Strona 2 z 3

: 16 wrz 2008, o 15:54
autor: Przemo21
Ooooo saletra byla super chociaz troche niebezpieczna pamietam jak robilismy baczki z saletry i kapsli po napojach wyskokowych :) tez bym chcial gdzies kupic saletre :)

: 16 wrz 2008, o 15:59
autor: Bachinstitut
2pac pisze:szukam zdjęcia domu z ulicy 5 lipca, aby upewnić się że ul garncarska była połączona z 5 lipca ulicą pod budynkiem.
Jest zdjęcie od Garncarskiej:
Stettin vor 1945 von Bachinstitut Stettin > Stadtteile und Vororte > Torney > Drewshof > Plik 1/2

: 16 wrz 2008, o 16:11
autor: 2pac
Dzięki, tego właśnie szukałem.

: 16 wrz 2008, o 17:21
autor: Piotrek
Przemo21 pisze:tez bym chcial gdzies kupic saletre :)
Teraz tylko poprzez net, bo w normalnych sklepach trudno. (syn podpowiada, że w sklepie na E.Plater koło Parkowej :)
W mnie na podwórku była jeszcze zabawa karbidem ale tylko w okresie kapitalnego remontu sąsiedniego budynku. A tak to normalne zabawy opisywane przez innych.

: 16 wrz 2008, o 18:42
autor: Darkman1948
Piotrek pisze:
Przemo21 pisze:tez bym chcial gdzies kupic saletre :)
Teraz tylko poprzez net, bo w normalnych sklepach trudno. (syn podpowiada, że w sklepie na E.Plater koło Parkowej :)
W mnie na podwórku była jeszcze zabawa karbidem ale tylko w okresie kapitalnego remontu sąsiedniego budynku. A tak to normalne zabawy opisywane przez innych.
Na Allegro też można :)

: 16 wrz 2008, o 21:06
autor: Gabryela
Miło mi, że znów ktoś zajrzał do tego tematu. Pamiętam pozostałości ciągu ul. 5.Lipca. Budynek zamykający wylot Garncarskiej został w całości zburzony, a pozostałe po obu stronach odsłonięte do III piętra gruzowisko służyło nam do dziecięcych, jakże niebezpiecznych zabaw. Widać było, że tam musiała być duża wylotowa brama na wprost ul. Tarczyńskiego.

: 16 wrz 2008, o 21:19
autor: Torney
Gabryela pisze:Budynek zamykający wylot Garncarskiej został w całości zburzony
Nie w całości - przecież 5 Lipca 39 i 42 to pozostałości owego budynku.

: 16 wrz 2008, o 21:39
autor: Gabryela
Prawda, wyraziłam się nieściśle - od nru 39 z naszego podwórka to był jeden ciąg, dziś powiedzielibyśmy "blok" - do następnego podwórka, ograniczonego ul. Pocztową.

: 19 wrz 2008, o 17:15
autor: RychO
Marta_D. pisze:Ależ proszę Rysiu :)

Moje podwórko to Jezierzyce, ulica Topolowa.

Z siostrą bawiłyśmy się przeważnie jak chłopaki - w wojnę itp. Chowałyśmy się po krzakach, miałyśmy duży ogród więc i w chowanego było się gdzie bawić.

Ale najbardziej lubiłam przepływającą obok mojego domu rzekę. Widziałam ją zawsze z okna kuchni. Pamiętam jak się darłam jak tata próbował mnie w niej nauczyć pływać :lol: (udało się :roll: ). Cieszyłam się też bo nasz ogród nie był odgrodzony od rzeki więc regularnie mieliśmy wizyty pary łabędzi niejednokrotnie z rodzinką.
To fajnie miałaś :)
Na moim, jedynym okresowo pojawiającym się wodnym akcentem, była ogromniasta kałuża, po każdym większym deszczu. Do nauki pływania była zdecydowanie za płytka, ale i tak stanowiła wspaniały element przeróżnych zabaw.
Nie odwiedzały nas łabędzie, lecz... konie :)
Gdzieś tak do połowy lat sześćdziesiątych, cześć towarów na zaplecza sklepów w centrum miasta (!) dowożono furmankami, nawet zieleninę do ekskluzywnych delikatesów.
A może ktoś zgadnie, gdzie to podwórko?

: 19 wrz 2008, o 18:29
autor: Zibsky
RychO pisze:Gdzieś tak do połowy lat sześćdziesiątych, cześć towarów na zaplecza sklepów w centrum miasta (!) dowożono furmankami, nawet zieleninę do ekskluzywnych delikatesów.
A może ktoś zgadnie, gdzie to podwórko?
"Delikatesy" byly chyba tylko 2 - Krzywoustego i Wojska Polskiego
Mam nadzieje ze nie pominalem ;-0

: 19 wrz 2008, o 18:38
autor: RychO
Zibsky pisze: "Delikatesy" byly chyba tylko 2 - Krzywoustego i Wojska Polskiego
Mam nadzieje ze nie pominalem ;-0
Były jeszcze i trzecie...

: 19 wrz 2008, o 18:50
autor: Zibsky
RychO pisze:
Zibsky pisze: "Delikatesy" byly chyba tylko 2 - Krzywoustego i Wojska Polskiego
Mam nadzieje ze nie pominalem ;-0
Były jeszcze i trzecie...
Jednosci Narodowej ???

: 19 wrz 2008, o 19:04
autor: RychO
Na eś-de-emie - na Jedności Narodowej :)

: 7 lis 2008, o 23:08
autor: tomekszz911
Do Gabryela:

Witam cię, widzę po twoich postach że mieszkałaś na Garncarskiej, mam do tej ulicy wielki sentyment bo..najzwyczajniej mieszkałem tam przez pierwsze 6 lat swojego życia tzn 91-97 ;)
Mam do ciebie pytanie czy pamietasz może Wande Letkiewicz albo Haline Studzińską bądź państwo Letkiewicz? Mieszkali oni na Garncarskiej 2/2. Niestety żyje tylko Wanda, ale nie utrzymuje z nią bliższego kontaktu.

Pozdrawiam

: 9 lis 2008, o 08:32
autor: mariner
Wywołaliście bardzo fajny temat. Wiąże się on z moim wczesnym dzieciństwem. Wiem od rodziców (bo tego nie pamiętam), że do 2 roku życia (czyli do około 70 r.) mieszkaliśmy z rodzicami "kupą" u dziadków na ul. Franciszka Gila. Z późniejszych lat pamiętam - piękne, poniemieckie, wielopokojowe mieszkania. W mieszkaniu dziadków były nawet jeszcze poniemieckie meble. Niektóre śliczne.
Potem przeprowadzka na ul. Bogusława. Pamiętam, że mieszkaliśmy na ostatnim piętrze oficyny jakiejś kamienicy. Przeciekający dach, węglową kuchnia, dymiące piece. Miało to swój urok. Pamiętam, że było to blisko placu zabaw. Całe moje ówczesne życie (tak gdzieś do 5 roku życia) przebiegało na podwórzu tej oficyny.
Później podwórza na Niebuszewie. Raj dla dzieciaka. Mieszkaliśmy aż do szczecińskiego sierpnia `80 przy ul. Heleny. Mmmmmmm!!!!! Miodzio: bunkry, podwórkowe "wykopaliska" poniemieckich śmieci, monet, odznaczeń, elementów rynsztunku wojennego. Bliskość torów kolejowych, potężne podwórka. Można było wyjść rano, a wrócić późnym wieczorem, umorusanym jak górnik dołowy, bo tyle się działo. Ulubione zabawy? No, oprócz nieśmiertelnych wyścigów pokoju kapslami, wszelkie odmiany gier nożem (państwa, miasta), w chowanego (a było gdzie), nawet łowienie ryb w basenie p.poż., strzelanie z karbidu, czasem zwiedzanie bunkrów, po uprzednim wykuciu dziury w zamurowanej ścianie. Na całej ulicy stały 3 samochody: jedna wypieszczona Syrenka sąsiada (zakryta plandeką), jedna garbata Warszawa i jakiś zachodni. Nie pamiętam. Dziś, zaparkować nie ma szans.
Za 2 zł (chyba, nie jestem tej ceny pewien) można było w warzywniaku u zbiegu ul. Krasińskiego z ulicą przy której jest (była) Szkoła Podstawowa nr-69 (tam zaczynałem edukację) kupić sztucznie barwiona oranżadę. Najwspanialszy napój na świecie!!!!!!!!!!!!!!! Kapsel na sprężynce. Nigdzie takiej obecnie nie kupisz. Właściciel miał ciężarówkę, którą dowoził towar do swojego sklepu. Ciężarówka jako żywo przypominała mi taką, którą jeździł kapral Wichura z "czterech pancernych". Eh.................. Łza się w oku kręci. To se ne vrati..........................