Szczecin z nakazu

Do Szczecina wjeżdżało się po moście, który trząsł się, gdy pociąg przez niego przejeżdżał. Zniszczone były dzielnice przyległe do Odry, Stare Miasto, które leżało całe w gruzach, i część śródmieścia przyległego do Parku Żeromskiego, Alei Wyzwolenia i ulicy Malczewskiego. Zachowały się całe ulice zabudowane w stylu secesji, urzekające swoim pięknem.

Wspomnienia spisał: Michał Okoń z kl.VI Szkoły Podstawowej nr 74 w Szczecinie
Opiekun: Anna Witkowska
Wspominał: Wincenty Okoń

Wincenty Okoń (mój dziadek), do Szczecina przyjechał w sierpniu w 1953, osiem lat po wojnie, z powiatowego miasta Radomska w województwie łódzkim.
Powodem jego przyjazdu do Szczecina był obowiązkowy nakaz pracy. Otrzymał go po ukończeniu zawodowej szkoły średniej, to jest Technikum Ekonomicznego. W tamtych czasach planowej gospodarki socjalistycznej planowane było również zatrudnienie młodzieży, która kończyła szkoły zawodowe. Przyjechał do Szczecina pociągiem pasażerskim, bezpośrednio z Łodzi, 23 sierpnia 1953r. Od 1 września 1953 rozpoczął pracę, z nakazu, w dyrekcji Szczecińskich Zakładów Gastronomicznych, w dziale księgowości.
Po przyjeździe do Szczecina początkowo zamieszkał w pokoju sublokatorskim, za który przez pół roku płacił zakład pracy. W 1961 zamieszkał u swoich krewnych. Na początku pobytu w Szczecinie, w wolnym czasie starał się poznać miasto, które zrobiło na nim bardzo wielkie wrażenie.

Port był bardzo zniszczony. Do Szczecina wjeżdżało się po moście, który trząsł się, gdy pociąg przez niego przejeżdżał. Zniszczone były dzielnice przyległe do Odry, Stare Miasto, które leżało całe w gruzach, i część śródmieścia przyległego do Parku Żeromskiego, Alei Wyzwolenia i ulicy Malczewskiego. Zachowały się całe ulice zabudowane w stylu secesji, urzekające swoim pięknem. Miasto robiło również wrażenie rozmachem, wielkością swoich ulic i alei, w układzie promienistym Placu Grunwaldzkiego. Szczecin zachował również swoją zieleń, która otaczała aleje oraz ulice.

Po ośmiu latach w Szczecinie życie było bardzo zorganizowane. Działały urzędy, szkoły podstawowe, średnie oraz Akademia Medyczna, Wyższa Szkoła Ekonomiczna i Szkoła Inżynierska (obecna Politechnika). Handel był zorganizowany poprzez państwową sieć sklepów. Zaopatrzenie sklepów były mizerne – były to czasy odbudowy miasta, a zarobki były bardzo słabe.
Największymi problemami ludzi mieszkających w Szczecinie osiem lat po II wojnie światowej były: niewielkie zarobki, brak mieszkań i niedostatek zaopatrzenia w artykuły żywnościowe: mięso, nabiał itp.
W tamtych czasach ludzie czytali gazety („Kurier Szczeciński”, „Głos Szczeciński”), które dotrwały do dzisiaj. W wolnym czasie chodzono do kina – funkcjonowały wtedy: Pionier, Bałtyk, Kosmos, Koloseum, Delfin. Większość z nich dotrwała do dziś. Działał Teatr Współczesny i Teatr Lalek „Pleciuga”. Działał klub sportowy „Pogoń Szczecin”, również działał klub „Arkonia”. Szczecinianie bardzo lubili chodzić na mecze piłki nożnej, a kibice nie stanowili zagrożenia dla publiczności.

W roku 1955 zaczęła się budowa nowych mieszkań w Szczecinie. Przystąpiono do zabudowy ulicy Jedności Narodowej od strony placu Lotników. W latach następnych rozpoczęła się budowa spółdzielcza, finansowana przez państwowe zakłady pracy.
Po przyjeździe do Szczecina mój dziadek czuł się trochę obco, szczególnie pracując z ludźmi przybyłymi ze Wschodu, często mówiącymi inną gwarą czy akcentem. Byli ujmując swą szczerością i dobrocią. Z czasem przyzwyczaił się do otoczenia, a najważniejsza była dla niego praca zawodowa.
Jednak bywały chwile, kiedy tęsknił do stron rodzinnych i za kolegami ze szkoły. Wtedy dopuszczał myśli o powrocie w rodzinne strony. Kiedy w 1961 roku za pomocą zakładu pracy („Domu Książki”) dostał spółdzielcze mieszkanie, postanowił założyć rodzinę i pozostać w Szczecinie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pamiętać Szczecin. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.