Szczecin – moje hobby

Ktoś kiedyś zapytał mnie, od kiedy interesuję się historią Szczecina. Chcąc szczerze odpowiedzieć musiałbym rzec: nie wiem.

Urodziłem się w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku w mieszkaniu przy ul. Słowackiego, naprzeciw Parku Kasprowicza. Mimo, że ta część Niebuszewa nie uległa zniszczeniom, mieszkając tam, chodząc do przedszkola, a później szkoły podstawowej przy obecnej ul. Niemierzyńskiej, obserwowałem zmiany jakie zachodziły wokół mnie. Był to okres, kiedy nie było komputerów w domach, więc czas wolny spędzało się na dworze. Biegałem z kolegami z podwórka po parku, po poniemieckich cmentarzach, buszowałem w starym młynie. Bawiłem się w kierowcę na resztkach jakiejś ciężarówki na złomie przy ul. Księcia Barnima. Pamiętam jak przy tej właśnie ulicy rozbierano stare drewniane magazyny. Szperając wśród rumowiska znalazłem aluminiowe łączniki węży przeciwpożarowych. Innym razem byłem świadkiem pożaru budynku przy ul. Niemcewicza. By dotrzeć do ognia strażacy bosakami przewracali kikuty ścian. W tych miejscach powstały nowe osiedla mieszkaniowe.

Uczęszczając do szkoły podstawowej zacząłem się interesować historią. Uważniej obserwowałem świat. Zacząłem chodzić do archiwum i do biblioteki miejskiej. W tych instytucjach wyszukiwałem interesujące mnie materiały. W bibliotece uzyskałem zgodę na robienie zdjęć z różnych publikacji swoim aparatem fotograficznym. Aby zdjęcia wychodziły jak najlepiej, w czytelni prosiłem o miejsce przy oknie. Przeglądałem po kolei różne roczniki gazet, książki i pstrykałem. Wtedy to na moje wyznanie, że interesuję się starym Szczecinem usłyszałem „kto się takimi rzeczami zajmuje?”.

W tym też mniej więcej czasie, to jest w połowie lat siedemdziesiątych, rozpoczęły się w Szczecinie różne inwestycje. Z aparatem fotograficznym w ręku chodziłem po przebudowywanej al. Wyzwolenia, ul. Łady. Obserwowałem rozbiórki domów. Wdrapywałem się na najwyższe kondygnacje wieżowców, by stamtąd robić zdjęcia. Niemal co drugi dzień byłem na placu budowy Pomnika Czynu Polaków. W miarę możliwości towarzyszyłem też powstawaniu Trasy Zamkowej, poczynając od spotkania z Panem inż. J. Łabudą w klubie NOT. Kiedyś fotografując demontaż starych przyczółków mostu Kłodnego zostałem zatrzymany i spisany przez wartownika.

W ten sposób tworzyłem swoje własne mini-archiwum przemijającego, starego Szczecina.

Nawiązałem liczne kontakty ze szczecińskimi historykami, np. z p. Bogdaną Kozińską, p. Ewą Stanecką czy też p. Włodzimierzem Stępińskim. Spotkałem się też z p. Czesławem Piskorskim, wybitnym szczecińskim regionalistą.

W latach osiemdziesiątych mój kontakt ze Szczecinem nieco osłabł, a to z powodu studiów w Warszawie. Lata dziewięćdziesiąte to początek powszechnego i nieskrępowanego zainteresowania się historią Szczecina, szczególnie okresem międzywojennym. Ustąpiłem miejsca młodszym.

Na początku lat dziewięćdziesiątych zacząłem poznawać dzieje ruin gotyckiego kościoła w Trzęsaczu, którego historię opisano w zasadzie do lat dwudziestych XX w. Późniejsze opracowania różnie przedstawiały proces destrukcji jakim w latach następnych uległy mury tej świątyni. Na podstawie dostępnych materiałów, tu kolejne wizyty w archiwum i Książnicy, usystematyzowałem etapy niszczenia murów kościoła. Moje rysunki publikowane były w gazetach i przewodnikach, choć nie wiadomo dlaczego w kilku przypadkach bez podania autora… Swoją wiedzą służyłem innym.

Niemal równolegle zainteresowałem się dawnymi znakami granicznymi i nieistniejącymi już granicami, których śladów poszukuję podróżując po Polsce.

Obecnie postanowiłem udostępnić swoje zbiory Portalowi Miłośników Dawnego Szczecina sedina.pl.

Bogusław Tomaszewski

Zapraszamy do działu download:

[filebase:file:file=16:tpl=simple]
[filebase:file:file=38:tpl=simple] – Kronika Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Miejskiego nr 1 za rok gospodarczy 1960
– Plan i informator Miasta Szczecina z 1947 r.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ciekawostki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.