Nocna trójka

Druga połowa lat siedemdziesiątych. Rejon ulic: Arkońskiej, Broniewskiego, Judyma, Chopina. Aby tam się dostać ze Śródmieścia, gdzie wtedy mieszkałem, można było dojechać tramwajem linii 3. Były tam cztery miejsca, gdzie organizowano dyskoteki. Ja wtedy wolałem koncerty i występy kabaretowe, ale „na dysku” bywałem również.


Pierwsze: w budynku szkoły pielęgniarskiej, zwanej przez studentów Akademii Rolniczej „Pipetowem” – w piątki lub soboty – już nie pamiętam. Trzy pozostałe w piwnicach AR-owskich akademików. Pierwszy z nich to Dom Studencki Adonis – męski akademik (obowiązywała wówczas segregacja płciowa),
z pokojami 6 – 8 osobowymi dla pierwszoroczniaków, miał chyba najciekawszy klub, który zwał się „Labirynt”. Był to ciąg dosyć przypadkowo ze sobą połączonych pomieszczeń, o ścianach wymalowanych w „egipszczyznę”, i jak się nie było jeszcze bywalcem, można było tam zabłądzić. Wtajemniczonym sprzedawano tam czasem piwo, przelane dla niepoznaki w butelki po Polo-Cokcie (klub nie miał koncesji). Zaletą tego miejsca była możliwość wypożyczenia go za niewielkie pieniądze, na własne np. grupowe imprezy. Pozostałe dwa kluby, mieściły się przy ulicy Chopina, jeden przy męskiej Arkonie i drugi przy żeńskiej Andromedzie. Ach ta segregacja, do dziś pamiętam czujną portierkę z Andromedy o ksywce Francuzica.

Do tych wszystkich wspaniałości można było dojechać trójką, a wysiadało się na przystanku zwanym teraz Wszystkich Świętych. Jadąc od centrum przemierzało się ulice Krasińskiego i Niemierzyńską, wzdłuż bardzo malowniczej przedwojennej architektury. To tam po raz pierwszy odkryłem, że to co stare, odrapane i zaniedbane, jest przecież piękne, dużo ciekawsze od standardowej powojennej zabudowy. Jeździły wtedy tą trasą oczywiście N-ki, w dzień sparowane, a gdy wracało się nocą -pojedyncza nocna trójka – 3N – napis na białym kółku u góry, z przodu i tyłu. Jak wspaniale taki nocny mknął hałasując przez Niebuszewo.

Kiedyś czekając na nocną trójkę, miałem przy sobie przez przypadek świstek papieru i długopis.
I zacząłem „tworzyć” słowa, a prościutka melodyjka na 3 gitarowe chwyty w „molku”, sama do mnie przyszła. Następnego dnia powstało takie coś:

Przystanek (Nocna trójka)

Pośrodku nocy kwitną kasztany
w dalekim city ktoś daje w gaz
Znów na przystanku samotnie stoję
jak senna mucha wlecze się czas

Już znowu wiosna szpanuje majem
pewnie komarów znów będzie moc
Gdzieś nad Kamczatką dzień nowy wstaje
a mnie przystanek znów daje w kość

Myślisz że łatwo tak mi bez Ciebie
pustą ulicą radiowóz mknie
Pewnie na dysku z innym szalejesz
mnie znowu chandra po nocy żre

Coraz mi trudniej na tramwaj czekać
zaczyna padać majowy deszcz
Między palcami życie przecieka
a nocna trójka nie zjawia się

Nadjechał nocny już mnie unosi
i pośród ruder do centrum gna
Niebo już blednie lecz deszczem kosi
a motorniczy na korbie gra

A za dni parę pośrodku nocy
na tym przystanku postoję znów
Jak senna mucha czas się potoczy
ponad beczkami z zapachem bzów

Szczecin, 19 maja 1977

Ten „przebój” był swego czasu bardzo popularny w naszym kilkunastu może osobowym gronie przyjaciół, a niektórzy z nich do dziś go pamiętają.

Teraz ulice Krasińskiego i Niemierzyńska, nieco wyprzystojniały, zostało jeszcze trochę wspaniałych „kocich łbów”, a nocne tramwaje już od dawna zostały zastąpione bezduszną nocną komunikacją autobusową.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pamiętniki, Wspomnienia, Reportaże. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Nocna trójka

Możliwość komentowania została wyłączona.