Wśród napływającej na Pomorze ludności polskiej znajdowały się nieliczne osoby narodowości żydowskiej: ocaleni z obozów koncentracyjnych, ukrywani przez Polaków czy też byli żołnierze Wojska Polskiego czy Armii Czerwonej. Obok nich funkcjonowała grupa Żydów niemieckich, której wielkość w marcu 1946 r. szacowano na 700 osób. Byli oni jednak społecznością zamkniętą dla innych, szybko zresztą liczebnie przeważyli Żydzi polscy, gdyż niemieccy w połowie 1946 r. opuścili Pomorze wraz z transportami niemieckich przesiedleńców.
Gwałtowny wzrost liczby Żydów polskich w 1946 r. spowodowany był akcją przesiedleńczą ludności polskiej ze Związku Radzieckiego. Według Centralnego Komitetu Żydów w Polsce osadnictwo na ziemiach zachodnich i północnych podyktowane zostało trzema względami:
- odpowiednim momentem politycznym, tj. chęcią uczestnictwa w akcji zagospodarowania i zaludniania nowych terenów
- brakiem miejsca w Polsce centralnej (wielu powracających Żydów zastawało swoje lokale już zajęte przez Polaków, co powodowało liczne konflikty)
- chęcią pobytu w dużych skupiskach żydowskich ze względów bezpieczeństwa
W odróżnieniu od Dolnego Śląska transporty kierowane na Pomorze przybywały prawie wyłącznie z azjatyckich republik ZSRR, takich jak Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan czy Kirgizja. Transporty przybywały często bez powiadomienia miejscowych władz, co stwarzało komplikacje przy ich rozmieszczaniu. Brakowało koordynacji działań władz centralnych i regionalnych, ale i współpracy polskich władz administracyjnych z Centralnym Komitetem Żydów w Polsce. Widoczne to było choćby w ustalaniu wizji osadnictwa – władze przeciwne były tworzeniu dużych skupisk ludności żydowskiej, zwłaszcza w ośrodkach miejskich, natomiast samym Żydom takie skupiska odpowiadały ze względów bezpieczeństwa i zarazem tradycji.
Efektem chaosu stało się nierównomierne rozmieszczenie ludności żydowskiej. Głównym ośrodkiem stał się Szczecin, z racji swego wielkomiejskiego charakteru oraz faktu, że był końcową stacją kolejową, na dodatek położoną przy granicy. Próby osadnictwa próbowano organizować również w powiatach: stargardzkim, choszczeńskim i szczecińskim. Wykazy Żydów zarejestrowanych w komitetach żydowskich mówią także o niewielkich skupiskach żydowskich w Słupsku (1946 – 113, 1947 – 23, 1948 – 22) oraz w Koszalinie (1946 – 42, 1947 i 1948 – 56).
Apogeum liczby ludności żydowskiej na Pomorzu zanotowano w czerwcu 1946 r. Od lipca z różnym natężeniem trwał proces zmniejszania się jej w regionie. Wynikało to z faktu emigracji, zarówno drogą legalną, jak i nielegalną. Hasła emigracyjne trafiały na podatny grunt, nie było bowiem osoby, która nie straciłaby kogoś bliskiego w minionej wojnie. Właśnie przeżyta gehenna oraz religia zbliżyły środowisko żydowskie jak nigdy przedtem. Dla nich jednak Polska była cmentarzem najbliższych, a nie każdy potrafił i chciał żyć na tym cmentarzu.
Nie bez znaczenia pozostawał także brak poczucia bezpieczeństwa. Stosunek znacznej części społeczeństwa polskiego był niechętny, a nawet wrogi. Zdarzały się napady na transporty kolejowe, obrzucenia kamieniami i morderstwa. W mniemaniu większości Żydów najlepszym wyjściem z sytuacji była więc emigracja. Umożliwiała ona nie tylko pozbycie się obciążeń spowodowanych stosunkami polsko-żydowskimi, ale i kusiła wizją własnego państwa w Palestynie. Po 1948 r., tj. po utworzeniu państwa Izrael, doszedł do tego czynnik jego obrony przed zagrożeniem ze strony sąsiadów.
W drugiej połowie lat 40. na Pomorzu obserwowano dwie fale emigracyjne. Pierwsza z nich, rozpoczęta gwałtownym ruchem ludności żydowskiej tuż po pogromie w Kielcach w lipcu 1946 r., trwała aż do wiosny 1947 r. Lata kolejne do okres stabilizacji, aż do przełomu 1949/1950, kiedy to po rozwiązaniu większości organizacji żydowskich (także partii politycznych) Ministerstwo Administracji Publicznej poinformowało o możliwości emigracji do Izraela działaczy i sympatyków partii syjonistycznych. W tym celu należało się zarejestrować i poddać procedurze kwalifikacyjnej. Władze jednak prowadziły w tym czasie tzw. kampanię uświadamiającą, a w rzeczywistości zniechęcającą do wyjazdu. Oczywiście nie wszystkie osoby starające się o wyjazd takie zezwolenie otrzymały. W Szczecinie i okolicach pozostało ok. 4 tys. Żydów.
Pierwsze lata powojenne zaowocowały znaczną liczbą różnego rodzaju żydowskich instytucji i organizacji, takich jak kongregacja wyznaniowa, Towarzystwo Ochrony Zdrowia czy Żydowski Klub Sportowy. Działały też szkoły żydowskie, wydawano „Tygodnik Informacyjny” (1946-1947), a szczególne miejsce zajmowały spółdzielnie pracy, których w 1947 r. było 26 (81% wszystkich tego typu spółdzielni na Pomorzu).
W 1950 r. z połączenia Wojewódzkiego Komitetu Żydów Polskich ze szczecińskim oddziałem Żydowskiego Towarzystwa Kulturalnego powstało Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów. Do wstępowania do Towarzystwa wielu Żydów zniechęcała jego linia polityczna, wszak jak zapisano w jednym z jego pism „celem (…) było i pozostanie przyspieszenie budowy socjalizmu”. Stąd udział w akcji popularyzacji projektu konstytucji z 1952 r., ale i rekomendowanie przedstawicieli żydowskich do władz lokalnych. Z biegiem czasu TSKŻ znajdował coraz szersze rzesze zwolenników, oblicze polityczne uległo znacznej ewolucji, a koncentrowano się na utrzymaniu działalności kulturalnej.
Tłumiona niechęć wobec mniejszości powróciła w wyniku przemian 1956 r. Szczególnie widoczne było to wobec Żydów, którym zarzucano nieproporcjonalnie duży udział w sprawowaniu władzy i nadużywanie jej do walki z polskością. Wątek żydowski był zresztą w owym czasie jednym z elementów walki politycznej w samym obozie władzy.
Na przełomie 1955 i 1956 r. o wyjazd do Izraela z województwa szczecińskiego ubiegało się 1438 osób. Apogeum nastąpiło między sierpniem 1956 a październikiem 1957 r. – podania złożyły 1764 osoby.
1957 r. to jednak również czas przyjazdu żydowskich repatriantów ze Związku Radzieckiego. Do 1961 r. przybyło ich 1477, wielu z nich traktowało jednak Szczecin jako przystanek na drodze do Izraela. Niemal natychmiast po przyjeździe składano podania z prośba o wyjazd, motywując to chęcią połączenia się rodziną przebywającą już w Izraelu.
Kolejny wzrost nastrojów emigracyjnych to efekt nagonki antysemickiej z końca lat 60. Ówczesna fala objęła znaczną część środowiska żydowskiego, nie wyłączając dotychczasowych działaczy Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów, często atakowanych na łamach szczecińskich tytułów prasowych. Wg danych MSW od początku 1968 do sierpnia 1969 r. w województwie szczecińskim podania o wyjazd do Izraela złożyło 699 osób, z czego 30% posiadało wyższe wykształcenie, w tym pracownicy wyższych uczelni, wielu lekarzy oraz ok. 60 studentów.
Na początku lat 70. w województwie pozostało ok. 1500 osób narodowości żydowskiej, dziś liczba ta nie przekracza 400 osób.
Taką wersję tez już słyszałamTorney pisze:Golisz to szpieg, tylko przez lata o tym nikt nie chciał mówić.
Próba krytycznego spojrzenia na dzieje Polonii Szczecińskiej do 1939 r.
Tak dosłownie to nie powrócił zza Odry .mariner pisze:o okresie zaraz po powrocie zza Odry
Przeważnie byli to szczecinianie, którzy wrócili do miasta po przejściu frontu. Wśród Polaków przybywających w 1945 r. do Szczecina brakowało fachowców - dlatego też w wodociągach, elektrowni, komunikacji miejskiej etc. pracowało wielu Niemców, którym nie pozwolono ponownie wyjechać.mariner pisze:Opowiadał wtedy, że gdy zaczynał pracę w Szczecinie, a imał się najróżnieszych zajęć pracowali wraz z Polakami odbudowującymi miasto z gruzów równiez Niemcy. Do dziś nie wiem, czy byli to autochtoni, czy Niemcy, którzy nie zdążli odjechać ostatnim Tygrysem.
Teraz jest pizzeria, a obok tabliczka wskazywała by, że Ośrodek też jeszcze jest.mariner pisze:... że na ul. Niemcewicza (co do nazwy głowy sobie uciąć nie dam) był klub/bar/mordownia o wdzięcznej nazwie "Marago". W bramie obok było Towarzystwo Kultury Żydowskiej....
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości