RychO pisze:Trafiły w różne ręce. Szczecin, Królewiec, Drezno, Hamburg.... Experci mogą dać więcej przykładów. Bardzo różne powojenne losy, historyczne zaszłości, koncepcje, ideologie i realne możliwości odbudowy. Na tym tle, nie mam kompleksów i uważam, że –jak dotąd – Szczecin nie jest taki znów najgorszy.
Da się z tego zrobić temat do spokojnej dyskusji?
A jak się da, to może wątek do innego działu przenieść?
"Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób".
Ten znany cytat można równie dobrze strawestować, zmieniając "rodzina" na "miasto".
Nie można porównywać ze sobą różnych miast, dotkniętych nieszczęściem wojennych zniszczeń oraz sposobem odbudowy. Różnice między nimi są tak duże, że ilość wnoszonych zastrzeżeń uczyni porównanie nieczytelnym.
Z pierwszych różnic, jakie mi się nasuwają, wymieniłbym:
1. Różnicę
wielkości miast - Szczecinowi daleko do np. Hamburga a Wormacji do Szczecina
2. Różny
charakter miast - co innego miasto portowe, co innego stricte przemysłowe w zagłębiu Ruhry
3. Różnice w
klasie zniszczonych zabytków - bez obrazy, ale w Szczecinie zabytki to była i jest raczej trzecia niż druga liga.
4. Różnice w
roli dla historycznej i kulturalnej świadomości narodu - trudno porównać Rostok z Dreznem czy Norymbergą.
5. Różnice
w skali zniszczeń - Szczecin np nie doświadczył kataklizmu "burzy ogniowej".
6.
Problem wy-(lub prze-)pędzenia miejscowej ludności - zupełnie inaczej do odbudowy podchodzili mieszkańcy wracajacy do zruinowanego własnego domu, a inaczej osadnicy przychodzący z innych stron świata, często pełni poczucia krzywdy i chęci odwetu.
7. Różnice w
ustroju politycznym - inaczej podchodzi się do budowania arterii przez ruiny, gdy każdego własciciela działki trzeba wywłaszczyć i zrekompensować mu stratę.
8. Różnice w
zamożności państwa - co innego biedna (już przed wojną, a co dopiero po!) Polska, a co innego Anglia czy Niemcy...
... i tak by można mnożyć.