Cmentarze szczecińskie: Turzyn, Łękno

Cmentarz turzyński – obecnie park Noakowskiego

Przechadzają się tu emeryci, chodzą na wagary uczniowie z pobliskiej „szóstki”, w ogródku jordanowskim bawią się dzieci. Gdy miałem jakieś 12 lat, z kolegami urządzaliśmy sobie tutaj szalone jazdy rowerami wąską ścieżką wzdłuż torów kolejowych. Dziś trudno nawet się domyślić, że od 1848 r. funkcjonował tu duży, przeszło siedmiohektarowy cmentarz dawnej wsi Turzyn. Pod koniec XIX w. część cmentarza została odcięta przez budowaną wtedy kolejową obwodnicę Szczecina. Dziś są tam działki.


W stojącej niegdyś od strony ul. Mickiewcza neogotyckiej kaplicy podczas drugiej wojny światowej odprawiano nabożeństwa dla polskich robotników przymusowych. Na cmentarzu pochówków zaprzestano jeszcze w 1928 r. W latach 60. teren uporządkowano, w miejscu cmentarza powstał park Noakowskiego. Do dziś rosną tam dorodne stare drzewa z cmentarnych alejek: dęby, klony, platany. Od strony ul. Noakowskiego zachował się porośnięty bluszczem fragment muru i cmentarnej bramy. Znajdziemy ją tuż przy wejściu do ogródka jordanowskiego, obok budki ze sklepem spożywczym.

Cmentarz zakładów Bethanien, ul. Wawrzyniaka

Jedno jest pewne, gdzieś w krzakach na zapleczu Kontrastów spoczywa zmarły w 1929 r. znany szczeciński przemysłowiec i filantrop Martin Quistorp. To właśnie on ufundował wieżę widokową w Lasku Arkońskim, której ruiny stoją do dziś.

Malutki cmentarzyk, przy mieszczącym się między ul. Mickiewicza i Wawrzyniaka zakładzie opiekuńczym Bethanien, powstał ok. roku 1871. Zakład prowadziły siostry betanki (były one kimś w rodzaju protestanckich zakonnic). Na cmentarzu chowano siostry oraz zmarłych pensjonariuszy prowadzonego przez betanki domu starców. Ale dlaczego pochowano tu Quistorpa? Być może siostry czuły się zobowiązane wobec rodziny swojego dobroczyńcy: w końcu to ojciec Martina, Johannes, ufundował ich zakład.

Po grobach praktycznie nic nie zostało, znalazłem tam tylko jedną betonową płytę, bez napisów. Kto wie, może to jednak fragment grobu Quistorpa? Cmentarz cały już zarósł krzakami, wala się pełno śmieci. Pięknie za to prezentuje się XIX-wieczna, klasycystyczna kaplica cmentarna, adaptowana obecnie na pracownię architektoniczną.

Jak dojść: Od strony ul. Wawrzyniaka należy udać się na tyły klubu Kontrasty. Od strony ul. Mickiewcza należy zajść na tyły szkoły podstawowej i gimnazjum znajdujących się pod nr. 47.

Cmentarz żydowski, ul. Maksyma Gorkiego

Jeszcze na początku lat 70. stały tu setki macew, upchnięte jedna na drugą. Pamiętam dobrze, bo po lekcjach w pobliskiej podstawówce nr 43 przychodziłem tu bawić się w strzelanego. Dziś o tym, że był tu cmentarz szczecińskich Żydów, przypomina jedynie lapidarium. A tam, gdzie niegdyś były groby, dzieciaki grają w piłkę. Gmina żydowska w Szczecinie założyła tu własny cmentarz w 1821 r. Początkowo był malutki, jego powierzchnia wynosiła tylko 173 m kw., tyle co większe mieszkanie. Dopiero później Żydzi dokupili grunty obok. W 1899 r. przy cmentarzu stanął dom pogrzebowy. Długo nie postał, w 1938 r. podczas „kryształowej nocy” budowlę spalili naziści. W 1940 tych szczecińskich Żydów, którzy nie zdążyli udać się na emigrację, wywieziono w okolice Lublina i wymordowano. Po drugiej wojnie światowej cmentarz służył polskiej gminie żydowskiej. Była ona bardzo liczna, bo Szczecin był punktem tranzytowym Żydów wyjeżdżających za granicę. Szacuje się, że pod koniec 1946 r. mieszkało ich nawet 30 tys., głównie na Niebuszewie. Cmentarz, mimo protestów gminy, w 1962 r. zamknięto, a macewy i wysokie na 3-5 metry grobowce upchnięto na niewielkim, byle jak ogrodzonym placu. W 1982 r. niektóre groby ekshumowano i przeniesiono na Cmentarz Centralny do kwatery żydowskiej. Przy okazji wywieziono resztę zabytkowych często macew. Po 6 latach z kilku macew ułożono lapidarium. Przy nim leżą płyty z polskim i hebrajskim napisem: „Tu znajdował się cmentarz żydowski od 1821 do 1963 r.” Teraz na cmentarzu jest porośnięty świerkami skwer i boisko. Nieco dalej, przy ul. Ojca Beyzyma, stoi parterowy dom pogrzebowy, z nietynkowanej cegły. Dziś służy jako solarium.

Andrzej Kraśnicki jr, Michał Rembas, Gazeta Wyborcza, 30 X 2006 r.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Miejsca. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.