Nie wiem, jak to było "za Niemca", ale i co było potem, słabo pamiętam (O! zawodna pamięci!), a wszak właśnie w basenie na Końskim Kieracie uczyłem się pływać na przełomie lat 60/70! Pamiętam tyle: z ulicy wchodziło się bramą, w której była kasa z biletami, potem chyba przez podwórko i raczej nie do piwnic, zatem domyślam się (ta pamięć właśnie), że sam basen (właściwie 2 baseny) nie był w piwnicach! Na pewno wchodziło się z poziomu parteru i raczej potem jakby na I piętro... Baseny były dwa, tzw. duży (głębszy, 2-3 m głęboki, ale tego nie jestem pewny; długi na ok. 12 m i ok. 6 szeroki - tu znów mogę się mylić) i "mały", płytki, dla dzieci, chyba do 1 m głębokości i o połowę mniejszy. Pomieszczenie basenu było relatywnie wysokie, ponieważ szatnie znajdowały się jakby na piętrze basenu i stamtąd schodziło się do wody po schodach. Przypominam też sobie, że do suszenia włosów było zamontowane duże i okropnie hałaśliwe urządzenie, wielka metalowa skrzynia, chyba 1x1x1 m, które wysyłało mnóstwo gorącego powietrza - stawaliśmy przed nim w kilku rzędach, pierwsi na drewnianym podeście, gdyż "toto" wiało skosem w dół.
Jeśli dobrze zrozumiałem "BachInstitut'a", to nasi poprzednicy w tym mieście jeden z basenów zwali damskim, a drugi męskim (tylko: dlaczego i który którym
?).
W kompleksie przy Końskim Kieracie znajdowały się także łaźnie, ale nie miałem okazji z nich korzystać. Charakterystyczne było natomiost to, że momentami w bramie i podwórku unosiła się "ciepła mgła".
Nota bene wiadomym mi jest, że duży zespół łaźni znajdował się także na Niebuszewie, w podwórzu kwartału ulic koło Asnyka, tuż przy dworcu kolejowym. Budynki istnieją do dziś, ale nie wiem, czy obecnie są tam nadal łaźnie. Wiem, że korzystali z nich mieszkańcy Niebuszewa, nim udało im się zainstalować w mieszkaniach łazienki. Chyba te łaźnie działały jeszcze w latach 7o-tych.