Do kościoła Jezuitów wybraliśmy się z Brucem 24.08.2004 roku. Sam kościół w sumie nowoczesny jak na kościół przedwojenny a wieża nie prezentuje się zbyt atrakcyjnie choć jest bardzo charakterystycznym elementem Turzyńskiego krajobrazu. Po prostu prostopadłościan z kilkoma drabinami ale za to z pozostałością przedwojennego mechanizmu wzbudzającego dzwony.
Na początek próbowaliśmy wybrać się nad sam kościół i organy (co wymagało przejścia po otwartym dachu) – jednak ze względu na dużą ilośc urządzeń grzewczych zaniechallismy tego pomysłu. Sama wieża niestety przywitała nas ogromną ilością tablic ostrzegających przed szkodliwym promieniowaniem. Wobec tego skracając do minimum czas przebywania na górze udaliśmy się do dzwonów. Wielką niewiadomą pozostaje dla mnie fakt, że dzwon niemiecki z lat 30 wygląda praktycznie tak samo „złoto” jak dzwony powojenne. Czy była to renowacja czy po prostu dzwon tak się zachował – tego nie wiem. W czasie zdjęc udało nam się trafić na moment ich bicia co tez było ciekawym doświadczeniem. Poza widkokami Turzyna i okolic widzianych z wieży (o których innym razem) nie było to nic nadzwyczajnego. Być może dlatego, że doszliśmy tylko do dzwonów a wyżej ze względu na nadajniki telefonii komórkowej wejść nie mogliśmy.
Busol
