W ciągu jednego tygodnia w magistracie pojawiły się dwa wnioski z prośbą o wydzierżawienie zabytkowych ruin w Lasku Arkońskim.
To wydarzenie niecodzienne, bo przez kilkadziesiąt powojennych lat resztkami wysokiej niegdyś na 50 m wieży Quistorpa nikt, poza miłośnikami starego Szczecina, się nie interesował. Wpisany do rejestru zabytków obiekt niszczał. W 2004 r. uczniowie IV LO usunęli z murów drzewa i krzewy, ale to niewiele pomogło.
Teraz zagospodarowaniem ruin wieży zainteresowane są aż dwa podmioty: osoba prywatna oraz połączone siły Ligi Republikańskiej, Stowarzyszenia Patriotycznego „Kontra 2000” i będącego w trakcie rejestracji Stowarzyszenia Miłośników Rycerstwa Polskiego „Bolesław I Chrobry”. W piśmie do magistratu zwracają się z prośbą o „wydzierżawienie pozostałości wieży widokowej Qwisturma”.
– No tak, to dość głupi błąd – czerwieni się szef Kontry Daniel Zazula, gdy mówię mu, że wieża nosiła nazwę Quistorpa. Jaki ma pomysł za zagospodarowanie obiektu? – To będzie miejsce spotkań młodych ludzi zainteresowanych historią rycerstwa polskiego – mówi Zazula. – Będą tam turnieje rycerskie, festyny rodzinne i kawiarenka. Bez alkoholu!
Według koncepcji Ligi i Kontry jedno z pomieszczeń wieży miałoby być poświęcone rodzinie Quistorpów, dzięki którym powstał obecny park Kasprowicza i wieża. To o tyle zaskakujące, że kiedy dzięki „Gazecie” nadawano jednemu z rond imię Hermanna Hakena (przedwojennego burmistrza), Kontra gwałtownie protestowała. Wiceszef stowarzyszenia Eugeniusz Janiszewski podkreślał wtedy: „Obowiązkiem naszym jest powiedzieć: dość germanizacji naszych ziem. Ci, co się godzą na Niemca, mają tyle wspólnego z patriotyzmem, co ja z synagogą”.
– To rodzina bardzo zasłużona w przeszłości dla Szczecina – mówi dziś o Quistorpach Zazula.
Małgorzata Jankowska, miejski konserwator zabytków, dość sceptycznie podchodzi do obu inicjatyw: – W obu przypadkach potencjalni dzierżawcy nie mają pieniędzy na zabezpieczenie ruin wieży – podkreśla.
A koszty są niemałe. Z ekspertyz przeprowadzonych na zlecenie magistratu wynika, że przekraczają one 307 tys. zł.
– Tyle potrzeba, by zapobiec dalszej degradacji ruin – mówi Jankowska. – Nie może być mowy o półśrodkach. Być może uda się te 300 tys. zapewnić w przyszłorocznym budżecie.
Kontra przyznaje, że gotówki nie ma.
– Ale mamy w naszym stowarzyszeniu murarzy, poradzimy sobie – zapewnia Zazula.
Małgorzata Jankowska zapowiada, że zanim miasto podejmie decyzję o powierzeniu komuś wieży, trzy razy się zastanowi. Złych przykładów nie brakuje. Dzierżawca wieży Bismarcka wbrew zapowiedziom obiektu nie zagospodarował, a z właścicielem transformatorowni przy ul. św. Ducha, który dopuścił do zdewastowania zabytku, miasto musi się dziś sądzić, by odzyskać budynek.
Co to była za wieża
Wieżę na początku XX w. ufundował Martin Quistorp na cześć swego ojca Johannesa, przemysłowca i filantropa. Była tu kawiarnia i piękny punkt widokowy. Quistorp sfinansował m.in. budowę zakładu dobroczynnego przy ul. Mickiewicza, a w testamencie przekazał Szczecinowi swoje grunty – z zastrzeżeniem, że muszą być przeznaczone pod zieleń miejską. To obecne Jasne Błonia, park Kasprowicza i Lasek Arkoński. Wieżę w połowie marca 1945 r. zniszczyli Niemcy, uważając, że wysoka konstrukcja pomaga radzieckim artylerzystom wstrzeliwać się w miasto.
Andrzej Kraśnicki jr, Gazeta Wyborcza, 16 V 2006 r.