de Preusse (Preussenhof). Ostatnio znalazłem informację, że później (co najmniej od roku 1809) siedzibę francuskiego gubernatora urządzono w budynku zwanym Landhaus (znanym też jako Altes Landeshaus) przy Louisenstraße 28 (do 1806 roku – Mühlenstraße, współcześnie – Staromłyńska). Obecnie budynek jest siedzibą Muzeum Narodowego.

W opracowaniach dotyczących historii szczecińskiego gimnazjum (które od 6 maja 1805 roku nosiło nazwę Königlichen und Stadt-Gymnasium i powstało z połączenia dwóch szkół) znajdujemy potwierdzenie zajęcia lokali tej placówki oświatowej na potrzeby francuskiej armii. Martin Wehrmann pisze na przykład: „Już w październiku 1806 budynek szkolny na Mönchenstraße został wzięty od magistratu na potrzeby lazaretu i klasy musiały zostać umieszczone prowizorycznie gdzie indziej. Dopiero pod koniec roku 1809 udało się osiągnąć zwrot budynku. Jednak już jesienią 1811 roku Francuzi na nowo wysunęli swoje wymaganie dla celów wojskowych. Także duża sala wykładowa w budynku Marienstifts została zabrana.” Oznacza to, że mamy do czynienia z dwoma różnymi lokalizacjami lazaretów, bowiem „duża sala wykładowa” („D” na ryc. 3.1) znajdowała się na Kleine Domstraße (dziś ul. Mariacka) w budynkach, które wcześniej należały do gimnazjum Kolegium Mariackiego. Druga część Gimnazjum mieściła się na dzisiejszej ulicy Grodzkiej (budynki „E” na ryc. 3.1).

ryc. 3.1ryc. 3.1

Zapewne planowana wojna z Rosją i przewidywana trasa przemarszu znacznej części napoleońskiej Grande Armée przez Szczecin były powodem rozszerzania zaplecza medycznego – choć oczywiście nikt nie przewidywał, w jakich okolicznościach organizowane lazarety będą wkrótce użytkowane.

Na początku 1813 roku, gdy do Szczecina zaczęły napływać niedobitki pierwszego Korpusu Wielkiej Armii wycofującej się z Rosji, ilość chorych oraz rannych wzrosła gwałtownie i dotychczasowe pomieszczenia okazały się za ciasne. W lutym opieki medycznej wymagało w Szczecinie 970 żołnierzy, a w marcu liczba ta przekroczyła 1200. Problem stał się palący, dlatego francuski komendant Szczecina – generał Dufresse, zastępujący gubernatora generała Grandeau (również chorego po wyprawie na Rosję!), pod koniec lutego na spotkaniu z burmistrzem i Radą Miejską, zażądał od władz cywilnych finansowania opieki nad chorymi i rannymi żołnierzami. Mimo początkowych protestów, władze miasta ugięły się, wobec groźby lokowania wymagających opieki wojaków w prywatnych domach Szczecinian. Jednak nie wyobrażajmy sobie, że lazarety wojskowe z początków XIX wieku przypominały choć trochę dzisiejsze szpitale. Oto opis francuskiego lazaretu działającego w 1813 roku w Dreźnie: „W miarę jak posuwaliśmy się w głąb szpitala, smród zarazy stawał się coraz bardziej duszący, a gdy dotarliśmy do tej wielkiej sali, oddychanie przychodziło nam z coraz większym trudem. Pod rozbitymi oknami, które były zapchane szmatami lub brudną słomą, siedzieli nieszczęśni, zniekształceni żołnierze, pogrzebani żywcem w tym okropnym miejscu. Gdy wkroczyliśmy do samego szpitala, widok był jeszcze straszniejszy. Umierający leżeli tuż obok martwych na wiązkach spleśniałej słomy, w mieszaninie brudu i ekskrementów. Obsługa usiłowała wyciągnąć trupy z pomieszanej ludzkiej masy, niczym zgniłe jabłka ze sterty owoców. Chorzy i ranni leżeli bezradnie w zaraźliwej atmosferze tego pokoju, zostawieni samym sobie, bez żadnej opieki. Od czasu do czasu pojedynczy chirurg pojawiał się tam, gdzie nie wystarczyłoby nawet stu.”

Może w Szczecinie warunki stworzone w lazaretach nie były aż tak złe jak w Dreźnie i chyba próbowano ten lepszy standard utrzymać, skoro w trosce o swoich pacjentów nie chciano przyjmować żołnierzy wracających z Rosji, którzy oprócz ran i odmrożeń mieli świerzb i wszawicę. Prawdopodobnie to dla tych pacjentów musiano organizować nowe lazarety. Wojskowa służba zdrowia w armii francuskiej przeżywała w tamtym czasie trudności organizacyjne. O powodach szerzej pisze w swojej książce R. Bielecki. Niekiedy ranni mogli liczyć na pomoc kolegów lub markietanek towarzyszących oddziałom wojskowym. Nierzadkie były też rycerskie zachowania wobec rannych przeciwników. Villaret odnotował w swoim pamiętniku taki przypadek pod datą 13 kwietnia, kiedy to po nieudanym ataku na francuskie fortyfikacje w okolicy Zollbrücke (Mostu Cłowego) sprowadzono do miasta wziętych do niewoli pruskich żołnierzy: „… mieliśmy wkrótce smutny widok wielu rannych z obu walczących stron, a wśród niesionych do francuskiego lazaretu zobaczyliśmy dzielnego pruskiego kapitana Berendta, który mimo wykonanej amputacji zranionej nogi, z powodu wielu innych odniesionych ran zmarł po kilku dniach.  Został on z wszystkimi wojskowymi honorami pochowany w asyście francuskich oficerów, do pogrzebu dołączyło wielu mieszkańców miasta„. Wiadomość tą potwierdza Böhmer na stronie 107 swojego opracowania.

Ale wracajmy do głównego tematu. Z cytowanych powyżej opracowań wynika, że francuskich lazaretów na terenie twierdzy było więcej. Dla ustalenia ich lokalizacji pomocny okazał się plan sporządzony w 1808 roku przez oficera napoleońskiego garnizonu twierdzy Szczecin. W dołączonym do planu opisie znajdujemy następujące oznaczenia: „t – hôpital d’un Regiment” oraz „v – hôpital Militaire„.

Literami „t” oznaczono dwa obiekty obok kościoła św. Piotra i Pawła. Jeden z nich w 1726 roku wzniesiono z przeznaczeniem na lazaret (budynek „A” na ryc. 3.1). Można sądzić, że to o nim pisze Wehrmann w swojej „Historii miasta Szczecina„, podając przykłady wznoszonych z polecenia władcy Prus na potrzeby wojska budowli, w świeżo zdobytym (a właściwie – w niedawno kupionym od szwedzkiej królowej) mieście. Czy sąsiedni, przedstawiany na planach na północ od kościoła, drugi budynek („B” na ryc. 3.1) powstał w tym samym czasie? Chyba nie, bo bardzo skrupulatny profesor Wehrmann nie wymienia go w swoich relacjach, ale będę jeszcze badał ten temat. Być może to wojska francuskie postawiły obok starego pruskiego lazaretu, dodatkowy prowizoryczny obiekt (barak?). Za taką interpretacją przemawia fakt, że na planie z 1843 roku, obok kościoła widać znowu tylko jeden budynek. Dziś w pobliżu kościoła nie ma już żadnej zabudowy.

Hôpital Militaire, oznakowany na planie z 1808 roku literą „v„, znajdował się przy Magazinstraße. Wehrmann pisze, że budynek („C” na ryc.3.1) powstał w tym samym czasie i okolicznościach co opisany powyżej lazaret przy kościele św. Piotra i Pawła. Gmach wzniesiono z przeznaczeniem na wojskowy magazyn prowiantowy. To od tego budynku uliczka przyjęła swoją nazwę. Magazyn funkcję lazaretu pełnił przejściowo w czasie obecności w Szczecinie wojsk napoleońskich. Do obecnych czasów nie dotrwał. W miejscu, gdzie stał znajduje się obecnie gmach Rektoratu Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Zainteresowanych wcześniejszą historią tego miejsca odsyłam do artykułu Najstarsze nazwy ulic i inne nazwy miejscowe starego Szczecina (11) autorstwa Schulza.

O jeszcze jednym lazarecie wojskowym, zbudowanym w okolicach Havelingu około 1794 roku pisze Gwiazdowska, cytując pracę J. Wiśniewskiego – „na nabrzeżu między starym wałem, a szpitalem św. Jana„. Jednak ani na francuskim planie z 1808 roku, ani na planie z 1812 roku nie ma śladów wskazujących na funkcjonowanie takiego obiektu służby zdrowia w tym miejscu w czasach napoleońskich.

Nie można natomiast wykluczyć, że Francuzi zajęli także dla swoich potrzeb budynek miejskiego St. Petri Hospital. Gmach („a” na ryc. 3.1) wzniesiono w latach 1725-26, a przebudowano w 1785 roku według projektu słynnego architekta Davida Gilly. Po przebudowie szpital przez długi czas był uznawany za jeden z piękniejszych budynków Szczecina. Zajmował on parcelę leżącą na wschód od kościoła Piotra i Pawła, przy Klosterhofstraße. Po prawej stronie Odry, na Łasztowni, przy Wall Straße, znajdował się drugi szpital miasta Szczecina („b” na ryc. 3.1). Także o nim brak danych, czy był zajęty na potrzeby wojsk francuskich.

Podsumowując – z przeprowadzonej analizy wynika, że co najmniej w 6 miejscach na terenie twierdzy Szczecin działały w 1813 roku francuskie lazarety wojskowe. Na reprodukcji planu Szczecina z 1812 roku (pochodzącego ze zbiorów Muzeum Narodowego, a znajdującego się na sedina.pl) zaznaczyłem czerwonym kolorem budynki wykorzystywane w tym celu; żółtym kolorem oznaczyłem wspomniane powyżej cywilne szpitale miejskie (ryc. 3.1). Udało się odszukać ryciny, na których można obejrzeć jak wyglądały wymienione powyżej budynki.

rys. 3.2

ryc. 3.2

Najwięcej materiału znalazłem (w pracy Scherbartha) na temat budynku mieszczącego salę wykładową dawnego gimnazjum Kolegium Mariackiego na Kleine Domstraße, obok ruiny kościoła Mariackiego. Na ryc. 3.2 widzimy ulicę Mariacką według stanu z roku 1790. W perspektywie ulicy widać oczywiście Bramę Królewską. Idąc w kierunku Bramy budynek gimnazjum („D” na ryc. 3.1) znajdziemy po prawej stronie ulicy, zaraz za kościołem. W odniesieniu do tego widoku konieczny jest komentarz informujący o zmianach wyglądu ulicy, jakie zaszły przez 23 lata – kościół spalił się w 1789 r., ale w rok po pożarze wieża jeszcze stała, natomiast w roku 1813 już jej nie było, została rozebrana wraz z częścią murów nawy głównej do wysokości około 5 metrów. Drugi istotny szczegół to drzewa widoczne wzdłuż wałów – w 1813 roku już ich nie było, zostały wycięte w październiku 1806 r. na rozkaz pruskiego komendanta twierdzy, generała von Romberga, na krótko przed poddaniem Szczecina Francuzom (więcej o tym będzie w piątym odcinku tego cyklu artykułów). Na ryc. 3.3 przedstawiony został wygląd budynku gimnazjum w 1799 roku i można przyjąć, że niewiele już zmienił się do czasu, gdy w jego murach zaczął działać francuski lazaret. Na ryc. 3.4 przedstawiono plan kościoła Mariackiego i sąsiadującego z nim gimnazjum – pomieszczenia szkoły oznaczono literami „A”. Lazaret ulokowano w budynku stojącym najbliżej kościoła, przy Kleine Domstraße. Z opracowania M. Wehrmanna wydanego w 1894 roku pochodzi ryc. 3.5. Przedstawia wygląd gimnazjum miejskiego („E” na ryc. 3.1) na ulicy Grodzkiej w 1804 roku. Nazwa niemiecka ulicy – Mönchenstraße (ulica Mnisza), wywodzi się z pierwotnego przeznaczenia budynków tam stojących. W czasach przed reformacją mieścił się tu klasztor karmelitów, a wyższy budynek był częścią niedokończonego kościoła przyklasztornego. Zabudowa ta nie przetrwała do czasów współczesnych.

ryc. 3.3

ryc. 3.3

Ważna uwaga dotycząca rycin 3.3 i 3.5. Autorem obu ilustracji jest E. Fobke – najprawdopodobniej jeden z braci Fobke, założycieli znanej szczecińskiej firmy grawerskiej. Obie ryciny powstały zapewne około roku 1894, prawdopodobnie na zamówienie komitetu organizacyjnego obchodów jubileuszu Królewskiego Gimnazjum Miejskiego w Szczecinie. Nie udało mi się jak dotąd ustalić, na jakich źródłach ikonograficznych opierał się wykonawca zlecenia. Fakt, że rycin tych użył w swojej publikacji profesor Wehrmann może wskazywać, że prezentowany wygląd budynków odpowiada w jakieś mierze prawdzie historycznej.

ryc. 3.4

ryc. 3.4

Wizerunki pozostałych budowli, które w Szczecinie pełniły funkcję francuskich szpitali wojskowych będzie można zobaczyć w książkowym wydaniu opracowania „Pamiętników” Villareta.

ryc. 3.5

ryc. 3.5

Na koniec nieoficjalna zagadka – na początku artykułu jest wspomniane coś takiego jak Kespersteig – co to było? Chyba uczestnicy forum prawobrzeze.eu mają w tej konkurencji przewagę nad resztą świata, ale kto pierwszy ten lepszy. Rozwiązanie zagadki w jednym z następnych artykułów.

Marian Kalemba

Bibliografia:

  • Bielecki R.: Wielka Armia. Wydawnictwo Bellona. Warszawa 1995.
  • Böhmer W.: Die Belagerungen Stettins seit dem Anfange des zwölften Jahrhunderts: zur Feier des fünftes Dezembers. Gedruckt bei H.G. Effenbart’s Familie. Stettin 1832.
  • Fredrich C.: Die Baugeschichte Stettins unter König Friedrich Wilhelm I. Teil I. W: Baltische Studien NF, Band XXXI. 1929. Str.: 63-107.
  • Gaebel G.: Die Belagerung von Stettin im Jahre 1813. Wydawca: Sauniers Buchhandl. Stettin 1913.
  • Grundriss der Stadt Stettin innerhalb den Festungswerken nach der vom Magistrate veranstallteten neuen Bezirks eintheilung. 1812. Ze zbiorów Muzeum Narodowego w Szczecinie. [plan dostępny także na sedina.pl w artykule Wystawa „Plany i widoki Szczecina w grafice i kartografii” opublikowanym 7 maja 2013 przez sedina.pl]
  • Gwiazdowska E.: Widoki Szczecina. Źródła ikonograficzne do dziejów miasta od XVI wieku do 1945 roku. Wydawca: Muzeum Narodowe w Szczecinie. Szczecin 2001.
  • Holleben A.: Geschichte der Befreiungskriege 1813 – 1815. Erster Band. Verlag: Ernst Siegfried Mittler und Sohn. Berlin 1904.
  • Petre F.L.: Ostatnia kampania Napoleona na terenie Niemiec. Wydawnictwo Napoleon V. Oświęcim 2011.
  • Plan de la Place de Stettin et des Forts qui en Dependent. 1808. Na www. sedina.pl – ze zbiorów Muzeum Narodowego w Szczecinie. Także: Książnica Pomorska w Szczecinie, Oddział Kartografii, sygn. Sz – 22.
  • Rousset C.: La Grande Armée de 1813. Wyd. Didier. Paris 1871.
  • Scherbarth H.: Zur Stiftung St. Marien und ihrer Schulen. Stettiner Bürgerbrief Nr. 19. 1993. Str. 72-87.
  • Seyda B.: Szpitale, apteki i epidemie w dawnym Szczecinie. Maszynopis – Zakład Historii Medycyny PAM w Szczecinie. Szczecin, 1969. Biblioteka Główna Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, nr 00032457.
  • Thiede Fr.: Chronik der Stadt Stettin. Verlag von Ferdinand Mühller. Stettin, 1849.
  • Villaret P.L.: Tagebuch während der Belagerung oder Blokade von Stettin im Jahre 1813. Verlag: F. Hessenland G.m.b.H. Stettin 1913.
  • Völker E.: Stettin, Daten und Bilder zur Stadtgeschichte. Verlag Gerhard Rautenberg. Leer 1986.
  • Wehrmann M.: Geschichte des Königlichen Marienstifts-Gymnasiums (des früheren Herzoglichen Pädagogiums und Königl. akademischen Gymnasiums) in Stettin. 1544 – 1894. In: Festschrift zum dreihundertfünfzigjährigen Jubiläum des Königlichen Marienstifts-Gymnasiums zu Stettin am 24. und 25. September 1894. Druck von Herrcke & Lebeling. Stettin 1894.
  • Wehrmann M.: Geschichte der Stadt Stettin. Verlag von Leon Sauniers Buchhandlung. Stettin 1911.
Zaszufladkowano do kategorii Historia, Publicystyka | 5 komentarzy

Z okresu wojny i pokoju – „francuskie” miejsca w Szczecinie z XVIII i XIX wieku (3)

Pierwsze dwie części artykułu dostępne są pod poniższymi linkami:

Zupełnie inny charakter mają „francuskie” echa wielkiej wojny prusko-francuskiej (1870–1871). Rozgrywająca się o dominację w Europie między jednoczącymi się Niemcami bismarckowskimi [24] a cesarską Francją, stała się ta wojna początkiem hegemoni niemieckiej na starym kontynencie. W prostej perspektywie niewygasły i nierozwiązywalny antagonizm francusko-niemiecki doprowadził do wybuchu I wojny światowej (1914–1918).

Francuzi, którzy wojnę w haniebny sposób przegrali (cesarz Napoleon III wraz z całą armią dostał się do niewoli pod Sedanem we wrześniu 1870 r.), zmuszeni zostali do szybkiej zapłaty olbrzymiej kontrybucji (5 mld franków w złocie!). Gwarantem terminowej spłaty miały być okupacyjne wojska niemieckie, stacjonujące w niektórych rejonach Francji, które w przyszłości, gdyby wybuchła kolejna wojna mogłyby stać się „piątą kolumną”. A do konfliktu Bismarck dążył z pełną determinacją, szukając – i kreując – preteksty. Jedynie stanowcza postawa Anglii i sojuszniczej wobec Niemiec Rosji (sic!) zapobiegły – a raczej go oddaliły [25].

5

Ryc. 5. Budynek poczty przy ul. Dworcowej (fot. R. Skrycki, 2011 r.).

Szybka spłata kontrybucji była więc w szeroko pojętym interesie Francji. Potężny zastrzyk gotówki, który napłynął w ciągu kilku lat do Niemiec spowodował, że w wielu miastach rozpoczęto znaczące inwestycje państwowe – także w Szczecinie. Do dzisiaj możemy znaleźć ich ślady. Można do nich zaliczyć m.in. zbudowany w latach 1872–1905 neogotycki gmach poczty (ryc. 5) wzniesiony w bezpośrednim sąsiedztwie dworca kolejowego, przy nadodrzańskim nabrzeżu (ul. Dworcowa). Budowano go etapami, ale właśnie w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XIX w., wprowadzono istotne powiększenia do pierwotnego projektu.

6

Ryc. 6 Nowy (Czerwony) Ratusz (fot. R. Skrycki, 2011 r.).

Inny budynek z tego okresu, wybudowany w okresie dobrej koniunktury wywołanej napływem francuskich pieniędzy, to stojący frontem do wspomnianego wyżej budynku poczty tzw. Czerwony Ratusz (Nowy Ratusz, przy pl. Batorego), którego otwarcie z wielką pompą (m.in. z udziałem władz rejencji i cesarza Wilhelma II) miało miejsce w 1879 r. (ryc. 6). Zlokalizowano go przy dzisiejszym pl. Batorego i pl. Tobruckim. Choć jego lokalizację i pierwsze projekty sporządzono już w latach pięćdziesiątych XIX w. w ramach zagospodarowywania Nowego Miasta, rozpoczęcie i stosunkowo szybkie zakończenie prac (niespełna 4 lata) było możliwe dzięki funduszom otrzymanym z francuskich kontrybucji. Oba budynki, zarówno poczty i ratusza, wybudowano w modnej ówcześnie formie neogotyckiej, z użyciem wielu ozdobnych detali; miały być elementem reprezentacyjnym miasta dynamicznie rozwijającego się u schyłku XIX stulecia.

W Szczecinie znajdował się też obóz jeniecki, w którym przebywało około 1700 żołnierzy francuskich, wziętych do niewoli podczas wojny francusko-pruskiej. Pamiątką po zmarłych tu jeńcach jest niewielki pomnik na os. Zawadzkiego-Klonowica, znajdujący się na tyłach osiedla, przy ul. Litewskiej (ryc. 7). Pierwotnie był to centralny punkt cmentarza wojskowego, na którym pochowano 244 z około 600 zmarłych (oficerów chowano m.in. na cmentarzu wojskowym w Szczecinie, najstarszym, założonym w 1750 r.; dzisiaj to skwer przy ul św. Wojciecha, a pamiątką po grobach francuskich są kamienie leżące za ówczesnym kościołem garnizonowym p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa). Cmentarz francuski przy Litewskiej zamknięto wraz z obozem po zwolnieniu jeńców w 1871 r.

Pośrednio zwycięstwu nad Francuzami mieszkańcy miasta zawdzięczają także rozwój przestrzenny Szczecina. Wojna lat 1870–1871 zweryfikowała potrzebę budowy i posiadania potężnych twierdz, które w toku nowoczesnych zmagań, rozgrywających się w polu, nie równoważyły kosztów swego utrzymywania. W 1873 r. pozwolono więc na likwidację twierdzy szczecińskiej, zaś miasto mogło wreszcie rozwinąć się terytorialnie (dotychczas przepisy wojskowe zakazywały wznoszenia stałych budowli na przedpolu twierdzy; w jej sąsiedztwie można było budować jedynie budowle łatwe do szybkiej likwidacji – rozbiórki lub spalenia). Nastąpił szybki rozwój zabudowy, zarówno od strony przedmieść jak i na terenach pofortecznych, stopniowo pozyskiwanych od wojska, gdzie wybudowano m.in. reprezentacyjne dzielnice: Wały Chrobrego, czy Śródmieście z gwiaździstymi placami (pl. Grunwaldzki, pl. Odrodzenia i pl. Szarych Szeregów). Dzisiaj, w zbiorowej świadomości wielu mieszkańców, mają być one nawiązaniem do paryskiego układu ulic, a w rzeczywistości są jedynie adaptacją dróg około fortecznych, wkomponowanych do planu nowej części miasta, której głównymi akcentami urbanistycznymi są właśnie okazałe place [26].

***

Wydaje się, że atrakcyjnym uzupełnieniem pieszej wycieczki francuskimi śladami po mieście może stać się wizyta w Muzeum Narodowym (oddział Muzeum Historii Szczecina w Ratuszu Staromiejskim) i sięgnięcie do ikonografii oraz kartografii miasta. W zbiorach Muzeum znajdują się bowiem zarówno obiekty pochodzenia francuskiego, niestety bardzo nieliczne, dokumentujące epokę, jak i inne, prezentujące historię Szczecina w XVIII i XIX stuleciu i będące dopełnieniem omawianych wyżej wydarzeń. Z kolei w zbiorach Biblioteki Głównej Uniwersytetu Szczecińskiego znajduje się zespół kilkudziesięciu rycin przedstawiających początkowy okres Rewolucji Francuskiej [27] a także niemal kompletny zbiór kartografii francuskiej i z omawianego okresu, przedstawiający Pomorze i Szczecin [28].

Można przypuszczać, że dla młodych mieszkańców miasta (choć przecież nie tylko; dobrze zaplanowana wycieczka śladami francuskimi może stać się niewątpliwą atrakcją także dla uczniów spoza Szczecina) odkrywanie francuskich epizodów w dziejach Szczecina to uporządkowanie i wzbogacenie wiedzy o jego dziejach w ogóle. Wszystkie bowiem te ślady mają głębokie powiązanie z wydarzeniami „wielkiej” historii dziejącej się w Europie. Są reminiscencją – a więc i miejscowym dokumentem historii powszechnej. Jako takie warto je przywrócić (a może, niestety, wprowadzić?) powszechnej wiedzy młodych ludzi.

***

Francuskie epizody w dziejach Szczecina nie przeminęły wraz z zakończeniem wojny francusko-pruskiej czy nawet z końcem przynależności miasta do Niemiec. Na początku lat pięćdziesiątych XX w. głośna stała się „afera” szpiegowska, tzw. sprawa Robineau [29]. Na drugim biegunie emocji jest działalność Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Francuskiej, w którym aktywnie uczestniczą znane postacie życia publicznego Szczecina: Krystyna Łyczywek, Włodzimierz Puzyna czy prof. Lucyna Turek-Kwiatkowska. Można by więc opowieść kontynuować i w polskim Szczecinie…[30]

 dr Radosław Skrycki – IHiSM US

Przypisy:

[24] Okres rządów „żelaznego kanclerza”, szlachcica pomorskiego z Warcina, Ottona von Bismarcka to czas intensywnego budowania potęgi najpierw Prus a od 1871 r. – zjednoczonych Niemiec (II Rzeszy). W wojnach z Danią, Austrią i Francją, wszystkich zwycięskich, Bismarck umocnił pozycję Prus, co dało mu dobrą pozycję wyjściową do zjednoczenia państw niemieckich (oprócz Austrii), bardzo często wbrew ich woli i interesom. Ważnym elementem polityki bismarckowskiej były zbrojenia i budowa potęgi morskiej, co z kolei miało zapewnić udział Niemiec w podziale kolonialnym, głównie w Afryce i na Dalekim Wschodzie. Obok Anglii i Francji Niemcy stały się trzecią potęgą kolonialną świata.
[25] Chodzi o tzw. alarm wojenny (1875), kiedy to Bismarck rozpoczął w prasie gadzinowej kampanię oszczerstw, mających przygotować grunt pod wojnę prewencyjną niemiecko-francuską. Zabezpieczony sojuszem z Austrią i Rosją (tzw. sojusz trzech cesarzy) był pewien niewłączenia się do potencjalnego konfliktu innych państw europejskich. Jak się okazało, Francja znalazła nieoczekiwanie sojusznika w Anglii i właśnie Rosji.
[26] Zob. B. Kozińska, op. cit., s. 146 n.
[27] Zbiór został opracowany w postaci katalogu: Rewolucja Francuska w ikonografii. Katalog wystawy, czerwiec 2009, red. R. Skrycki, Szczecin 2009.
[28] M. Stelmach, Pomorze i Szczecin na dawnych mapach, planach i widokach. Katalog wystawy, Szczecin 1998.
[29] D. Jarosz, M. Pasztor, Robineau, Bassaler i inni. Z dziejów stosunków polsko-francuskich w latach 1948–1953, Toruń 2001.
[30] Robi to niejednokrotnie grupa entuzjastów kultury i współpracy międzynarodowej, skupiona w tzw. Domku Grabarza – niewielkim budynku zlokalizowanym na miejscu dawnego cmentarza przy Storrady.

7

Ryc. 7. Pomnik poświęcony jeńcom francuskim przy ul. Litewskiej na tyłach os. Zawadzkiego-Klonowica (fot. R. Skrycki, 2011 r.).

Powyższy tekst jest ostatnią odsłoną trzyczęściowego artykułu dr. Radosława Skryckiego. Materiał pierwotnie został zamieszczony w publikacji „Szczecin i jego miejsca. III Konferencja Edukacyjna, 10 XII 2010 r.” pod redakcją Katarzyny Rembackiej. Redakcja portalu sedina.pl składa serdeczne podziękowania autorowi za zgodę na udostępnienie tekstu na naszych łamach.

Artykuły pracowników Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego pojawiają się na portalu sedina.pl dzięki współpracy pomiędzy oboma podmiotami. O szczegółach porozumienia więcej można przeczytać TUTAJ.

Nowy obraz150

Zaszufladkowano do kategorii Historia, IHiSM US – artykuły pracowników naukowych, Publicystyka | Jeden komentarz

I Szczeciński Test Historii

Czy paprykarz szczeciński naprawdę jest szczeciński? Dlaczego pierwszy polski girlsband nosił nazwę Filipinki? Gdzie przyszła na świat caryca Katarzyna II Wielka? Czy Edward Gierek wypowiedział w Szczecinie słynne „Pomożecie?” Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Historia, Wydarzenia | Możliwość komentowania I Szczeciński Test Historii została wyłączona

Z okresu wojny i pokoju – „francuskie” miejsca w Szczecinie z XVIII i XIX wieku (2)

Pierwsza część artykułu dostępna jest pod poniższym linkiem:

Niewątpliwie najbardziej odczuwalną obecnością Francuzów w mieście była okupacja w okresie wojen napoleońskich [17]. Okoliczności zajęcia (bo nie: zdobycia) jednej z największych twierdz państwa pruskiego, przez skromny liczebnie oddział francuskiej kawalerii Lasalle’a, nie przynosiły chwały pruskiemu komendantowi Szczecina, generałowi von Rombergowi. Legendę o niezwyciężonym orężu pruskim, tworzoną od czasów wojny siedmioletniej (1756–1763) brutalnie zweryfikowały jednoczesne bitwy pod Jeną i Auerstädt (październik 1806 r.); wręcz sparaliżowały państwo Hohenzollernów, tak militarnie jak i mentalnie. Kolejne twierdze i miasta poddawały się praktycznie bez walki, nawet niewielkim oddziałom francuskim [18], stąd do rangi symboli narodowej martyrologii urastały nielicznie prowadzone obrony przed Francuzami, jak na przykład Kołobrzegu (do podpisania pokoju w Tylży, 1807 r.). Po latach stawały się mitami założycielskimi „tysiącletniej” Trzeciej Rzeszy.

Szczecin został zajęty jesienią 1806 r. [19] Wydarzenia są doskonale znane: oto plądrujący okolicę oddział liczący sześciuset kawalerzystów pod dowództwem generała Lasalle’a podał się za forpocztę Wielkiej Armii i bez jednego wystrzału wkroczył do miasta, liczącego około 10 tys. żołnierzy garnizonu i niedobitków z rozmaitych oddziałów. Na miasto nałożono ogromną kontrybucję w wysokości 10 mln. franków, która po interwencji mieszczan została obniżona do 4 mln. Biorąc pod uwagę wciągnięcie miasta do wojny handlowej z Anglią i dodając przymusowe kwaterunki żołnierzy (adekwatnie do szarży musiały zostać zapewnione odpowiednie warunki) – najbliższe lata mogły zapowiadać się dla szczecinian uciążliwie [20].

Paradoksalnie Francuzi nie zawsze byli traktowani jak okupanci, w każdym razie nie w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, a sytuacja ta zmieniała się z czasem na korzyść wzajemnych relacji. Należy pamiętać, że choć Francja napoleońska to już nie Francja rewolucyjna, jednak jej żołnierze byli nośnikami najważniejszych idei rewolucyjnych: braterstwa, wolności i równości (w „tresowanej” armii pruskiej kompletnie nieznanych). Niepokonana armia budziła respekt ale i zrozumiałe zainteresowanie oraz fascynację. Była także, o czym nie można zapominać, nośnikiem pewnej kultury, szczególnie jej korpus oficerski; kultury od wieków nadającej ton nowoczesnej Europie różnych epok. Dlatego z „okupantami” chętnie wchodzono w rozmaite kontakty, szczególnie gdy po pokoju tylżyckim oba państwa formalnie nie były w stanie wojny. Nie psuły tego nawet sporadycznie manifestowane przez niemieckich mieszkańców wyrazy patriotyzmu [21].

3Ryc. 3. Wzgórze Napoleona przy ul. Unii Lubelskiej (fot. R. Skrycki, 2011 r.).

Klęska kampanii rosyjskiej Napoleona spowodowała, że przeciw Francji wystąpili jej dotychczasowi sojusznicy, w tym i Prusy. W lutym 1813 r.pod Szczecin dotarły pierwsze oddziały pruskie i rosyjskie, jednak francuski garnizon postanowił się bronić. Wkrótce do blokady i oblężenia przyłączyli się Szwedzi. Francuzi opuścili miasto w początkach grudnia 1813 r., po wyniszczającym miasto oblężeniu (głód, drożyzna, brak opału); po klęsce Napoleona w październikowej Bitwie Narodów pod Lipskiem nie było sensu (i możliwości) utrzymywać w głębi Niemiec jakichkolwiek punktów oporu – należało skupić się na oddaleniu zagrożenia samej Francji.

Po obecności Francuzów Napoleona w mieście pozostały do dzisiaj niewielkie ślady. Ich aktywność „budowlana” ograniczała się w zasadzie do wzmacniania obronności twierdzy i niezbędnych reperacji [22]. Wokół miasta rozlokowane były obozowiska wojskowe, które miały za zadanie z jednej strony trzymać miasto w kleszczach, z drugiej pomieścić część załogi twierdzy. W takim oto miejscu dzisiaj, u zbiegu ulic Klonowica i Unii Lubelskiej (tuż przy szpitalnym lądowisku), na naturalnym wzniesieniu usypano kopiec (1808 r., ryc. 3). Miał on uczcić imię Napoleona, co związane było z obchodzeniem po raz pierwszy w tym roku urodzin cesarza Francuzów. Pierwotnie, podobnie jak i teraz, nazwano to miejsce Wzgórzem Napoleona; w okresie między latami 1813 a 1945, przemianowano go na… Górę Niemiecką [23]. Na szczycie Wzgórza zachował się do dzisiaj fragment obelisku (ryc. 4).

dr Radosław Skrycki – IHiSM US

Przypisy:

[17] M. Wehramnn, op. cit., s. 408–435.

[18] Najważniejsza twierdza w środkowym biegu Odry, Kostrzyn, została poddana praktycznie bez walki; sąsiednia Chojna, jedno z najważniejszych miast nowomarchijskich zajęta została przez pięciu (sic!) żołnierzy francuskich.
[19] O wydarzeniach tych zob. popularnonaukową opowieść C. Domalskiego, Napoleoński Szczecin 1806–1813, Szczecin 2009, która jednak w pewnych partiach bardzo mocno „korzysta” z wcześniejszej książki dr Bogdany Kozińskiej, nie odwołując się do źródła (zob. przyp. 22).
[20] E. Włodarczyk, Szczecin w XIX i w pierwszej połowie XX wieku (1806–1945) [w:] Szczecin. Zarys historii, red. J.M. Piskorski, Poznań 2002, s. 127–128.
[21] W. Stępiński, Szczecin w latach 1806–1870. Na drodze do kapitalizmu [w:] Dzieje Szczecina, t. III, red. B. Wachowiak, Szczecin 1994, s. 22–23.
[22] B. Kozińska, Rozwój przestrzenny Szczecina od początku XIX wieku do II wojny światowej, Szczecin 2002, s. 15. Autorka okres ten nazywa wprost czasem stagnacji w rozwoju przestrzennym miasta.
[23] T. Białecki, L. Turek-Kwiatkowska, Szczecin stary i nowy, Szczecin 1991, s. 382.

4

Ryc. 4. Obelisk na Wzgórzu Napoleona (fot. R. Skrycki, 2011 r.).

Powyższy tekst jest drugą odsłoną trzyczęściowego artykułu dr. Radosława Skryckiego. Materiał pierwotnie został zamieszczony w publikacji „Szczecin i jego miejsca. III Konferencja Edukacyjna, 10 XII 2010 r.” pod redakcją Katarzyny Rembackiej. Redakcja portalu sedina.pl składa serdeczne podziękowania autorowi za zgodę na udostępnienie tekstu na naszych łamach.

Artykuły pracowników Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego pojawiają się na portalu sedina.pl dzięki współpracy pomiędzy oboma podmiotami. O szczegółach porozumienia więcej można przeczytać TUTAJ.

Nowy obraz150

Zaszufladkowano do kategorii Architektura i Urbanistyka, Historia, IHiSM US – artykuły pracowników naukowych, Publicystyka | 4 komentarze

Z okresu wojny i pokoju – „francuskie” miejsca w Szczecinie z XVIII i XIX wieku (1)

Historia Szczecina po okresie książęcym, a więc po formalnej utracie samodzielności państwowej przez księstwo pomorskie i jego wymazaniu z mapy (1637/1648 [1]), przechodziła kilka etapów przynależności państwowej. Miasto to było pod okupacją (brandenburską 1677–1679 [2], francuską 1806–1812, o czym mowa niżej), to stawało się formalnie częścią jakiegoś państwa (Szwecji 1648–1720, Prus/Niemiec 1720–1945). Ta zmienność losów z jednej strony powodowała, że przechodziło ono mniej lub bardziej korzystne dla swego rozwoju fazy [3], z drugiej pozostawiło w nim pewne, po prawdzie niezbyt liczne, ślady kultury materialnej tych państw.

Obecność kultury francuskiej w mieście nie daje się wyodrębnić i zamknąć w jakimś zwartym przedziale chronologicznym. W całym państwie brandenbursko-pruskim występowała stosunkowo silna fascynacja wzorcami francuskimi, tak w dziedzinie kultury jak i rozwiązań ustrojowych. To zauroczenie po raz pierwszy objawiło się w XVII w., w okresie panowania elektora Fryderyka Wilhelma (Wielkiego Elektora), który rozpoczął w swoim państwie budowę absolutyzmu opartego na wzorcach z Francji Ludwika XIV. Pierwszym impulsem, który silniej związał Brandenburgię (choć jeszcze wtedy nie sam Szczecin) z Francuzami, było odwołanie tolerancyjnego edyktu nantejskiego przez króla Ludwika XIV (październik 1685 r.) i natychmiastowa reakcja elektora Fryderyka Wilhelma, otwierającego granice Brandenburgii dla uchodźców hugenockich tzw. edyktem poczdamskim (także październik 1685 r.).

W tym miejscu warto zatrzymać się przy samym odwołaniu edyktu nantejskiego i jego konsekwencjach dla zacofanej podówczas Brandenburgii. Oto postanowieniem Ludwika znakomita część społeczeństwa francuskiego wyznania kalwińskiego (we Francji zwana hugenotami) została pozbawiona prawa do praktykowania swojej wiary. Mieli oni w przeciągu piętnastu dni od daty ogłoszenia edyktu dokonać wyboru – albo konwersja na katolicyzm albo utrata majątku i przymusowe opuszczenie kraju. Decyzję miano ułatwić kusząc elitę hugenocką rozmaitymi przywilejami, szczególnie ułatwieniem kariery [4]. Biorąc pod uwagę determinanty religijne kalwinizmu (idea predestynacji, traktująca pomnażanie majątku jako cnotę i wręcz nakazująca bogacenie się) dylemat ten dotknął być może niezbyt licznej ale bogatej oraz niezwykle produktywnej części społeczeństwa. Większa część z nich wybrała emigrację – do północnych Niderlandów (Republika Zjednoczonych Prowincji, dzisiejsza Holandia), Anglii i właśnie Brandenburgii.

Dla peryferyjnego kraju, mocno doświadczonego w wojnie trzydziestoletniej, ale próbującego budować zręby absolutyzmu (w typie francuskim zresztą), rządzonego przez kalwińską dynastię (choć społeczeństwo brandenburskie w znakomitej większości było luterańskie) stała się ta wymuszona emigracja znakomitą okazją, by bezkosztowo zaimportować nowoczesne rozwiązania produkcyjne i rzemiosło, którego próżno by wcześniej tu szukać. Nie bez znaczenia był też majątek, który emigranci, wbrew zarządzeniom króla Francji, wieźli ze sobą. W tej oto sytuacji w Berlinie, Schwedt i innych miastach Brandenburgii pojawiły się pierwsze kolonie hugenockie, które stopniowo, w kolejnych pokoleniach, rozprzestrzeniały się i oddziaływały na inne dzielnice monarchii Hohenzollernów. Dodatkowo sprzyjały temu inne, niezależne od koniunktury gospodarczej czynniki, jak na przykład powszechnie znane gallofilstwo króla Fryderyka II [5].

***

W Szczecinie gmina francuska powstała w 1721 r., a więc rok po formalnym przejęciu miasta przez Prusy. Tworzył ją patent królewski z 6 czerwca tego roku, zaś pierwsi osadnicy zaczęli napływać już w następnym miesiącu [6]. Patent spotkał się z wielkim sprzeciwem Rady Miejskiej, bo i przywileje, jakie otrzymali Francuzi były solą w oku mieszczan: piętnaście lat wolności od podatków, kwaterunku i werbunku oraz własną administrację [7]. Co istotne, nadano im także sądową niezależność od jurysdykcji miejskiej. Oto patent z czerwca 1721 r. tworzył także Sąd Kolonii Francuskiej (Franzözisches Koloniegericht). Członkowie gminy we wszystkich sprawach odpowiadali przed nim wedle prawa francuskiego, wyjątkiem były tylko sprawy policyjne. Sąd obradował na Zamku; uległ likwidacji w 1809 r. [8]

Kolonia liczyła w 1724 r.145 rodzin i posiadała 28 własnych domów, w końcu wieku (1797 r.) jej liczebność określono na 1333 osoby, przy czym należy zaznaczyć, że w większości jej członkowie byli zgermanizowani i poza nazwiskiem oraz formalną przynależnością do grupy niewiele łączyło ich z Francją [9].Liczba ta rosła także dlatego, że pod prawo gminy francuskiej przyjmowano francuskojęzycznych emigrantów z Nadrenii, Szwajcarii i Niderlandów. Członkowie jej zajmowali się głównie rzemiosłem, skutecznie konkurując ze starym mieszczaństwem, które jak mogło czyniło im problemy. Interwencje królewskie zazwyczaj brały w obronę Francuzów [10].Nieskuteczność działań magistratu i mieszkańców miasta, skierowana przeciwko francuskim współobywatelom, wiązała się też z reformami państwowymi, jakie w końcu XVIII i początkach XIX stulecia zachodziły w sposobie funkcjonowania cechów i samorządów miejskich. Jak podaje Martin Wehrmann, przywołując wypowiedź z 1735 r., Szczecin szybko podniósł się po zapaści z okresu szwedzkiego właśnie dzięki znajdującej się tu kolonii francuskiej i francuskim manufakturom [11].

Oprócz funkcji „mieszczańskich” (handel, rzemiosło) członkowie francuskiej kolonii byli także oficjalnymi reprezentantami swej ojczyzny. Kiedy w końcu XVIII w. zaczęły w Szczecinie powstawać konsulaty państw, z którymi Prusy utrzymywały stosunki handlowe, pierwszym konsulem francuskim został kupiec, niejaki Billiot (jesień 1796 r.) [12].

W 1722 r. założono przy dawnej Franzözische Strasse (także: Am Logengarten) cmentarz gminy, który autonomicznie funkcjonował tu do lat trzydziestych XIX w., a po połączeniu z gminą ewangelicko-reformowaną – do okresu I wojny światowej. Obecnie znajduje się tu Park im. S. Żeromskiego [13]. O miejscu pochówków świadczy dzisiaj jedynie trójkolorowy, metalowy pomnik z pustą tablicą na obrzeżach Parku, przy ul. Świętosławy Storrady (ryc. 1).

Z funkcjonowaniem gminy francuskiej, której geneza leży wszak w emigracji religijnej, związana jest forma i organizacja praktykowania religii. Parafia hugenocka zlokalizowana była przy obecnej Bramie Królewskiej, zaś nabożeństwa w języku francuskim odbywały się w kościele zamkowym św. Ottona na Zamku. Na czele parafii stał proboszcz, który razem z radą kościoła zwaną konsystorzem, decydował o sprawach gminy i parafii, a podlegał Wyższemu Konsystorzowi Francuskiemu w Berlinie [14].

1

Ryc. 1. „Pomnik” na dawnym cmentarzu kolonii francuskiej przy ul. Storrady (fot. R. Skrycki, 2011 r.).

Namacalnymi, istniejącymi do dziś śladami funkcjonowania gminy są tzw. kamienice francuskie (hugenockie), zlokalizowane przy pl. Żołnierza Polskiego, noszące numery 3–5 (ryc. 2). Powstały one co prawda dopiero w XIX w., w latach 1855 i 1866, jednak stanowią w prostej drodze kontynuację funkcjonowania gminy francuskiej z początków XVIII stulecia. Jak podaje Encyklopedia Szczecina, należały do mieszczan, kupców i konsystorza [15]. Jednak jedynie kamienica nr 5 w rzeczywistości należała do gminy francusko-reformowanej i była siedzibą konsystorza; pozostałe należały co najwyżej do mieszczan, mających jakieś związki z gminą francuską. Ich nazwiska nie zawsze nawet brzmiały francuskojęzycznie [16].

dr Radosław Skrycki – IHiSM US

Przypisy:

[1] W 1637 r. zmarł ostatni Gryfita na książęcym tronie, Bogusław XIV, jednak formalna utrata niezależności księstwa nastąpiła wraz z zakończeniem wojny trzydziestoletniej (1648 r.) i podpisaniem traktatu westfalskiego, dzielącego jego obszar między Szwecję a Brandenburgię.
[2] W latach 1674–1679 trwała wojna brandenbursko-szwedzka. W 1676 r. Brandenburczycy podeszli pod Szczecin, jednak zdobyli go dopiero w końcu następnego roku. Choć wojna formalnie przez Brandenburgię została wygrana, to poparcie Francji dla Szwedów spowodowało, że w grudniu 1679 r. wojska brandenburskie na mocy traktatu w Saint Germain musiały opuścić miasto.
[3] Dla przykładu okres szwedzki, powszechnie uznawany jest w dziejach Szczecina za czas zapaści gospodarczej. Odrodzenie w początkowej fazie panowania pruskiego zatrzymane zostało po wojnach napoleońskich, kiedy garnizonowy charakter miasta i opasujące je fortyfikacje stanowiły gorset hamujący jego rozwój. Kolejnym impulsem do dynamicznego rozwoju stała się decyzja o rozebraniu twierdzy (1873 r.), co z kolei spowodowało największy w dziejach okres prosperity, trwający mniej więcej do I wojny światowej.
[4] Dla przykładu: ci, którzy zechcieli zostać prawnikami mieli zostać zwolnieni z obowiązku trzyletnich studiów oraz z połowy przewidzianej prawem opłaty. Istotnym było także utrzymanie dla nich dotychczasowych przywilejów: zwolnienia od kwaterunku i podatków oraz objęcie tym przywilejem żon. Dotychczasowa pensja miała zostać podniesiona o jedną trzecią. Tekst edyktu odwołującego edykt nantejski zob. M. Sobańska-Bondaruk, S.B. Lenard, Wiek XVI–XVIII w źródłach, Warszawa 1997, s. 157–160.
[5] Monarcha posługiwał się językiem francuskim, niemiecki uważając za język plebsu. Znane są też wątki z jego przyjaźni m.in. z Wolterem oraz intensywna korespondencja z luminarzami francuskiego Oświecenia.
[6] M. Wehrmann, Geschichte der Stadt Stettin, Frankfurt/Main 1979 (pierwodruk: Stettin 1911), s. 361.
[7] J. Wiśniewski, Początki układu kapitalistycznego 1713–1805 [w:] Dzieje Szczecina, t. II, red. G. Labuda, Warszawa-Poznań 1985, s. 462, 506 i n.
[8] P. Gut, Sąd Kolonii Francuskiej [w:] Encyklopedia Szczecina, t. II, red. T. Białecki, s. 308.
[9] T. Białecki, Francuzi w Szczecinie w XVIII wieku [w:] Encyklopedia Szczecina, t. I, red. T. Białecki, s. 260.
[10] J. Wiśniewski, op. cit., s. 508.
[11] M. Wehramnn, op. cit., s. 361.
[12] R. Gaziński, Handel morski Szczecina w latach 1720–1805, Szczecin 2000, s. 255.
[13] B. Kozińska, Storrady [w:] Encyklopedia Szczecina, suplement 1, Szczecin 2003, s. 239.
[14] T. Białecki, Hugenoci [w:] Encyklopedia…, t. I, s. 364.
[15] J. Ławrynowicz, Kamienice Huge(o)nockie, pl. Żołnierza Polskiego 3–5 [w:] Encyklopedia Szczecina, suplement 3, red. T. Białecki, s. 86–87.
[16] Informacja za dr Bogdaną Kozińską.

2

Ryc. 2. Kamienice hugenockie przy pl. Żołnierza(fot. R. Skrycki, 2011 r.).

Powyższy tekst jest pierwszą odsłoną trzyczęściowego artykułu dr. Radosława Skryckiego. Materiał pierwotnie został zamieszczony w publikacji „Szczecin i jego miejsca. III Konferencja Edukacyjna, 10 XII 2010 r.” pod redakcją Katarzyny Rembackiej. Redakcja portalu sedina.pl składa serdeczne podziękowania autorowi za zgodę na udostępnienie tekstu na naszych łamach.

Artykuły pracowników Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego pojawiają się na portalu sedina.pl dzięki współpracy pomiędzy oboma podmiotami. O szczegółach porozumienia więcej można przeczytać TUTAJ.

Nowy obraz150

Zaszufladkowano do kategorii Historia, IHiSM US – artykuły pracowników naukowych, Publicystyka | Jeden komentarz

My, Gryfici z Pomorza Zachodniego

Ale może by tak z ZIEMI GRYFITÓW, a nie z Pomorza Zachodniego?

W języku polskim źle brzmi, gdy ktoś przedstawia się jako zachodniopomorzanin. Przyjemniejsze dla ucha jest rzec szczecinianin, ale co ma z tym fantem zrobić koszalinian? Nie ma województwa koszalińskiego, tak, jak nie ma szczecińskiego! Jesteśmy razem i mamy województwo zachodniopomorskie. Naszą domeną internetową powinno być zachpom – fatalny skrótowiec.

Trzydzieści lat temu studenci mieli zwyczaj śpiewać niecenzuralną przyśpiewkę:

Jeszcze jedna armia silna i wrócimy znów do Wilna,
Jeszcze jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa,
Jeszcze jedna duża mina i wrócimy do… Koszalina. 

W czasach PRL Pomorze Zachodnie podzielono na województwa koszalińskie i szczecińskie. Tym samym, jeśli mieszkańca tych ziem pytano: skąd jesteś? – śmiało i zgodnie z prawdą mógł twierdzić, że z koszalińskiego albo ze szczecińskiego. Wtedy funkcjonowało także pojęcie Pomorze Środkowe, ale jego sens znikł po podziale województwa koszalińskiego na koszalińskie i słupskie. Dzisiaj Pomorze Słupskie wchodzi w skład województwa pomorskiego… Mieszkańcy tamtych ziem z dumą mogą nazywać siebie Pomorzanami. I to brzmi dobrze.

PZ

My, mieszkańcy Pomorza Zachodniego moglibyśmy twierdzić, że mieszkańcy Pomorza Wschodniego i Ziemi Bydgoskiej zawłaszczyli sobie przysługujące także nam miano Pomorzan. Jednak spieranie się o to jest skazane na klęskę, bo jeszcze przed wojną Polacy Pomorzanami nazywali mieszkańców właśnie tamtych stron.

Jak więc dzisiaj ładnie i po polsku mogą nazywać się mieszkańcy Pomorza Zachodniego? Pomorzanami Zachodnimi? Zachodniopomorzanami? Fatalnie to brzmi…

W czasach, gdy ziemiami stanowiącymi dzisiaj trzon Pomorza Zachodniego władali Słowianie, a potem wywodzący się z tutejszych Wendów książęta z rodu Gryfitów (dlatego gryf tak często widać w herbach naszych miast) – Polacy nazywali „tutejszych” Kaszubami albo Pomorcami. Obecnie nazwa ta jest „zajęta i zastrzeżona”, a Kaszubi mieszkają na Pomorzu Wschodnim…

Co nam pozostaje? Pomorcy – to chyba brzmi zbyt archaicznie. Wendowie lub Weleci – to nazwy ludów dawno zapomnianych. Może więc najładniej i logicznie będzie GRYFICI – na pamiątkę słowiańskich (choć zgermanizowanych później) książąt, którzy władali tu pół tysiąca lat. W efekcie zamiast pisać ziemia zachodniopomorska – nazwijmy ją po polsku Ziemia Gryfitów, bo Gryf Pomorski władał tutaj od prawieków i nadal pod jego godłem tu gospodarzymy.

Wojciech Banaszak [woti]

Gryf

Gryf – od prawieków godło Ziem Gryfitów

Zaszufladkowano do kategorii Publicystyka | Jeden komentarz