Nauczycielka o szkołach w Polsce Ludowej

Moja babcia, Alicja Wenz, była nauczycielką w szkołach podstawowych w Szczecinie. Opowiedziała mi, jak wyglądała oświata w latach 60., 70. i 80. XX w. na ziemiach polskich, a także Pomorzu Zachodnim.

Program dla wszystkich szkół w PRL był jednakowy, jedynie jego realizacja i rezultaty były różne. Zależało to od uczciwości nauczycieli, którzy w większości należeli do partii komunistycznej. Byli również nauczyciele bezpartyjni, ale mało liczący się w szkole. Ich głos był często pomijany. Dyrektor i jego zastępcy musieli być zawsze partyjni. Gdy którykolwiek chciał się wyróżnić i dostać pochwałę, to w różny sposób się podlizywał, np. zapraszał do swojej szkoły prelegenta w celu przeprowadzenia pogadanki wśród nauczycieli na temat religii. Wówczas skracało się lekcje, dzieci szły do domu dwie godziny wcześniej, a wszyscy nauczyciele musieli słuchać bredni pana prelegenta szkalującego kościół, wiarę, księży, a nawet papieża (lata 70.).

W szkołach nie było żadnych znaków religijnych na ścianach, nie wolno było nosić krzyżyków na szyi. Nikt nie chodził z klasą na rekolekcje. Jeżeli nauczyciel partyjny chodził do kościoła, a znalazł się ktoś złośliwy i doniósł do komitetu partii, to za to mógł zostać usunięty z szkoły.
Byli i tacy nauczyciele, którzy przez trzy miesiące, codziennie – mówili jedynie o Leninie.
Fałszowano historię Polski. Nie wolno było mówić o Katyniu, o walkach polskich żołnierzy na zachodzie. Nie wolno było nawet wspominać o napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939r. Byli jednak i tacy nauczyciele, którzy wspominali te wydarzenia, tylko nie zapisywali tego w dzienniku klasowym.

Dzieci były grzeczniejsze niż w tej chwili. Był większy rygor. Nauczyciel był bardziej szanowany przez uczniów. Nie było narkotyków.

W szkołach odbywały się apele z różnych okazji, np. 1-go Maja, Rewolucji Październikowej w Rosji (1917), Dnia Dziecka, Dnia Nauczyciela itp. Wtedy każdy uczeń przychodził w białej koszuli; czasami na korytarzach stało 400-stu uczniów.

Tak jak jest to dzisiaj, były obiady, była pielęgniarka i lekarz (kilka godzin w tygodniu). Dzieci miały stałą opiekę dentystyczną.

Obowiązkowym ubraniem ucznia był fartuszek, który przetrwał do połowy lat siedemdziesiątych. Każdy z uczniów musiał mieć przypiętą do rękawa tarczę z numerem szkoły. Klasy były przepełnione – ponad 40-stu uczniów w jednej klasie.
Dzieci uczyły się w większości bardzo dobrze, starały się osiągnąć więcej niż ich rodzice.

Marek Wenz, kl. VI. SP 74 w Szczecinie
Opiekun: Anna Witkowska

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pamiętać Szczecin. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.