Z Archiwum Y: Złośliwe loki

Szczecin, 14 lipca 1965 r., godz. 9.55.

Park był pełen ludzi. Majestatyczną postać Adama Mickiewicza zasłonięto grubym brunatnym płótnem. W szeregu tuż przy cokole kucały wymalowane dziewczynki przebrane za Krakowianki. Żar lał się z nieba. Państwowi urzędnicy ocierali pot z czoła.
– „Litwo, ojczyzno moja” – recytował przejęty chłopak w białej koszuli zapiętej pod szyję. Mama wachlowała go „Panem Tadeuszem”.
W końcu do zebranych podjechała czarna wołga. Sekretarz komitetu wojewódzkiego wyszedł z promiennym uśmiechem na twarzy.
– Witam towarzysza – ukłonił się w pas Tajer, nauczyciel z pobliskiej szkoły.
Do wysiadającego z samochodu mężczyzny podbiegły znudzone wcześniej Krakowianki z biało-czerwonymi wiązankami z goździków.
– Piękne tu będzie miejsce dla wieszcza – stwierdził z uśmiechem sekretarz.
– Tak, tak, tak – pokiwali głowami z aprobatą zebrani.
Uroczystość rozpoczęła się. Po powitaniu władz i odśpiewaniu przez chóry szkolne kilku pieśni oraz po wydeklamowaniu „Inwokacji” sekretarz podszedł do cokołu.
Szarpnął za płótno. Ani drgnęło.
– Ha! – zaśmiał się szeroko. – Wieszcz jeszcze nie gotów.
– Ha, ha! – rozbrzmiały śmiechy w parku.
Sekretarz szarpnął za kawałek materiału ze zdwojoną siłą. Znowu nic. Ani drgnęło.
Twarz mężczyzny nabrała rumieńców. Do zdezorientowanego sekretarza podbiegł Tajer. Obaj mężczyźni ciągnęli za płótno. Bez skutku. Do pomocy przyłączyły się z entuzjazmem dzieci. W końcu coś drgnęło. Powoli odsłaniała się postać wieszcza. Ale płótno zatrzymało się na czubku głowy Mickiewicza.
– Loki przeszkadzają – westchnął Tajer.
– Dobrze, że poeta kitek nie nosił – stwierdził sekretarz.

Fakty

W latach 60. na cokole w parku Żeromskiego stanął pomnik Adama Mickiewicza. Materiał na monument został tak dobrany, by komponował się z otaczającymi go tarasami i schodami. Podczas oficjalnej uroczystości odsłonięcia pomnika, w obecności partyjnych dostojników okazało się, że płachta przykrywająca rzeźbę zahaczyła o loki Mickiewicza i nie można jej usunąć. Do wieszcza trzeba było przystawić wysoką drabinę. Dopiero wtedy materiał opadł na ziemię.

Na podstawie: „Co tu kiedyś było”.

Patrycja Niczyj, Gazeta Wyborcza, 14/15 VIII 2001 r.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ciekawostki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.