Ubogie życie repatriantki

Życie dziadków w odbudowywanym mieście nie było łatwe. Zarobki były niskie i trudno było się utrzymać. W funkcjonujących kilku sklepach zaopatrzenie było marne. Handel odbywał się głównie na targowiskach, gdzie rolnicy z okolicznych wsi sprzedawali swoje produkty rolne.

Wspomnienia spisał: Maciej Lewicki z kl. IV Szkoły Podstawowej nr 74 w Szczecinie
Opiekun: Anna Witkowska
Wspominała: Ewa Lewicka

Moja babcia Ewa przybyła do Szczecina z Siedlec w 1949 roku, mając 22 lata. Jako repatriant otrzymała mieszkanie i podjęła pracę w przetwórni mięsnej. W 1951 roku zatrudniono ją w Biurze Konstrukcji Taboru Morskiego.
W Szczecinie poznała swojego męża, Józefa Lewickiego, który przyjechał do miasta w 1948 roku. Jako inżynier brał czynny udział w odbudowie Stoczni Szczecińskiej.
Życie dziadków w odbudowywanym mieście nie było łatwe. Zarobki były niskie i trudno było się utrzymać. W funkcjonujących kilku sklepach zaopatrzenie było marne. Handel odbywał się głównie na targowiskach, gdzie rolnicy z okolicznych wsi sprzedawali swoje produkty rolne.
Po wojnie Szczecin był w dużej mierze zniszczony przez naloty „dywanowe” i grabienie ludności niemieckiej, rosyjskiej i polskiej. Były zniszczone domy mieszkalne, muzea, kina, teatry. Trudno było poruszać się po mieście, ponieważ tramwaje kursowały rzadko.
W czasie wolnym od pracy moi dziadkowie spacerowali głównie na Jasnych Błoniach i w Parku Kasprowicza. Chodzili też na różne uroczystości kulturalne. Powstawały w tym czasie teatry amatorskie, zespoły muzyczne i taneczne.
Moja babcia mimo ciężkich warunków, czuła się w Szczecinie dobrze. Tutaj miała pracę, mieszkanie i rodzinę. Polubiła wielkomiejskie życie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pamiętać Szczecin. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.