Pamiątki z PPDiUR "Gryf"

Dyskusje na temat powojennego Szczecina.
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 16 paź 2008, o 15:18

MEMENTO MORI ...

Pamiętaj o śmierci! Nie tak dawno nasz współczesny Zachodniopomorski padół opuściło rybactwo i usługi morskie. Nie wiemy jak długo istnieć będą pozostałe przy życiu przedsiębiorstwa armatorskie. Warto więc czasem zapoznać się z treścią nagrobnego epitafium, być może w jakichś sposób pozwoli to nam na ocenę szans dalszego przeżycia. Takie epitafium dla Gryfa zamieściła niedawno "Myśl Polska na Pomorzu":
/.../
Gospodarka morska
"Gryf" - kukułcze jajo albatrosa
Igor D. Górewicz

Polska usłyszała o "Gryfie" 4 grudnia 2000 roku, kiedy to jego pracownicy, wraz ze wspomagającymi ich delegacjami innych szczecińskich zakładów "wyszli na ulicę", by w kilkusetosobowym marszu ulicami Szczecina zwrócić uwagę na sytuację całego reprezentowanego przez nich sektora gospodarki.
Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich "Gryf" powstało w 1957 roku, przez lata rozwijało swą działalność, by swym zasięgiem objąć olbrzymie akweny światowego oceanu i stać się elementem bardzo ważnego sektora gospodarki morskiej, o szczególnym znaczeniu dla Szczecina i Polski. Jak wynika z dokumentu "Analizy i wnioski dotyczące aktualnej sytuacji w żegludze i rybołówstwie dalekomorskim" Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ "Solidarność", w lata 90-te i nowy układ gospodarczo-polityczny armatorzy rybołówstwa dalekomorskiego weszli posiadając łącznie ("Gryf" wraz z gdyńskim "Dalmorem" i świnoujską " Odrą") 77 statków o średnim wieku 15,8 lat, mimo że w latach 70-tych sam "Gryf" dysponował około 70-cioma jednostkami. W 1990 roku nadal zatrudniał jednak ok.4 tysięcy pracowników, następnie doszło do podziału na trzy firmy zajmujące się oddzielnie połowami, przetwórstwem i obsługą portową. Sytuacja finansowa ulegała nadal pogarszaniu, a co za tym idzie ograniczono ilość jednostek połowowych i stan zatrudnienia. Nic w tym dziwnego, gdyż taka była ogólna tendencja w tym sektorze, który z roku na rok tracił stan posiadania i znaczenie.

Na równi pochyłej
W ciągu kolejnych 5 lat rybołówstwo dalekomorskie ograniczyło o połowę swą flotę, by w 1995 roku pozostawić 36 jednostek, a jedynym pozytywem tego stanu rzeczy było odmłodzenie średniego ich wieku do 14,9 lat, spowodowane pozbywaniem się jednostek starszych. "Racjonalizacja" nie przyniosła jednak uzdrowienia owej dziedziny i wraz z całym przemysłem morskim "szła ona na dno" i do 2000 roku pozostały jej jedynie 23 statki o średnim wieku 18,5 (!) lat. W końcu pojawiła się groźba zupełnego upadku przedsiębiorstwa i całego sektora. Czemu tak się stało? Czy powody są czysto ekonomicznej natury, czy może raczej mają polityczną proweniencję? Wspomniany na wstępie marsz rybaków naszpikowany był różnego rodzaju transparentami i tablicami głoszącymi najróżniejsze hasła, jak choćby "Polska gospodarka morska tonie - kraj umiera", czy zupełnie roszczeniowymi jak "Oddajcie pół diety na mielone kotlety", skierowanymi zapewne do parlamentarzystów. Jeden z nich w szczególny sposób przykuł moją uwagę, a głosił on: "Rządy prawicy to nędza, głód i totalne bezrobocie". Zacząłem więc się zastanawiać, czy faktycznie mieniący się prawicą obecny rząd (teraz, jak i w poprzedniej - koalicyjnej jeszcze formule) tak zaniedbał sprawę, czy może raczej jest to efekt całego kierunku zmian w naszym kraju.

Winni są wszyscy
Okazało się, że przeczucia nie myliły, choć wiele zaniedbań, lub wręcz złej woli trzeba przypisać obecnemu układowi, to nie wyróżniał się on szczególnie na tle innych w ostatniej dekadzie. W petycji do Prezesa Rady Ministrów Pana Jerzego Buzka, podpisanej przez KZ NSZZ "Solidarność" PPDiUR "Gryf", NSZZ Pracowników PPDiUR "Gryf" i KZ NSZZ "Solidarność 80" PPDiUR "Gryf", w pierwszym ustępie czytamy: "Rozpoczęty w 1990 roku proces zmian ustroju gospodarczego (...) sukcesywnie doprowadzał do recesji przedsiębiorstwa dalekomorskie. Sam fakt funkcjonowania w takich warunkach firm dalekomorskich graniczył z cudem. Przy braku polityki państwa przedsiębiorstwa armatorskie aby funkcjonować na rynku zmuszone były do coraz większego zadłużania się."; a nieco dalej: "Fachowe i rzeczowe opinie przedstawicieli branży zajmujących się sprawami rybołówstwa od szeregu lat, nie były traktowane z pełną powagą problemu (...) niejednokrotnie było to oceniane jako >>demagogia<< lub brak >>znajomości problemu<<".
Zła sytuacja i zadłużenie PPDiUR "Gryf" spowodowała decyzję organu założycielskiego - czyli wojewody zachodniopomorskiego - o likwidacji przedsiębiorstwa do końca 2001 roku, która została podjęta 19 października 2000 roku. Na podstawie opracowanej przez Zespół Przygotowawczy analizy ekonomicznej, zatwierdzonej przez Ministra Skarbu w dniu 28. września 2000 roku, zaproponowano kontrolowaną likwidację przedsiębiorstwa, zamiast postawienia go w stan upadłości.

Strategia upadku
Aby plan stał się możliwy do zrealizowania potrzeba jednak czegoś jeszcze. Jak wszędzie, gdzie by się w Polsce nie spojrzało, potrzeba tu...pieniędzy! Otóż, zaproponowano, by rząd dał poręczenie na 5 mln. dolarów kredytu pomostowego, który pozwoliłby na dokonanie łagodnej likwidacji firmy. Polegać to by miało na zasadzie "dofinansować, aby zyskać", gdyż pozwoliłoby na wysłanie dwóch jednostek, które pracując przyniosłyby zyski, co umożliwiłoby przedsiębiorstwu samodzielne spłacenie długów wobec wierzycieli, zagranicznych kontrahentów i pracowników. Wówczas przedsiębiorstwo funkcjonowałoby jeszcze przez półtora roku, gwarantowany kredyt spłacałoby po 5 miesiącach, i jak mówi pan Romuald Chudzik przewodniczący "Solidarności 80" w "Gryfie": "skarb państwa zaoszczędziłby na tym parę setek tysięcy złotych, gdyż byłyby miejsca pracy, nie trzeba by wypłacać zasiłku dla bezrobotnych". Poza tym można by stopniowo pozbywać się jednostek " bo jak się na rynek wypuści ileś statków na raz, to nie dostanie się ceny - którą się chce, tylko tyle ile dadzą" powiedział Paweł Kamiński przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" "Gryfa". Jak czytamy w oświadczeniu PPDiUR "Gryf" również podpisanym przez trzy związki, w przypadku braku kredytu, trzeba będzie ogłosić natychmiastową upadłość, a wówczas wierzyciele zaaresztują statki wraz z ładunkami w swych portach i "majątek ten zostanie zlicytowany za ułamek jego rzeczywistej wartości, co oznacza straty majątku Skarbu Państwa". Ostatecznie natomiast, gdyby uruchomiono kredyt, po opłaceniu wierzycieli Skarb Państwa i likwidacji przedsiębiorstwa zarobiłby 23 mln. PLN (!!!). Wydaje się to tak oczywiste, że aż trudno uwierzyć, że rząd polski nie robi nic, by wyjść z sytuacji zyskawszy cokolwiek, miast stracić spory majątek i jeszcze przejąć pretensje wierzycieli.

Sprawa jest polityczna
Wyjaśnia to Chudzik: "Ma to podkład polityczny, bo uzasadnienie ekonomiczne zostało przedstawione kilkakrotnie (...) Ale jest wojna w AWS, wicepremier Komołowski obiecał, że będzie pomagał, by Agencja Rynku Rolnego udzieliła poręczenia, ale minister Artur Balazs wręcz przeciwnie, powiedział, że jest to niemożliwe, bo ministerstwo nigdy takiego poręczenia firmom nie udzielało, co jest nieprawdą". Trudno oprzeć się wrażeniu, że odpowiedzialny za stawianie takich trudności, narażających na straty państwo, powinien stanąć przed odpowiedzialnością prawną. 17 stycznia 2001 roku "Solidarność 80" wystosowała do premiera Buzka pismo, w którym otwarcie czyni go współodpowiedzialnym za zaistniałą sytuację. "Świat się z nas cały śmieje, że przy 250 tys. zadłużenia wobec 6 statków - 3 w Vancouver, 3 w Montevideo - Skarb Państwa traci lekką ręką ponad 20 mln. złotych, żadne uzasadnienie ekonomiczne nie wchodzi tu w grę, nie wiem, jak myślą ci panowie" - dziwi się pan Chudzik. Również pewnym nieporozumieniem była kwota 5 mln. USD, bowiem wchodziło w nią kilka składników - 3 mln. poręczenia, potrzebne dla pracy dwóch statków, 1,3 mln. dotacji za połowy na Morzu Ochockim i dodatkowo koszty ekspertyz i wycen. Ludzie w "Gryfie" natomiast albo czekali na należne im zaległe wypłaty, albo na zwolnienia. "Brak jest jakichkolwiek wpływów a wszędzie siedzą komornicy, więc zanosi się na upadłość, a nie na kontrolowaną likwidację, a wówczas zaległe roszczenia pracowników trzeba będzie pokrywać z funduszów państwowych" mówi pani Mirosława Jastrzębska, pracownica "Gryfa" z 18-letnim stażem w tym zakładzie.

Fatalna umowa
Większość komentarzy i analiz głównej bezpośredniej przyczyny upadku rybołówstwa dalekomorskiego upatruje w podpisanej w 1995 roku umowy międzyrządowej pomiędzy rządem RP a rządem Federacji Rosyjskiej, kiedy to polskim ministrem transportu i gospodarki morskiej był Bogusław Liberadzki. Umowa ta dotyczyła opuszczenia międzynarodowych wód morza Ochockiego i wejścia w ekonomiczną strefę połowową Federacji Rosyjskiej, w umowie zgodzono się na przyznawanie przez stronę Rosyjską odpłatnych kwot połowowych. "Przedsiębiorstwa już wtedy zgłaszały, że nie są w stanie pokryć tych kosztów, że potrzebna jest dotacja - powiedział nam Paweł Kamiński - rząd zobowiązał się do tego, ale w tak małej skali, że nie rekompensowało to poniesionych kosztów". Sytuację utrudniał fakt, że opłaty za przyznane kwoty należało uiszczać niezależnie od tego, czy odłowiło się przyznane limity, czy też nie. Należy tu jednak oddać sprawiedliwość prawdzie, bowiem umowa z 1995 roku, choć dla Polski niewygodna i zbyt wysokie stawiająca życzenia finansowe, była zgodna z międzynarodową Konwencją Prawa Morskiego, podpisaną w 1982 roku w Montejo Bay na Jamajce. Zgodnie z ową konwencją, państwa przybrzeżne mają prawo do wyłącznej strefy ekonomicznej i rybołówstwa, która może sięgać do 200 mil od linii podstawowej (ta - do 3 mil od linii brzegowej). W obrębie owej strefy państwa posiadają pełną władzę nad wszelkimi zasobami ożywionymi i nieożywionymi wód i dna morskiego, jeśli jednak nie są w stanie odłowić dopuszczalnej ekologicznie maksymalnej ilości ryb powinny dopuścić inne państwa do owego odłowu. Tak właśnie uczyniła Rosja, rozszerzając swą strefę ekonomiczną na dopuszczalną skalę, czyniąc z Morza Ochockiego niemal akwen zamknięty, poza niewielkim obszarem morza otwartego pośrodku, które to właśnie strona polska zobowiązała się opuścić. Równie krytyczny co do postawy rządu RP w 1995 roku i w latach następnych był Romuald Chudzik, jednak uważa on, że podpisanie umowy było konieczne, ze względu na niebezpieczeństwo dodatkowych restrykcji ze strony Rosji. Można tu dodać, że restrykcjami owymi w przypadku niezgody Polski na warunki umowy i dalszego operowania na morzu otwartym, mogłyby być np. zakazy aprowizacji w rosyjskich portach w żywność i paliwo dla polskich jednostek.
Wraz z kolejnymi latami zapaść ekonomiczna pogłębiała się, kwoty połowowe ulegały zmniejszeniu, rosła natomiast ich cena, a w związku z tym niezbędne było ograniczenie ilości jednostek połowowych w regionie, "przerzucano się więc na inne łowiska, poszukiwało się kontraktów" - mówi Kamiński, niewiele to jednak pomogło. Zapytany o nastawienie do tego problemu obecnego rządu, stwierdził, że nie zajmuje się polityką, jednak "tamta ekipa rządząca miała od '95 roku dwa lata na naprawę tego i na opracowanie jakiegoś programu, bo wiedziała co podpisuje. Nie są to więc zaniedbania tylko tego rządu, ale wszystkich rządów, które były, w planowaniu gospodarki morskiej, żeglugi, rybołówstwa, bo jest to takie kukułcze jajo." Według przewodniczącego "Solidarności 80" natomiast "w 1997 roku AWS zapowiedziała w programie renegocjacje umowy z Rosją, co nie zostało przeprowadzone. Były też inne zapowiedzi, jak rozwój rybołówstwa, nakłady na umocnienie żeglugi, ale skończyło się na pustych deklaracjach i oszukanym społeczeństwie".
Totalny rozkład
Przewodniczący zakładowej "Solidarności" wyjaśnił też z punktu widzenia interesów państwa, potrzebę interwencji w tym sektorze gospodarki: "Polega to na tym, że państwo, które chce mieć rybołówstwo to je dotuje, bo nie ma rybołówstwa opłacalnego. Państwa dotują je więc, by być obecne na wodach świata. My więc, jako państwo pozbawione rybołówstwa nie będziemy mieli prawa do zabierania głosu na międzynarodowych posiedzeniach tego dotyczących. Można więc powiedzieć, że następuje całkowity rozkład całej gospodarki morskiej, bo nikt nie chce podjąć decyzji, podjąć restrukturyzacji, wszyscy oczekują, aż samo to umrze śmiercią naturalną, a ona jest już bliska".
Należy tu zwrócić uwagę, iż niewiele osób i środowisk rozpatruje problem rybołówstwa i szerzej gospodarki morskiej, jako element strategiczny dla Państwa Polskiego i prowadzonej przez niego polityki międzynarodowej. Zazwyczaj ogranicza się do badania rentowności i czysto merkantylnej przydatności przedsiębiorstw tego sektora, a z drugiej strony do problemów zwalnianych rzesz pracowników, zasilających masy bezrobotnych.

Nie tylko ekonomia
Wydaje się natomiast, że to właśnie czynniki wyższej konieczności wskazują na potrzebę szczególnego traktowania gospodarki morskiej, gdyż będąc państwem przybrzeżnym, z bogatą tradycją obecności w akwenie morza bałtyckiego. Polska powinna odgrywać na tym polu znaczącą rolę i czerpać z tego wymierne korzyści materialne i polityczne. Brak jest jednak powszechnej tego świadomości, czego dowodem może być fakt, że podczas marszu rybaków, spośród wszystkich kolportowanych materiałów informacyjnych i haseł, jedynie Stowarzyszenie "Niklot" oparło swą ulotkę "Polska znów dalej od morza" na myśleniu państwowym, przypominając wielkie poświęcenia, który były dla Polski ceną za możliwość posiadania swobodnego dostępu do morza. O taki bowiem dostęp walczył Roman Dmowski w kampanii dyplomatycznej mającej ustalić granicę odrodzonej Rzeczypospolitej. "Polski korytarz" ku morzu stał się jedną z głównych przyczyn agresji niemieckiej w 1939 roku, i powodem późniejszej zawieruchy o skali światowej i był tak istotnym elementem, że w świadomości społeczeństw zachodnich wojna z Niemcami oznaczała "umieranie za Gdańsk". Stawiam więc pytanie, na które odpowiedzi nie oczekuję od uczciwych ludzi - czy po to Polska walczyła i budowała, by teraz pozwolić na zniszczenie tego dorobku przez uzurpatorskie kierownictwo gospodarcze i polityczne? Przecież to czyste ideologiczne zacięcie neolibralizmu każe przedkładać ekonomię nad politykę rozumianą jako ogół celów narodowych i państwowych, doraźną rentowność nad bezpieczeństwo strategiczne i gospodarcze.

UE i Niemcy na drodze
Ze znaczenia poza czysto ekonomicznego i szerszych uwarunkowań rybołówstwa dalekomorskiego zdawać sobie muszą sternicy polskiej gospodarki. Przedstawiciele branży wydają się być pogodzeni z losem i przyznają, że w obliczu zupełnego od 2002 roku zakazu Rosji połowów na morzu Ochockim i niedochodowych, gdyż okresowych połowów na morzu Beringa, niezbędne jest poszukiwanie alternatywnych łowisk, uzależnione ściśle od dotacji rządowych. Te jednak wydają się nieosiągalne. Czemu? Trzeba by bowiem konkurować z flotami rybackimi państw Unii Europejskiej, na co oczywiście te nie mają ochoty, " bo - jak mówi Kamiński - jesteśmy jedynym państwem kandydującym do UE, które ma tak dużą flotę. Z tego co się orientuję Niemcy planują odbudować swoją flotę dalekomorską, na razie mają trzy, czy cztery statki na próbę. Nie wiemy nic o negocjacjach z UE w tej dziedzinie, mówi się jedynie o rybołówstwie kutrowym, a o dalekomorskim cisza. Ci, którzy prowadzą negocjacje z Polskiej strony nigdy nie zwrócili się do nas o jakąś opinię, jak wygląda owo rybołówstwo, cóż to jest za stwór". Wydaje się to logiczne, bo przecież rybactwo przybrzeżne, na naszych wodach terytorialnych i przyległych nie zagraża interesom Niemiec, tak jak dalekomorskie. "To są wymogi polityki - stwierdza Chudzik - spełnia się teraz wymogi UE nie tylko w tej branży, ale we wszystkich branżach. Polski przemysł jest wyniszczany, gdyż jako rybołówstwo jesteśmy konkurencyjni dla rybaków z UE. W UE do każdej tony ryby, w zależności od kraju dopłaca się od 100 do 600 dolarów. Tam nie ma bezrobocia, rybacy płacą podatki, rząd ich dotuje, ale sumarycznie biorąc tym krajom się to opłaca. W Polsce jest odwrotnie, w tym kraju kompletnie nic się nie opłaca, a mogli byśmy mieć rozbudowane zaplecze, podpisane umowy z innymi krajami. Brak woli tego rządu uniemożliwia podjęcie jakichkolwiek działań".
Innym, nieraz niedocenianym czynnikiem zewnętrznym, choć niezupełnie niezależnym od decydentów państwowych, jest pogarszający się stan biologiczny naturalnych łowisk. Zaniedbania w dziedzinie ekologii i gospodarka rabunkowa doprowadziła do sytuacji zaniku ryby, gdyż populacje najczęściej odławianych gatunków drastycznie zostały zmniejszone, zakłócone zostały też naturalne środowiska życia, rozmnażania i migracji ryb. Niezbędną więc jawi się potrzeba znalezienia łowisk w innych rejonach i na innych akwenach, oraz prowadzona w tym czasie systematyczna działalność zmierzająca do poprawy stanu ekologicznego wód i odnowienia populacji zwierząt morskich. Do tego natomiast potrzebna jest wola wielu państw. W rejonie Bałtyku zafunkcjonował przykład godny naśladowania, nie dotyczący bezpośrednio problemów ryb, ale będący przykładem na zrozumienie, iż problemy natury ekologicznej, należą do dziedzin, w których niezbędna jest współpraca, bowiem Szwecja wystąpiła z propozycją eko-konwersji, czyli zamiany długów międzynarodowych na inwestycje w dziedzinie ochrony środowiska. Polska więc, chcąc mieć wkład w odbudowę zasobów rybnych powinna środki stąd pochodzące przeznaczać w części właśnie na poprawę stanu wód.

Finał
Powtarzać nie trzeba. Wnioski są oczywiste, bowiem jeśli chodzi o sposób likwidacji PPDiUR "Gryf" to sprawa jest jasna, że ktoś powinien odpowiedzieć za tak rażący brak posunięć, oczywistych z punktu widzenia interesów państwa. W szerszej natomiast perspektywie, smutnym jest, że sami pracownicy pogodzeni są z losem likwidacji owej gałęzi gospodarki, zamiast walczyć o utrzymanie jej. Jednak któż chce walczyć z wiatrakami, skoro od lat widać, że rządy sprawowane w imieniu Polaków, nie mają na uwadze ani interesu narodowego, ani racji stanu, a jedynie ideowo, a być może prywatą motywowane wysługiwanie się wszelkim doradcom, dyrektywom i normom, których zagraniczni autorzy, znający zasadę "wyrywania się przed orkiestrę" władz w Polsce, lepiej potrafią dbać o interesy własnych państw, lub korporacji. Tak więc i gospodarka morska nie ma szans przetrwać takiego ataku z zewnątrz i od wewnątrz./.../

Cóż być może słowiańskiego Gryfa zastąpi germański czarny orzeł?\
---------
żródło: http://www.zzmar.pl/ > http://www.zzmar.pl/wyd_biul.php?num=1&id=1099 ( tekst z +/- kwietnia2001)
----
sorry, ze takie długie i nie do końca regulaminowe...
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 30 gru 2008, o 20:08

Dalekomorskie pamiątki, nie tylko Gryfowskie,
co nieco skryte gdzie indziej w "rybackiej" galerii:
Tu
-w albumach autorskich i tematycznych
Ostatnio zmieniony 8 wrz 2010, o 10:27 przez RychO, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 29 sty 2009, o 15:25

Kolejne dalekomorskie gryfalia – tym razem od Romualda Kwieciszewskiego – obecnie ze Seattle (Washington, USA)
>Klik<

A gryfowskich fotek ze Szczecina wciąż brak :cry:
Ostatnio zmieniony 8 wrz 2010, o 10:29 przez RychO, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
emilka
Posty: 425
Rejestracja: 29 gru 2005, o 20:17
Lokalizacja: Zabelsdorf, Carlastr.

Postautor: emilka » 29 sty 2009, o 15:59

Mój dziadek jako kapitan sporo lat spędził w Gryfie... zdjęć z połowów, statków, życia na lugrotrawlerach i innych statkach czy kutrach mam mnóstwo :) Tylko do babci musiałabym się wybrać. I spytać o pozwolenie na skanowanie.

Jako dziewczynie mało co mnie ciekawiło... ale zdjęcia z równikowego chrztu morskiego zapadły mi w pamięć :D
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 29 sty 2009, o 20:59

To może zajrzyj do Babci, ale uważaj na Wilka - był w Gryfie kapitan o takim nazwisku.
Pozdrawiam muzycznie :)
Awatar użytkownika
emilka
Posty: 425
Rejestracja: 29 gru 2005, o 20:17
Lokalizacja: Zabelsdorf, Carlastr.

Postautor: emilka » 2 lut 2009, o 23:43

RychO pisze:To może zajrzyj do Babci, ale uważaj na Wilka - był w Gryfie kapitan o takim nazwisku.
Pozdrawiam muzycznie :)
Zajrzałam do babci i wyłuskałam tylko dwa zdjęcia :( Bo na pozostałych są ludzie, a nie wiadomo, czy faceci ze zdjęcia byliby zachwyceni, gdybym wrzuciła do neta zdjęcia np. ich w kąpielówkach. Poza tym może sobie ktoś nie życzyć itp. itd. :P

Moje rodowe nazwisko nie ma nic wspólnego ze zwierzętami ;)
Załączniki
skanowanie0011.jpg
skanowanie0014.jpg
Awatar użytkownika
domino67
Posty: 102
Rejestracja: 22 sty 2006, o 13:29
Lokalizacja: PRITZLOW

Postautor: domino67 » 3 lut 2009, o 19:37

Pamięta ktoś te statki? Kniazik, Laterna, Kantar. Osobiście nie pływałem na nich, za mało miałem lat ale mój Tata owszem.
Załączniki
laterna.jpg
kantar.jpg
kniazik.jpg
FACTA, NON VERBA
babajack
Posty: 309
Rejestracja: 6 lip 2005, o 12:52

Postautor: babajack » 3 lut 2009, o 20:19

domino67 pisze:Pamięta ktoś te statki? Kniazik, Laterna, Kantar. Osobiście nie pływałem na nich, za mało miałem lat ale mój Tata owszem.
Lugotrałlery ??? ( tuka pelagiczna, tuka denna , kiedyś radiowe komunikaty o połowach w Radio Szczecin) :idea:
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 4 lut 2009, o 08:31

domino67 pisze:Pamięta ktoś te statki? Kniazik, Laterna, Kantar. Osobiście nie pływałem na nich, za mało miałem lat ale mój Tata owszem.
Bardzo udana seria rufowych trawlerów przetwórni - typu B-29. Było ich w Gryfie kilkanaście, chyba 16 lub 18. Wszystkie nosiły nazwy ryb, na literę K lub L. Na kilku z nich zaliczyłem po jednym rejsie.
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 5 lut 2009, o 11:41

Trawlery typu B-29 miał tylko Gryf.
Było ich 18, 10 wybudowano w Stoczni Gdyńskiej, a 8 w Gdańskiej, w latach 1968-71.
Na początku lat 90-tych, gdy zrezygnowalismy z łowisk falklandzkich, zostały wycofane z eksploatacji i sprzedane. Po prostu, obok wielu zalet, nie miały klasy lodowej i nie mogły działać na zimnych łowiskach (Morze Beringa, Morze Ochockie).

Oto ich nazwy: Kabryl, Kulbak, Kantar, Kunatka, Kanaryjka, Koleń, Korwin, Kulbin, Kniazik, Laskara (prototypowa, czasem pieszczotliwie zwana Babcią), Lodowik (drugi z serii – Dziadek), Luzytanka, Laterna, Likowal, Likomur, Likosar, Likodyn, Lutjan
Pływałem na tych wytłuszczonych.
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 6 lut 2009, o 09:16

Stocznia Północna im. Bohaterów Westerplatte w Gdańsku w latach 1975-1977 zbudowała dla PPDiUR „Gryf” w Szczecinie następujące trawlery typu B-418/III:

„Delfin” SZN 103 — zbudowany w marcu 1975 r., wycofany z eksploatacji w 1995 r.,
„Rekin” SZN 94—zbudowany w listopadzie 1975r, we wrześniu 2000 r. sprzedany do Płd. Korei,
„Bonito” SZN 104— zbudowany w marcu 1976 r., w marcu 2001 r. kupiony przez PP- R „Rem Service Sp. z o.o.,Gdynia,
„Awior” SZN 105—zbudowany we wrześniu 1976 r., wycofany jak „Bonito”,
„Hajduk” SZN 106— zbudowany w grudniu 1976 r., sprzedany jak „Rekin”,
„Bogar” SZN 107 — zbudowany w lutym 1977 r., sprzedany jak „Rekin”,
„Parma” SZN 108 — zbudowany w marcu 1977 r., sprzedany w 1994 r.,
„Amarel" SZN 110— zbudowany w lipcu 1977 r., w listopadzie 2000 r. sprzedany do Panamy
Żródło
Zaliczyłem te wytłuszczone.

m/t Bogar
Pamiątka z Bogara
Ostatnio zmieniony 8 wrz 2010, o 10:34 przez RychO, łącznie zmieniany 2 razy.
morski
Posty: 3
Rejestracja: 22 lut 2009, o 22:23
Kontakt:

Postautor: morski » 22 lut 2009, o 22:34

domino67 pisze:Pamięta ktoś te statki? Kniazik, Laterna, Kantar. Osobiście nie pływałem na nich, za mało miałem lat ale mój Tata owszem.
Witam
Pływałem na Kulbinie i Kniaziku,
więc zapomnieć się nie da !!!
Po kilka fotek z pokładu na stronie:
http://morski.info
oraz wiele innych :lol:
pzdrowienia[/u]
Załączniki
Kulbin,Namibia 1984
Kulbin,Namibia 1984
morski.jpg (10.81 KiB) Przejrzano 28823 razy
Awatar użytkownika
Szaza
Posty: 75
Rejestracja: 26 lis 2006, o 21:46

Postautor: Szaza » 23 lut 2009, o 21:18

pozdrawiam, też bujało mnie na Kulbinie, zresztą nie tylko tam....
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 26 lut 2009, o 08:32

Z kalendarium na dziś:

1997: Na Morzu Ochockim został aresztowany przez Rosjan trawler szczecińskiego "Gryfa" - "Aquarius". Kontrolerzy Specmorinspeksji zarzucili kapitanowi statku rozpoczęcie połowów bez posiadania wymaganych dokumentów.

W Archiwum są dzienniki okrętowe i co nieco o historii firmy.
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Gryfowska flota

Postautor: RychO » 26 cze 2009, o 12:05

W roku 1977 przybył także jeden trawler typu B-89 m/t Admirał Arciszewski

Jeszcze poźniej: m/t Aquarius, m/t Aquila - większe od B-418.
Najpóźniej - m/t Sagran.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 26 gości

cron