Na mnie napadł pierwszy nowy wątek w Sedinie. Dlatego proszę mnie traktować jak dziecko i nie krzyczeć jeśli coś sknocę.
Przeszukując Forum, nigdzie nie trafiłem na zainteresowanie kogokolwiek jednym obiektem w praktyce widocznym przy każdym przejeździe przez skrzyżowanie ulic Ludowej i Robotniczej.
Na zdjęciu robionym z ul. Robotniczej, widoczny jest zielony placyk ogrodzony murkiem, ze słupami połączonymi ozdobnym połączeniem. I w zasadzie to jest wszystko co widoczne jest z ulicy pomimo, że są tam dwa kominy, wejścia do pomieszczeń i wyjście awaryjne „ślepe” (ze schodami ale zalane betonem do ew. usunięcia w razie potrzeby). W tej chwili w płycie tej wykonano wentylację – choć sposób jej wykonania pozostawia wiele do życznia.
Poza wejściami górnymi, w ścianie równoległej do ul. Ludowej (ale od strony Odry), istnieje wjazd dla niewielkich pojazdów np. typu „gazik”, motocykl czy coś podobnego. Obecnie jest ten wjazd nieco zamurowany i trzeba się przyjżeć ścianie (zamalowanej na biało) by odszukać jego oryginalne miejsce.
Co było jego przeznaczeniem - nie wiem ale jak pamiętam, wnętrze (w latach 60-tych) kiedy jeszcze był wykorzystywany niemal zgodnie z przeznaczeniem wyglądało następująco.
Podzielony był na dwie części o różnym zastosowaniu:
- część garażową z wjazdem z poziomu gruntu
- część roboczą dla osób w wejściem przez garaż z którego było przejście do części osobowej.
- z poziomu trawnika (u góry) znajdowały się dwa wejścia po schodach. Ciekawostką jest, że wejścia te w ogóle nie były zabezpieczone barjerkami - stąd w ogóle ich nie widać od strony ulicy tym bardziej, że podest schodów obniżony jest w stosunku do trawnika o jeden stopień.
Każda z części ogrzewana była oddzielną kotłownią a ciepłe powietrze z wymienników ciepła, rozprowadzane było kanałami po wszystkich pomieszczeniach. Było jednocześnie tak ciche, że w ogóle się nie słyszało pracy wentylatorów.
Oczywiście wszystkie drzwi (nawet w przejściach wewnętrznych między częściami) były hermetyczne.
Ciekawe też było pomieszczenie określone jako „reżyserka”. W ścianie między nim a sąsiednim pomieszczeniem wykonano okno o wym. ok. 2 x 4 m. z grubego szkła tak, że np. rozmowy z tego pomieszczenia nie zakłócały rozmów w pomieszczeniu przyległym.
Mogło więc służyć albo obsłudze jakichś zebrań albo też nadzorowi np. nad statkami, samolotami czy innym drastwem którego rozmieszczenie przedstawiane było w dużym pomieszczeniu.
Jednocześnie nie było widać jakiegokolwiek sprzętu radiowego czy grubych kabli telefonicznych.
Co więc to było? Może ktoś wie.
Jednocześnie zastrzeżenie. Wymiary pomieszczeń mogą być różne od oryginału. W końcu jak pisałem pamięć przez ponad 50 lat, nie przetrzyma aż tak dokładnie drobnych szczegółów.
Pamiętam natomiast gdzie mieszkałem w latach 1949 – 2001.
Na skanie zdjęcia zrobionego prawdopodobnie z burty statku stojącego na nabrzeżu „OKO” (gałęzie poniżej aparatu) widać nie tylko mój pokój w pierwszym budynku od dołu na ul. Grzymińskiej, ale nawet budynek przy Robotniczej 1 (mieszkał tam mój kolega) a także jakiś podest który był przewożony przyczepą i na jakiś czas pozostawiony na placu przed Domem Rybaka.
Jeśli wykroczeniem jest że skopiowałem ten skan to przepraszam ale jak pisałem jestem na razie w tym bardziej ciemny jak patelnia od spodu.