Święto Latawca

Dyskusje na temat powojennego Szczecina.
Awatar użytkownika
ArkadiuszSz
Posty: 404
Rejestracja: 9 paź 2004, o 14:34
Lokalizacja: Szczecin-Altdamm

Święto Latawca

Postautor: ArkadiuszSz » 3 mar 2005, o 21:34

Witam,

zatem ,na "polecenie" Busola rozwijamy nowy wątek.


W latach 70` , na lotnisku Aeroklubu Szczecińskiego w Dąbiu , organizowane były zawody latawcowe. Młodzież szkół podstawowych (głównie) i średnich , budowałą latawce - od zwykłych trapezów, rombów , po przepiękne skrzynkowe. Po artystycznym umalowaniu, stawaliśmy do zawodów - KTÓRY LATAWIEC OSIĄGNIE NAJWYŻSZY PUŁAP - pomiary dokonywane były przez pilotów awionetek, które wzlatywały specjalnie na ten czas.

"Sponsorem" kilku pierwszych zawodów był wspomniany Aeroklub i PSS Społem. Na osiedlach Szczecina, otwierane były modelarnie ,w których pod nadzorem instruktorów-animatorów, budowaliśmy te cuda -każdy takie jakie potrafił. Starsza młodzież głównie skrzynkowe konstrukcje. Co ciekawe, część "budulca" była gromadzona w modelarniach więc w zasadzie pozostawało oddać sie sztuce tworzenia a nastęnie upiększania naszych konstrukcji.

Tak przygotowani zawożeni byliśmy w niedzielę autobusami na lotnisko i .... zaczynało się "Święto Latawca". Wojskowe kuchnie polowe, słodycze od PSS Społem, emocje związane z rywalizacją ,pękające linki, brak lub za silny wiatr - takie rzeczy pamięta się całe życie.

Czy ktoś z Was uczestniczył w tych wydarzeniach?

Czy pamiętacie ....

Drodzy sediniacy - zapraszam do wspomnień !!
Ars Longa! Vita brevis.
========
GG 1893442
Skype: izy_dorek
Awatar użytkownika
kuko
Posty: 159
Rejestracja: 8 sie 2004, o 20:18
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: kuko » 3 mar 2005, o 23:26

Wprawdzie jestem chyba za młody zeby pamietac takie akcje ale zaluje ze dzis nie organizuje sie podobnych rzeczy.
Pamietam jakie emocje wzbudzaly jak np. ktos na podworku wypadl za calym zetawem kapsli, piekne papierowe flagi w kapslach po pepsi, z porzadnym zoltym plastkiem w srodku...

Dzis wystarczy kupic chipsy zeby miec Pokemona, Dzi-aj-dżo czy inne badziewie... a sprobuj takiego nie kupic dziecku, skoro cala klasa juz ma!!


------------------------------------------------------------------------
Daltego uwazam ze male pieski sa lepsze od dzieci :twisted:
Awatar użytkownika
Aygon
Posty: 2440
Rejestracja: 17 cze 2004, o 23:07
Lokalizacja: Stettin Hökendorf

Postautor: Aygon » 4 mar 2005, o 00:25

Jak chodziłem do SP.37 to pamiętam jak robiliśmy latawce lub raz to nawet makiete balonu i póżniej pół szkoły razem z wychowawczynią puszczało tą makiete (a póżniej się ją goniło żeby nie zgubić i najczęściej wpadała do jakiegoś ogródka po drugiej stronie osiedla)
Zweckverband fur Gross Stettin
GG:1237155
[url=http://www.prawobrzeze.org/galeria]galeria przedwojennego prawobrzeża[/url]
BUCHHEIDE VEREIN
Greg
Posty: 78
Rejestracja: 22 paź 2004, o 20:31
Lokalizacja: Szczecin-Świerczewo, Stausee

Postautor: Greg » 4 mar 2005, o 00:39

Pamiętam te kapsle i umieszczone pod pleksą flagi z całego świata. Wielu specjalnie z tego powodu wycinało te flagi z encyklopedii :) Jak ktoś chciał oszczędzić książkę to można było takie kapsle również sobie kupić od kumpli: cena 20 zł - w końcu lat 80-tych oczywiście :) Kiedy nie było pleksy lub dla lepszego efektu ciężkości zalewało się kapsle woskiem.
Pamiętam też puszczanie tzw. bączków - do kapsla (chyba po mleku) wsypywało się saletrę wymieszaną z cukrem pudrem, podpalało i uciekało. Często bywało, że wzlatywały one na kilka-kilkanaście metrów w górę. PS. Mam nadzieję, że nikt mnie nie będzie ścigał za szerzenie wiedzy o wyżej wymienionym "wynalazku" :D W końcu miało być o latawcach :D
Yomi
Posty: 1832
Rejestracja: 7 lis 2004, o 12:00
Lokalizacja: Colbatz

Postautor: Yomi » 4 mar 2005, o 05:54

Z ta sletra to pakowalo sie je w kapsle ale po wodce, mozna bylo ja pakowac pod dwiema postaciami - jako matrial sypki, badz tez na cieplo jako skrystalizowananiu cukru w karmel podczas gotowania. Pamietam, ze zawsze jak tylko pojawiala sie w chemicznyn na przeciwko Cezas'u to cala dzielnica jezdzila i wykupywala cala dostawe 8). Zreszta o tej saletrze lepiej nie piszmy bo to nie forum pirotechniczne a jeszcze ktos sobie krzywde zrobi i bedzie na nas ;)
Awatar użytkownika
sudmar
Posty: 82
Rejestracja: 4 sty 2005, o 08:05
Lokalizacja: Friedrichshofer Weg

Postautor: sudmar » 4 mar 2005, o 07:38

Na Dzień Dziecka klub osiedlowy "BonTon" (na przeciw szp. kolejowego) organizował piknik na boisku pomiędzy budowlanką a Daną. Dla chłopaków jedną z atrakcji był pokaz modeli latających na uwięzi i walki powietrzne - troche samolotów się rozbiło. A teraz nie ma "BonTonu", był Bronx teraz jest fitnes club, a na boisku zrobili parking.
A propos lotniska to zdaje się że w latach 90-tych były organizowane zawody ale balonów, które się robiło w szkołach.
Awatar użytkownika
ArkadiuszSz
Posty: 404
Rejestracja: 9 paź 2004, o 14:34
Lokalizacja: Szczecin-Altdamm

Postautor: ArkadiuszSz » 4 mar 2005, o 12:54

kochani,

miało być o "latawcach" :twisted:
Ars Longa! Vita brevis.
========
GG 1893442
Skype: izy_dorek
Awatar użytkownika
Busol
Admin
Posty: 9632
Rejestracja: 21 kwie 2004, o 01:42
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Postautor: Busol » 4 mar 2005, o 13:11

ArkadiuszSz pisze:kochani,

miało być o "latawcach" :twisted:
No właśnie
Yoimi - załóż wątek kapsle - sam w nim wezmę udział...

Spróbuj też załążyć wątek "saletra" i licz czas jaki upłytnie od założenia do skasowania go przeze mnie. (będą to ułamki sekund"

sedina.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za przepisy podane przez panów chwilke wcześniej i nie bededzie zbierała rozrzuconych po Grabowie fragmentów dłoni bądź paluchów...
Awatar użytkownika
ArkadiuszSz
Posty: 404
Rejestracja: 9 paź 2004, o 14:34
Lokalizacja: Szczecin-Altdamm

Postautor: ArkadiuszSz » 5 mar 2005, o 11:21

Fakt,

kapsle,wyścigi po piaskowych torach i wiele innych okresowych szaleństw - to była codziennoścć w latach 70-ych.

Natomiast faktycznie zawody modeli latających,początkowo latawców a później faktycznie balonów , to była moda nieprzemijająca - niewiele miast w Polsce ma lotnisko w środku aglomeracji jak my. Przypomnijcie to sobie i napiszcie jak to wtedy było.
Ars Longa! Vita brevis.
========
GG 1893442
Skype: izy_dorek
Bogus
Posty: 1887
Rejestracja: 3 lis 2004, o 18:48

Postautor: Bogus » 5 mar 2005, o 20:43

Święto Latawca pamiętam, niestety jako obserwator z boku. Ponieważ mieszkałem w Zdrojach a lotnisko było niedaleko, więc wybrałem się tam, namówiony przez kolegów. Pamiętam, że szczególne wrażenie zrobił na mnie taki jeden wielki latawiec skrzynkowy. Niosło go dwóch gości.

Był też taki piękny, kolorowy latawiec, w kształcie jakiegoś ptaka, chyba orła. Był bardzo piękny. Niestety nie bardzo chciał polecieć.
Sernic
Posty: 27
Rejestracja: 31 sty 2005, o 11:23

Postautor: Sernic » 5 mar 2005, o 20:49

Tak czytałem te Wasze wypowiedzi na temat kapsli, latawców i gólnie dzieciństwa. Ja swoje spędzałem daleko od Szczecina ww małym miasteczku, ale zabawy mieliśmy podobne. Zresztą jestem z rocznika 1978 i wobec tego to ten sam okres. Pamietam też bardzo "dorosłą" grę w noża. Starsi chłopcy rysowali na ziemi koło, dzielili je na części i rzucali jakimś nozem w to pole. Kto zajał pole innych, poszerzał swoje wpływy. Mam nadzieje, ze nie nawołuję do czegoś złego :-) Kapsle tez były, i nikt nie chciał mieć flagi niemieckiej :-) my je robiliśmy z kapsli po oranżadzie lub innego napoju i naklejalismy flagi. Niektórzy niszczyli chyba całe atlasy, co pewnie denerwowało ich rodziców. No i te sławetne wyscigi z górki piaskowej. Po takim "torze" puszczało sie samochodziki- szybko nabierały piasku- albo lekkie plastikowe kuleczki coś tej wielkoścci jak do ping-ponga. Były miękkie i chyba to było ich jedyne zastosowanie. Pamietam, ze autor tego toru miał zawsze brudną pupę, bo sam wytyczał tor :-) Dzieki za ten temat. P.S. Bawiliscie sie w "pobite gary"? Sam nie wiem skad mielismy taka odzywkę? Jak to sie mowiło w Szczecinie?
Yomi
Posty: 1832
Rejestracja: 7 lis 2004, o 12:00
Lokalizacja: Colbatz

Postautor: Yomi » 5 mar 2005, o 21:22

Tak tak, gre z nozem pamietam doskonale - my ja nazywalismy "Panstwa miasta" (tak samo jak jej bardziej intelektualna wersje na papierze) - rzucalo sie nozem w ziemie i odcinalo sie kawal ziemi a wlasciel pola "wzietego pod noz" okreslal ktory chce oddac (w 99.99% przypadkow oddawal to mniejsze ;) ). No ale zeby gra nie byla taka prosta to noz nalezalo podczas rzucania trzymac za ostrze a nie za rekojesc (no i podczas rzucania nie mozna bylo sie schylac) - w locie noz sie obracal o 180 stopi i ostrzem sie wbijal w ziemie (albo i nie) - wtedy, jezeli sie nie wbil to rzucal wlasciciel tego pola, na czyje atakujacy mial niecne zamiary :).
A co do pobitych garow, to to byl okrzyk, kiedy mysmy sie bawili w chowanego a jeden z chowajacych sie widzial, jak odliczajacy podgladal podczas liczenia...
Teraz to mi przypomniales stare dobre czasy - dziekuje :)
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 1702
Rejestracja: 11 lip 2004, o 16:28
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Piotrek » 5 mar 2005, o 21:59

W ramach zabaw z nożem (a miało być o latawcach) była taka zabawa "w grzyba" ale tak dawno temu grałem, że nie pamietam zasad. Może ktoś pamięta? Była jeszcze jedna zabawa z nożem polegajaca na rzucaniu i wbijaniu noża w ziemię z np. łokcia, barku, brody, nosa itd.
Yomi
Posty: 1832
Rejestracja: 7 lis 2004, o 12:00
Lokalizacja: Colbatz

Postautor: Yomi » 5 mar 2005, o 22:51

Piotrek pisze:W ramach zabaw z nożem (a miało być o latawcach) była taka zabawa "w grzyba" ale tak dawno temu grałem, że nie pamietam zasad. Może ktoś pamięta? Była jeszcze jedna zabawa z nożem polegajaca na rzucaniu i wbijaniu noża w ziemię z np. łokcia, barku, brody, nosa itd.
...a takze z tzw. pikuta - stawalo sie lekko pochylnym do przodu, noz czubkiem ostrza opieralo sie o glowe i puszczalo a on stracac pion spadl robiac salto w powietrzu wbijal sie ostrzem w ziemie. Cala zabawa zalezala od dobrego wywazenia noza ;)
Greg
Posty: 78
Rejestracja: 22 paź 2004, o 20:31
Lokalizacja: Szczecin-Świerczewo, Stausee

Postautor: Greg » 5 mar 2005, o 23:12

Tak, tak - te noże też pamiętam. Była jeszcze jedna zabawa w podstawówce. Tak zwane "konie". Kiedy tylko było otwierane boisko szkolne i rozległ się dzwonek na przerwę, wszyscy jak oszalali wybiegali na boisko trawiaste z okrzykiem "na konie!!!" . Tam dobierano się po dwóch - jeden był koniem (tzn. stał na ziemi) a drugi wskakiwał mu na plecy. Naprzeciw stawała podobna dwójka. Walczono dotąd, aż strącono na ziemię jednego z "jeźdźców". Wygrywali ci, którzy najdłużej byli niepokonani. I nikt jakoś nie połamał sobie kręgosłupa :D A jeszcze co do kapsli to pamiętam, że pleksy do ich wypełniania były towarem deficytowym i jako, że z mojej podstawówki widać było browar to obmyślaliśmy "plany" przekopu podziemnego do tegoż zakładu, aby wynieść stamtąd wielką ilość pleks :D

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości

cron