te latawce faktycznie przypomnialy mi dawne czasy.jestem z rocznika 73 i chodzilem do sp.36.pamietam jak na lekcjach techniki z panem Szulcem na tydzien przed swietem latawca kazdy z nas robil swoj latawiec i wspolnie cala szkola jechalismy na lotnisko w Dąbiu.niezapomniane przezycia,lecz pamietam ze materialy kupowalismy sami w skladnicy harcerskiej i pamietam ze mialem wielki problem ze sznurkiem(to byl chyba odwieczny problem rowniez do snopowiazalek
) ktory wkoncu dostarczyl mi sasiad.pamietam te awionetki,slodycze ze spolem,i radoche ktorej nawet nie zaklocaly poplatane sznurki czy brak wiatru... do tej pory w piwnicy mam jeszcze pamiatkowy proporczyk z tamtych zawodow...choc do dnia dzisiejszego nie wiem na jaka wysokosc wzlecialo moje dzielo to i tak wspominam to z rozrzewnieniem.odnosnie balonow papierowych to pamietam ze byly przeprowadzane pokazy starszych klas z naszej podstawowki na boisku szkolnym wraz z zawodami ktory wyzej poleci,ale nie pamietam czy to bylo w tym samym czasie co swieto latawca... a jesli chodzi o kapsle ,uuuu,gralo sie oj gralo...i oprocz flag to pamietam ze jeszcze ustalalo sie jakim kolarzem jest poszczegolny kapsel
,prym wiedli z tego co pamiec mnie nie myli ,Szurkowski i Uwe Raab.wkoncu to byl okres w ktorym wszyscy uwaznie sledzili trase wyscigu pokoju...zawsze gdy przejezdzali przez Szczecin pamietam wspolne wyprawy z moim tatą.zawsze jechali przez wały chrobrego...no i na koniec wspomniane panstwa i miasta,wtedy bez scyzoryka chlopaki nie wychodzily na podworko
i panstwa i miasta oraz kikuta dobrze pamietam....a moze wlasciwie powinnismy zmienic nazwe tego postu z "swieto latawca"na ogolnie "szczecinskie zabawy"lub cos w tym rodzaju...