Być szczecińskim fotoreporterem…

Przyjechał do Szczecina z Wyższej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, w 1947 roku. Szkołę musiał opuścić tuż przed samą promocją, bo dowiedziano się, ze walczył w szeregach Armii Krajowej. Gdy pojawił się w Szczecinie, chodził od instytucji do instytucji, poszukując pracy. Gdy jednak dowiedziano się, że należał do Armii Krajowej, zawsze mu odmawiano. W końcu pułkownik Steczkowski, po wysłuchani całej historii – mimo wszystko przyjął mojego dziadka do pracy.
W 1950 roku dostał propozycję pracy – jako fotoreporter w „Kurierze Szczecińskim”, gdzie przepracował 20 lat. Następne 30 lat – w „Głosie Szczecińskim”. Był, jak się później okazało, najdłużej pracującym fotoreporterem w tym mieście. Utrwalił na fotografii wszystkie najważniejsze wydarzenia – wodowania statków, zwycięstwa piłkarzy Pogoni, oddanie do użytku pierwszych nowoczesnych budynków.

Wspomnienia spisała: Zuzanna Cieślak z kl. IV Szkoły Podstawowej nr 74 w Szczecinie
Opiekun: Anna Witkowska
Wspominał: Stefan Cieślak

Mój dziadek, Stefan Cieślak, przyjechał do Szczecina z Wyższej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, w 1947 roku. Szkołę musiał opuścić tuż przed samą promocją, bo dowiedziano się, ze walczył w szeregach Armii Krajowej. Gdy pojawił się w Szczecinie, chodził od instytucji do instytucji, poszukując pracy. Gdy jednak dowiedziano się, że należał do Armii Krajowej, zawsze mu odmawiano. W efekcie zgłosił się do powstającej w tym czasie młodzieżowej organizacji o nazwie Służba Polsce. Jej ówczesny komendant, pułkownik Steczkowski, po wysłuchani całej historii – mimo wszystko przyjął mojego dziadka do pracy. Do jego obowiązków należało wykonywanie dokumentacji fotograficznej wszystkich budynków komend powiatowych SP w województwie szczecińskim.


Prace społeczne nad Odrą.

Dziadek Stefan poznał swoją przyszłą żonę, Wandę, w Kluczewie. Babcia pracowała w brygadzie SP, w wydziale kulturalnym. Obie brygady zajmowały się odgruzowywaniem i odbudowywaniem cukrowni szczecińskich. Brygada, w której był dziadek, zajmowała się również odgruzowywaniem i porządkowaniem terenów Starego Miasta, innych dzielnic Szczecina i terenów portowych. Wśród młodych ludzi 15 brygady SP był między innymi przyszły aktor – Stanisław Mikulski, znany z roli kapitana Klossa w filmie „Stawka większa niż życie”.
Po wojnie najbardziej zniszczoną dzielnicą Szczecina było Stare Miasto, dalej ulica Wojska Polskiego, ulica Obrońców Stalingradu i aleja, przy której obecnie znajdują się szczecińskie fontanny (Jedności Narodowej) oraz Al. Wyzwolenia. Poza tym – tereny przyszłej Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego, portu i przylegających do niego zakładów przemysłowych.
Przy okazji fotografowania zawodów motocrossowych, jakie odbywały się wówczas w Szczecinie, mój dziadek poznał dziennikarzy pracujących w „Kurierze Szczecińskim”. Brali od niego zdjęcia z imprez sportowych. Tak zaczęła się przygoda mojego dziadka z prasą.
W 1950 roku dostał propozycję pracy – jako fotoreporter w „Kurierze Szczecińskim”, gdzie przepracował 20 lat. Następne 30 lat – w „Głosie Szczecińskim”. Był, jak się później okazało, najdłużej pracującym fotoreporterem w tym mieście. Utrwalił na fotografii wszystkie najważniejsze wydarzenia – wodowania statków, zwycięstwa piłkarzy Pogoni, oddanie do użytku pierwszych nowoczesnych budynków.
W tamtych latach czytano na ogół „Głos Szczeciński”, „Kurier Szczeciński”, a także „Przekrój”, „Politykę” i „Poznaj Świat”. Gdy inni wypoczywali na imprezach lub uroczystościach, mój dziadek i babcia, bo ona także została fotoreporterem, fotografowali te wydarzenia.


Ratusz Staromiejski i kamienica Loitzów.

W dwóch najbardziej znanych teatrach, w Teatrze Polskim i Teatrze Współczesnym, wystawiano m.in. „Piątą kolumnę”, „Ryszarda III”, „Rewizora” i „Niemców”. Natomiast w „Operetce” wystawiano m.in. „Zemstę nietoperza”, „Barona cygańskiego” i „Krainę uśmiechu”.
Po koniec roku szczecińskie gazety podawały nazwiska najwybitniejszych aktorów i aktorek. Widzowie wypełniali załączone kupony, głosując na swoich ulubieńców. Aktorom, którzy otrzymali największą ilość głosów, wręczano Bursztynowy Pierścień. Była to jedna z najważniejszych imprez kulturalnych Szczecina. Wielu mieszkańców uczęszczało do klubu „Trzynaście Muz”, w którym co roku odbywał się Ogólnopolski Festiwal Małych Form Teatralnych.

Odgruzowywanie starówki.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pamiętać Szczecin. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Być szczecińskim fotoreporterem…

  1. E.G. pisze:

    Była to połowa lat ’80. Lecieliśmy ze Stefanem z Warszawy do Dęblina na sesję Klubu Publicystów Lotniczych. Tak się złożyło, że mieliśmy frajdę podróżowania salonką – Ił-14, będącym niegdyś samolotem rządowym. Cudo! Dwusilnikowy turbośmigłowiec, z kabiną pasażerską wyposażoną nie w fotele, a w loże-kanapy wyściełane czerwonym pluszem. Świetne.
    Gdy wylądowaliśmy w Dęblinie Stefan po zejściu ze schodków uklęknął i ucałował płytę lotniska. Zrobiło się cicho…
    Nie zapomnę tego po kres swoich dni.

Możliwość komentowania została wyłączona.