Strona 1 z 3

Opowieści ze szczecinskich podwórek

: 4 kwie 2008, o 17:21
autor: RychO
Na dobry początek :D
Na moim podwórku mieszkał Profesor Filipowiak. Miał dwóch synów, starszego ode mnie Przemka i młodszego Miłka.
Ten starszy był już w raczej nie mojej ówczesnej „grupie wiekowej”, ale czasem grywał z nami w kapsle - Wyścig Pokoju i dobry był w te klocki. Kiedyś w barwny sposób opowiedział mi fabułę filmu „Wilcze echa”, byłem jeszcze zbyt „młody”, aby to w kinie obejrzeć (dozwolone od lat 15, może 12).
Kilka lat wcześniej bawiłem się z Miłkiem w... archeologów. Pod warstwą ziemi były gruzy z nieistniejących już przedwojennych oficyn. Wśród nich natrafiliśmy na ładny kafel – chyba od pieca.
- Piąty wiek naszej ery - stwierdził Miłko.
- Tak. Baaardzo stare, pewnie jeszcze poniemieckie – odparłem z całą powagą. :lol:

: 4 kwie 2008, o 20:39
autor: PrzemysławJ
Ja z kolei pamiętam niepowtarzalny klimat wykładów z Profesorem w piwnicy muzeum przy Staromłyńskiej!Profesor z obowiązkową szklanką herbaty w szklance donoszonej mu przez potriera i my, studenci I roku I semestru zapadający się w miękich fotelach.No i opowieści Profesora jak to Afrykę odkopywał... I egzamin końcowy kiedy przynieśliśmy mu stertę komiksów Asterix i Obelix, Profesor ochoczo przystąpił do lektury, dzięki czemu archeologia ziem polskich, kultura pucharów lejkowatych i ceramiki wstęgowo-rytej poszła nam nieco łatwiej...

Rok po tym historię przeniesiono do molocha na Cukrowej, Profesor dojeżdżał na zajęcia (bezdusznie zakazano spotkań przy Staromłynskiej) ale był to już jego ostatni rok zajęć ze studentami.Pewnie gdyby nie owa przeprowadzka wykłady odbywałyby się do dziś.

: 4 kwie 2008, o 21:11
autor: RychO
PrzmyslawieJ - fajnie, że się w tym wątku odezwałeś :)
Ale... wymyśliłem ten temat nieco szerzej:
Nasze podwórkowe wspomnienia ze szczenięcych lat, nasze wtedy gry i zabawy, wspomnienia o sąsiadach ze Szczecinem związanych - raczej tak widzę ten projekt tematu.

: 4 kwie 2008, o 22:53
autor: PrzemysławJ
Wiem i przepraszam za zbyt szeroką dygresję :D

: 5 kwie 2008, o 11:05
autor: Słoń_77
Moje podwórko było niestety, w czasach mojej wczesnej młodości, niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Było zajęte przez bazę samochodową pewnej organizacji. Pamiętam, że kierownik tej bazy jeździł piękną czarną DKV-ką :shock:, a w labiryncie istniejącej wtedy kotłowni rządził palacz, który chwalił się osobistą znajomością pewnego gościa z bródką znanego na całym świecie :oops: :twisted: . Były tam też dwa dystrybutory paliwa, które po 70-tym roku wyłączono.

: 6 kwie 2008, o 12:04
autor: woti
W Szczecinie nie miałem klasycznego podwórka - nowe osiedle (dzisiaj ul. Mikołajczyka i przyległe) zapewniało szerszy oddech. Oczywiście jednak, mielismy plac zabaw - boisko (uklepana ziemia = klepisko) do siatkówki, na którym graliśmy w "nogę na małe bramki". obok piaskownica - już nie robiłem w niej babek, ale w "Wyścig Pokoju" jeszcze sie grało. Kapsle zbieralismy obok pobliskiego kiosku, ale po te najlepsze trzeba było wyprawić się "na górkę", czyli pod sklep przy Karola Miarki - tamtejsi piwosze wyrzucali dość dużo kapsli od piwa, żeby móc wybrać "drużynę". Graliśmy "zespołami", tzn. każdy z nas wybierał państwo, którego flaga była malowana na papierze i wciskana do kapsla. Ciekawostka - reprezentacji Polski nikt nie mógł sobie "przywłaszczyć".Przynawaliśmy także żółte koszulki itp. liderów. Było bardzo kolorowo i tłoczno na trasie, którą "kilometrami" potrafiliśmy wyrysować na boisku oraz cegłą, jakoby spychaczem, wyznaczyć w piasku sypkim. Budowaliśmy nawet sztuczne górki, tunele i mosty.

: 6 kwie 2008, o 15:48
autor: Tasza
Nie wiem, jak jest dzisiaj ale w czasach mojej wczesnej młodości kamienice przy rogu Królowej Jadwigi/ Wojska Polskiego tłumnie zamieszkiwali Cyganie. A jako, że naród ten, wiadomo gorąca krew, tłumnie zapełniali dziećmi kamieniczne podwórka. Niespełna dwa lata takich podwórkowych zabawach z nimi wprawiły w ogromne zdumienie moją mamę; pewnego dnia przypadkiem i z ukrycia odkryła, że jej córka potrafi nieźle cwaniaczyć w tym młodocianym towarzystwie, bynajmniej nie po polsku:-)
Nie zapomnę „babci”, która cygańskim zwyczajem przygotowywała obiad na palenisku obok trzepaka. Hm... świat się zmienił...

...

: 7 kwie 2008, o 13:21
autor: piotr_now
woti pisze:"Wyścig Pokoju" jeszcze sie grało. Kapsle zbieralismy obok pobliskiego kiosku, ale po te najlepsze trzeba było wyprawić się "na górkę", czyli pod sklep przy Karola Miarki - tamtejsi piwosze wyrzucali dość dużo kapsli od piwa, żeby móc wybrać "drużynę". Graliśmy "zespołami", tzn. każdy z nas wybierał państwo, którego flaga była malowana na papierze i wciskana do kapsla. Ciekawostka - reprezentacji Polski nikt nie mógł sobie "przywłaszczyć".Przynawaliśmy także żółte koszulki itp. liderów. Było bardzo kolorowo i tłoczno na trasie, którą "kilometrami" potrafiliśmy wyrysować na boisku oraz cegłą, jakoby spychaczem, wyznaczyć w piasku sypkim. Budowaliśmy nawet sztuczne górki, tunele i mosty.
To dopiero były zawody. "U mnie" na podwórku nasilały sie w okresie Wyścigu Pokoju. Na "wartości" zyskiwały te kapsle, które miały szybkę wykonaną z jakiegoś plastiku lub samoprzylepną flagę państwa, a nie tę wycietą z atlasu. "Poduszkowce" lepiej nosiły od standardowego wykonania kapsla po betonie ;).

Wtedy pamietam, że łatwo było poznać w szkole kto grał w kapsle, bo z atlasu geograficznego miał wyciete flagi z ostatniej strony.

A co do podwórka - niestety to na którym ja się wychowałem, to betony, ale pamiętam podwórko babci (róg Mieszka I-go i Milczańskiej). W tym miejscu juz stoi niestety Komfort. A jej piwnica i strych to cała masa nikomu niepotzrebnych skarbów ... wtedy nie interesowała mnie jeszcze historia Szczecina ... :(

Co do gier i zabaw - w moim przypadku była to głównie piłka nożna. Ktoś z Was grał w "jedynki" albo w "króla" ? ...

Moim sąsiadem był jeden z byłych prezydentów Naszego Miasta. Łatwo było poznać, że zbliża sie wtedy jakaś rocznica strajków, bo na osiedlu (przy bloku) pojawiało się mnóstwo milicjantów i tajniaków. Pilnowali go skrupulatnie ...

: 30 kwie 2008, o 18:54
autor: Gabryela
A moje podwórko z lat 1946-1953! Piękne, z dużym klombem bzów na środku. Ograniczone ulicami Boh. Warszawy, 5.Lipca i Garncarską. Kto jeszcze tam się bawił w tylu późniejszych latach? Może się odezwie, to
porównamy jak się zmieniało. Pierwsze lata powojenne były bardzo ciekawe dla nas, dzieciaków.

: 19 maja 2008, o 21:08
autor: Gabryela
Chyba dawno tu nikt nie zaglądał, a szkoda, bo mogłyby ożyć najdawniejsze wspomnienia... Ja zamieszkałam na Garncarskiej w lutym 1946, piętro nad nami mieszkał krótko pisarz Tymoteusz Karpowicz,który potem wyjechał do Wrocławia. Naszym kolegą z podwórka był Antek Szczygielski, nieżyjący już znany później w Szczecinie lekarz ginekolog. A inni, z którymi biegaliśmy po okolicznych gruzach, wypalonych budynkach, opuszczonych działkach koło złamanego mostu Akademickiego - nie są ogólnie znani. Dorośli, niektórzy powyjeżdżali ze Szczecina (jak ja), przepracowali dojrzałe lata i są już emerytami...Pewnie mało kto z nich posługuje się internetem. Szkoda. Zajrzę tu czasem, może się ktoś kiedyś odezwie.

: 16 wrz 2008, o 14:19
autor: RychO
A może jeszcze ktoś opowie tu o swoim podwórku?

: 16 wrz 2008, o 14:43
autor: Marta_D.
Ależ proszę Rysiu :)

Moje podwórko to Jezierzyce, ulica Topolowa.

Z siostrą bawiłyśmy się przeważnie jak chłopaki - w wojnę itp. Chowałyśmy się po krzakach, miałyśmy duży ogród więc i w chowanego było się gdzie bawić.

Ale najbardziej lubiłam przepływającą obok mojego domu rzekę. Widziałam ją zawsze z okna kuchni. Pamiętam jak się darłam jak tata próbował mnie w niej nauczyć pływać :lol: (udało się :roll: ). Cieszyłam się też bo nasz ogród nie był odgrodzony od rzeki więc regularnie mieliśmy wizyty pary łabędzi niejednokrotnie z rodzinką.

: 16 wrz 2008, o 14:51
autor: 2pac
szukam zdjęcia domu z ulicy 5 lipca, aby upewnić się że ul garncarska była połączona z 5 lipca ulicą pod budynkiem.

: 16 wrz 2008, o 15:39
autor: owca
na Brzozowskiego oczywiscie kapsle to podstawa jak rowniez "jedynki" albo mecze od momentu "po teleferiach", az do zmierzchu, gdy juz pilki nie bylo widac. tylko jak to mozliwe ganiac tyle godzin za pilka i nie pasc... gralismy tez w "grzyba", "ojca i matke", "panstwa i miasta"... ale najlepsze chyba byly zabawy polaczone z aktualnie nadawanym serialem. bawilismy sie wiec w "Janosika", "Czterech pancernych i psa". i oczywiscie wojna, taka "prawdziwa" na kepy trawy, kasztany i podworkowe owoce, nasze podworko kontra sasiednie, te przez ulice. oraz hit nad hity, absolutny numer jeden, nie do przebicia - Saletra... mozna ja jeszcze gdzies kupic???

: 16 wrz 2008, o 15:53
autor: Busol
owca pisze:Saletra... mozna ja jeszcze gdzies kupic???
Zawsze była w papierniku na Wita Stwosza :)