Postautor: ernestandrzej » 27 kwie 2014, o 22:34
Przyznam szczerze, że nic o tym nie wiem. Pamiętam, że tramwaje dosyć długo nie dojeżdżały do Krzekowa. Ostatni przystanek był przy Rostworowskiego, potem przetaczano wagony na sąsiedni tor i jazda z powrotem. Była to chyba 5-tka. O tramwajach do specjalnych poruczeń też nic nie wiem. Wiem, że rano, a mieszkałem na ul. Mickiewicza, szły oddziały Junaków SP. z łopatami i kilofami ze śpiewem w stronę miasta i po południu w takim samym szyku wracały. I tak było na pewno, bo moją ciotka miała ten "zaszczyt" tam należeć. Junacy, o ile, to zakwaterowani byli w polskich koszarach, które dochodziły do Krzekowa. Krzekowo to była zapadła wioska, choć miała młyn. Tylko nie wiem czy już wtedy działał. Przykro mi, że na wiele pytań nie potrafię odpowiedzieć mimo, że w Szczecinie mieszkałem od 47-go roku. Ale kto wtedy myślał, tym bardziej ja nastolatek, że były to ważne czasy i teraz przydałoby się coś więcej o Szczecinie wiedzieć. Pamiętam jeszcze, że mostu zwodzonego koło dworca nie było. A ten po, którym teraz jeżdżą pociągi był zburzony (złamany w połowie) a na szynach wystawały z jednej strony wagony, z drugiej parowóz. I ten stan trwał dosyć długo. Tylko nie pamiętam, czy najpierw zbudowano ten most"zwodzony" czy wyremontowano ten zburzony. Na Głębokie też tramwaj nie jechał. Pętlę miał koło toru kolarskiego. I latem nad jezioro dreptały całe pielgrzymki ludzi pragnących się opalać. Nie wiem co jeszcze można dodać. Proszę pytać. Ja w miarę możliwości (pamięci) będę starał się odpowiadać. Choć szczegółów ode mnie nie wymagajcie. Więcej mogę pamiętać o imprezach artystycznych, bo mój ojciec był muzykiem i nas (mnie i brata) w tym kierunku wykształcił. Nie każdy wie, że w Szczecinie mieszkał, też na pogodnie, Pan Ryszard Pietruski. On pierwszy w Polsce zorganizował dużą imprezę pt. BAWMY SIĘ RAZEM. w, której grał mój ojciec Po naszej imprezie w Polsce zaczęły się tworzyć różne ZGADUJ- ZGADULE i imprezy w tym stylu. Pamiętam również jak z gruzów powstawała BAJKA, KASKADA i wiele innych restauracji. A zapotrzebowanie było ogromne ze względu na port i mnóstwo skandynawskich marynarzy. Kaskada była przed zburzeniem ogromnym domem towarowym. I dosyć długo te gruzy szpeciły nasze centrum. Chyba będę kończył, bo już nic sobie więcej nie przypominam. Pozdrawiam wszystkich miłośników Szczecina, a państwa szczególnie...