Z Archiwum Y: Znieczulenie

Szczecin 1892 r., 3 marca, godz. 13.45.

W pokoju Carla panował nieład. Na półkach leżały grube zeszyty zapisane łacińskim tekstem, między nimi operowe partytury.
Na krzeÅ›le, tuż przy biurku, siedziaÅ‚a mÅ‚oda dziewczyna. Nerwowo mięła zdjÄ™tÄ… z gÅ‚owy chustkÄ™. PatrzyÅ‚a na wiszÄ…ce na Å›cianach akwarele. Carl zwróciÅ‚ siÄ™ do niej: – No, powiedz mi, Magdo, jak to jest, że kiedy operujÄ™ kość udowÄ…, to caÅ‚y organizm pacjenta musi być uÅ›piony?
– Nie wiem, panie Schleich – odpowiedziaÅ‚a mÅ‚oda sÄ…siadka chirurga.
– Przecież to wbrew logice – leczyć, sprawiajÄ…c ból, od którego pacjent ucieka. W koÅ„cu dojdzie do tego, że chorzy zacznÄ… uciekać przed szpitalem. Co o tym myÅ›lisz, Magdo? – zapytaÅ‚ z uÅ›miechem.
– Nie wiem, panie Schleich – wyjÄ…kaÅ‚a cicho dziewczyna.
– Jutro jadÄ™ do Berlina i wszyscy chirurdzy Europy bÄ™dÄ… mi odpowiadać tak samo jak ty, droga sÄ…siadko. I po co siÄ™ tyle uczyć, jeÅ›li ty, nie studiujÄ…c, znasz odpowiedź.
– Ja nic nie wiem, panie Schleich. Ja tylko panu przyniosÅ‚am ciepÅ‚y szalik od mamy… i muszÄ™ już iść.
– Idź, idź, Magdo. Tylko nie Å›piesz siÄ™ tak bardzo, bo możesz wpaść pod powóz. A wtedy bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ ciÄ™ przed operacjÄ… znieczulić, a to bardzo niebezpieczne.
– BÄ™dÄ™ pamiÄ™taÅ‚a – szepnęła Magda. – MiaÅ‚ pan dać mamie jakieÅ› lekarstwo na ból gÅ‚owy.
– UÅ›miech, moje dziecko, to najlepszy lek – odpowiedziaÅ‚ Schleich. – I ty też powinnaÅ› częściej siÄ™ uÅ›miechać, bo jak bÄ™dziesz tak czÄ™sto zaciskaÅ‚a usta, to trzeba bÄ™dzie operacyjnie ci je rozszerzać. Poza tym przyjdź do mnie za tydzieÅ„, to namalujÄ™ ci portret. Może chociaż na nim bÄ™dziesz mniej wystraszona.
– Pan Carl to sobie zawsze ze mnie żarty robi, a ja naprawdÄ™ nie rozumiem nic z tego, co pan mówi – odparÅ‚a Magda.
– Tym bardziej powinnaÅ› być uÅ›miechniÄ™ta – ripostowaÅ‚ Schleich. – Ale ja mogÄ™ ci wszystko wytÅ‚umaczyć. Zobacz: tu masz rysunek tkanki, a tu jest duża strzykawka…
Nie zdążył dokończyć. Zdenerwowana dziewczyna już wybiegła z pokoju. Schleich przez okno obserwował, jak dziewczyna raz po raz czyniła ręką znak krzyża.
Rano lekarz pojechał do Berlina, ale tam nie potraktowano serio wyników jego badań i uznano go niemal za szarlatana. Koledzy po fachu musieli jednak odwołać gorzkie słowa pod adresem Carla, kiedy to już oficjalnie w 1902 r. świat dowiedział się o jego odkryciu znieczulenia miejscowego.

Fakty

Carl Ludwig Schleich, lekarz szczeciński, muzyk, poeta i malarz, żył w latach 1859-1922. Od 1889 r. prowadził własną klinikę chirurgiczną w Berlinie. Stosowana powszechnie narkoza wydawała mu się niebezpieczna dla chorego. Po długich badaniach udało mu się dokonać znieczulenia miejscowego za pomocą nastrzykiwania tkanek roztworem kokainy. Podczas kongresu chirurgicznego w 1892 r. przedstawił wyniki swoich doświadczeń. Początkowo potraktowano go jak szarlatana. Jednak już w roku 1902 jeden z uniwersytetów nadał mu wysokie odznaczenie za jego genialne odkrycia. Jako młody chłopak chciał koniecznie zostać śpiewakiem operowym, parał się także literaturą, malarstwem, śpiewem i muzyką. Był wiecznym optymistą. Pacjentów uczył, że śmiech jest lekarstwem na wszystko.

Na podstawie: „Pomorze Zachodnie w tysiÄ…cleciu”, pod red. P. Bartnika i K. KozÅ‚owskiego.

Patrycja Niczyj, Gazeta Wyborcza, 6 VII 2001 r.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ciekawostki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.