Szpital miejski: dzieje powojenne

Dyskusje na temat powojennego Szczecina.
Awatar użytkownika
Busol
Admin
Posty: 9632
Rejestracja: 21 kwie 2004, o 01:42
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Szpital miejski: dzieje powojenne

Postautor: Busol » 5 mar 2010, o 15:36

Zapraszam na TrocheInaczej.pl.
"Niemcy kiedyś byli źli, a teraz są dobrzy. Ktoś mi tak opowiadał". Franek Bis.
Awatar użytkownika
Schulz
Expert
Posty: 1381
Rejestracja: 10 lis 2005, o 22:16
Lokalizacja: Stettin-Scheune, Berliner Chaussee

Re: Szpital miejski: dzieje powojenne

Postautor: Schulz » 7 mar 2010, o 15:46

Tego właśnie nam brakowało, wszyscy się rozpisują, jak to Rada Miejska dzielnie sobie poczyna, dbając o interesy miasta, no i nas mieszkańców. Gorzej z przybliżeniem nam dziejów szpitala. Oczywiście artykuł czytałem, nawet w oryginale, chociaż przyznaję, że gdyby Busol go nie zareklamował, to bym chyba przeoczył. „Gazetę” czytam od czasu do czasu, i w zasadzie tylko część szczecińską.
Mimo 130 lat pobytu Sióstr Boromeuszek w Trzebnicy, i mimo, że nie opuściły szpitala, tak jak w Szczecinie, to jednak po wojnie własność tamtejszego zgromadzenia, także szpital, potraktowano jak wszędzie, jako własność poniemiecką. To upoważniało wszystkich nie tylko do szabru, ale do przejmowania przez państwo jak leci, jako mienie opuszczone. Nawet na ich stronie czytam, że [w Trzebnicy]: „W rzeczywistości zwrócono Zgromadzeniu tylko prawo własności budynku, ale administrowanie szpitalem zostało w rękach Państwa”. Czytałem komentarze pod artykułem, różne, przeważnie jak wszędzie, niezbyt mądre. Jedni, że mogły zwrócić się do Niemców po odszkodowanie, inni coś tam o Lwowie, jeszcze ktoś, że gdyby nie kolejarze, to sowieci by rozgrabili, itp., itd. Biorę do ręki informator historyczny Władysława Jana Grabskiego „200 miast wraca do Polski” (zaznaczam, że jest to wydanie Wydawnictwa Zachodniego z 1947 roku). Związany z ruchem katolickim pisarz pod hasłem „Trzebnica” na pięciu stronach rozpisuje się o byłym klasztorze pocysterskim, o kulcie św. Jadwigi, przytacza mnóstwo danych z jego historii, także tej związanej z Polską. Następnie przechodzi do początków XIX, gani Prusaków za likwidację klasztoru, dodaje trochę o dziejach podupadającego na przełomie XIX i XX wieku miasta. I to wszystko. Zero o powrocie zabudowań klasztornych do kościoła katolickiego, o Boromeuszkach. Po co, przecież to poniemieckie. A w Wikipedii czytam: „W 1870 część klasztoru wykupili Joannici, a w 1889 resztę klasztoru odkupiły Boromeuszki. Oba zakony urządziły w swych częściach szpitale, po czym Joannici odsprzedali swój udział Boromeuszkom”.
Wróćmy zatem do Szczecina. Czegoś mi w artykule Pawła brakuje. Rok 1945, wiosna, lato. Przez miasto przetaczają się tłumy Niemców, Polaków, także wszelkiej maści rabusie i szabrownicy, szerzy się głód, choroby, gwałty. Opieka lekarska prawie żadna, część obiektów szpitalnych w rękach rosyjskich, pozostałe opuszczone, częściowo lub całkowicie ograbione, lub zburzone. Czytam w publikacji wydanej przez Verlag Hinstorff, „Stettin-Szczecin 1945-1946. Dokumente-Erinnerungen, Dokumenty-Wspomnienia”, Rostock 1994, na s. 166-168, że w maju 1945, na wezwanie ze Szczecina o pomoc lekarską, z Greifswaldu przybyło dwóch lekarzy. Jeden z nich, dr Hans Strübing, w częściowo zniszczonych zabudowaniach Carolus Stift, zorganizował przede wszystkim ambulatorium chorób wewnętrznych, gdyż zabiegów chirurgicznych nie dało się tu prowadzić (zgorzel szpitalna!). Potem pod przymusem policyjnym, jak pisze autor wspomnień, z Greifswaldu do Szczecina przybyło jeszcze kilku niemieckich lekarzy, w sumie 25 lekarzy na 80000 Niemców, i nie tylko. W książce tej znajdujemy też wspomnienia polskich lekarzy. Dr Jan Kortas wspomina (początek sierpnia 1945) o „niemieckim szpitalu Karol-Boromeus-Stift” już jako o szpitalu kolejowym, określając go jako pierwszy polski szpital z oddziałem chirurgicznym w Szczecinie. Według niego brakujący sprzęt i aparaturę uzupełniono dzięki staraniom Naczelnika Kolejowej Służby Zdrowia (jak to zrobili, tego niestety nie podaje). Szpital udzielał też pomocy szczecińskim Niemcom (przy pomocy 1 lekarza i kilka osób personelu medycznego narodowości niemieckiej). Podobnie wspominają inni lekarze, dr Jan Kowalski, Roman Jackowski i Stanisław Telega (Stettin-Szczecin 1945-1946…, s. 252-258). A jakby to wyglądało, gdyby nie stało się tak, jak się stało? Zabudowania szpitala pewnie by trochę postały, a potem jak z Konzerthausem, Teatrem Miejskim i wielu innymi, zasiliłby swoimi cegłami odbudowę stolicy…
Awatar użytkownika
Schulz
Expert
Posty: 1381
Rejestracja: 10 lis 2005, o 22:16
Lokalizacja: Stettin-Scheune, Berliner Chaussee

Re: Szpital miejski: dzieje powojenne

Postautor: Schulz » 23 lis 2010, o 01:18

W „Kurierze Szczecińskim” z dnia 19.11.2010 ukazał się artykuł red. E. Bruskiej pt. „Boromeuszki wracają”, jeden z wielu, jakie ostatnio ukazały się w szczecińskiej prasie w związku z przejęciem przez archidiecezję szczecińsko-kamieńską byłego szpitala kolejowego, później Szpitala Miejskiego, a do 1945 roku szpitala określanego mianem „Karol-Boromeus-Stift”. Z treści artykułu dowiadujemy się o mającym powstać na terenie szpitala Centrum Leczniczo-Rehabilitacyjnym. Takich informacji nigdy za wiele. Mieszkańcy naszego miasta powinni wiedzieć na bieżąco, co dzieje się z miejscem, które od 1910 służyło ludziom potrzebujących pomocy (pierwsze siostry boromeuszki pojawiły się w Szczecinie w listopadzie 1887 r.).
Ale jest jedno ale…, autorka w kilku zdaniach próbuje przybliżyć historię tego miejsca, a jej główną tezą jest fakt wyrzucenia ze Szczecina boromeuszek cyt. „ograbionych po II wojnie przez polską ludową władzę i wyrzuconych z miasta”. Czytam i nie rozumiem. Jak wiemy z artykułu Torneya szczecińskie boromeuszki opuściły silnie uszkodzony szpital wraz z chorymi i osieroconymi dziećmi po ciężkim nalocie alianckim w nocy z 17/18 sierpnia 1944 roku i wyjechały do Kołobrzegu. Do Szczecina nigdy już nie wróciły. Zresztą, gdyby nawet wróciły, to jak długo by tu zostały? Jako obywatelki byłej III Rzeszy podlegały w myśl ustaleń międzynarodowych przymusowej repatriacji na teren okupowanych Niemiec. Osobiście nigdy nie zaryzykowałbym postawienia tezy, że „zostały wyrzucone z miasta przez polską ludową władzę”. Przecież wszyscy wiemy, że wysiedlenia zostały uznane za sprawiedliwość dziejową, w końcu to Niemcy wywołali wojnę. Przede wszystkim jednak planowych wysiedleń Niemców m.in. z przejętych przez Polskę ziem zachodnich i północnych dokonano na podstawie Umowy Poczdamskiej z 1945 r. i dalszych porozumień rządu polskiego z władzami okupacyjnej strefy radzieckiej i brytyjskiej. Niestety, dotyczyło to także boromeuszek zarówno tych szczecińskich, jak i tych z Trzebnicy, cyt.: "1945. Wspólnotę trzebnicką opuściła grupa 52 sióstr, zmuszonych nakazem władz państwowych do udania się na zachodnie tereny Niemiec. Podobny los spotkał wiele innych osób zamieszkałych wówczas w klasztorze. Takie akcje wysiedleńcze sióstr i ludności miały miejsce do 1951 r. "
( http://www.boromeuszki.pl/skad.html )
Żadne naciąganie faktów tu nic nie pomoże, czego przykładem jest inny artykuł, tym razem z prasy katolickiej z 2009 roku, cyt.: „Po wojnie – 20 lipca 1946 r. Okręgowy Urząd Likwidacyjny w Szczecinie odebrał siostrom budynki wraz z terenem i przekazał w zarząd Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Szczecinie”
(http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedz ... 0932&nr=39)
Autor tego artykułu, zresztą, jak wielu innych, zapomniał dopisać, że sióstr w Szczecinie nie było już od dwóch lat, a także nie dopisał tego, co działo się w Szczecinie, a szczególnie ze szpitalem św. Karola Boromeusza od momentu zajęcia miasta przez Sowietów do owego 20 lipca 1946 roku. Częściowo naświetliłem to w komentarzu z 7.03.2010. Dzisiaj mogę dopisać, że dr Hans Strübing, który organizował pomoc lekarską dla Niemców w tym zniszczonym i opuszczonym szpitalu, w obliczu narastającej epidemii tyfusu głodowego i braku miejsc w szpitalu zakaźnym na Golęcinie, zorganizował w pobliżu szpitala św. Karola oddział wewnętrzny w lokalu piwiarni (z uzyskanej przeze mnie prywatnie informacji wynika, że było to przy Pölitzerstraße 66, oczywiście wg starej numeracji). Z podobnym problemem borykano się w Zgromadzeniu Trzebnickim, cyt.: Na wiosnę w 1945 r. wybuchła w Trzebnicy i jej okolicach epidemia tyfusu głodowego. Chorych przywożono do szpitala z całego powiatu. Wielu chorych zmarło w swoich mieszkaniach. Na terenie kompleksu klasztoru chorych umieszczono w domu Anny i w domu Jana. Wiele z tych osób również zmarło. Ze względu na stan wojny nie było wówczas możliwości grzebania zmarłych na cmentarzu Jerozolimskim (parafialnym). Matka Celsa [Milewska], ówczesna przełożona domu, poleciła więc pogrzebać około 410 zmarłych w wydzielonej na cmentarz części naszego ogrodu, w 7-miu grobach masowych. Epidemia tyfusu dotknęła również siostry.”
( http://www.boromeuszki.pl/skad.html )
Niektórym pisanie historii na nowo nie przeszkadza, ale mnie owszem i nic na to nie poradzę. Zgodnie z prawem szpital został potraktowany jako opuszczone mienie poniemieckie i na szczęście został zabezpieczony przez polskie władze kolejowe, i to im decyzją Tymczasowego Zarządu Państwowego (TZP) w Łodzi został oficjalnie przekazany. Czy było to sprawiedliwe, nie wiem. Wiem, że służył dobrze społeczeństwu Szczecina jako Szpital Kolejowy, a później także jako Szpital Miejski. A że był permanentnie niedoinwestowany i w końcu doprowadzony do stanu likwidacji, przecież nie napiszę, kto i co było tego powodem…
Osobiście uważam, że dobrze się stało, ze szpital zyskał nowego właściciela, który, mam nadzieję, dotrzyma słowa i wskrzesi na nowo życie w opuszczonych zabudowaniach.
A tak naprawdę, to dobrze, że boromeuszki tu wracają…, życie nie znosi próżni.
Awatar użytkownika
Busol
Admin
Posty: 9632
Rejestracja: 21 kwie 2004, o 01:42
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Szpital miejski: dzieje powojenne

Postautor: Busol » 23 lis 2010, o 08:27

W Kolejowym urodził się Franek :)

A wracając do głosu Schulza. Być może autor(zy) zastosowali pewne uproszczenie pisząc o wyrzuceniu nie samych Boromeuszek, ale o przejęciu od zgromadzenia. Nie pamiętam dokładnie, ale czy nie było jakichś ustaleń które sprawiały, że zgromadzenie (bedąc w pewien sposób "korporacją" miedzynarodową i podlegającą nie władzy Polskiej bezpośrednio a raczej Rzymowi) nadal posiadało prawo do obiektu niezlaeznie od narodowości mieszkańców.
Zapraszam na TrocheInaczej.pl.
"Niemcy kiedyś byli źli, a teraz są dobrzy. Ktoś mi tak opowiadał". Franek Bis.
Awatar użytkownika
Schulz
Expert
Posty: 1381
Rejestracja: 10 lis 2005, o 22:16
Lokalizacja: Stettin-Scheune, Berliner Chaussee

Re: Szpital miejski: dzieje powojenne

Postautor: Schulz » 23 lis 2010, o 15:05

Busol pisze: ...
A wracając do głosu Schulza. Być może autor(zy) zastosowali pewne uproszczenie pisząc o wyrzuceniu nie samych Boromeuszek, ale o przejęciu od zgromadzenia. Nie pamiętam dokładnie, ale czy nie było jakichś ustaleń które sprawiały, że zgromadzenie (bedąc w pewien sposób "korporacją" miedzynarodową i podlegającą nie władzy Polskiej bezpośrednio a raczej Rzymowi) nadal posiadało prawo do obiektu niezlaeznie od narodowości mieszkańców.
Dobrze jest oceniać problem z perspektywy lat, jakie minęły od sytuacji, w jakiej znalazło się Zgromadzenie Boromeuszek w Trzebnicy na terenie Śląska oraz opuszczone zabudowania boromeuszek w Szczecinie, którego status w okresie od kwietnia do lipca 1945 był, delikatnie mówiąc, bardzo niepewny. Przede wszystkim klasztor trzebnicki przed zajęciem przez władze państwowe obroniło pismo Instytutu Zachodniego w Poznaniu, w którym podkreślono jego zasługi w krzewieniu polskości na Śląsku, a także jak pisze Busol, o jego podporządkowaniu Stolicy Apostolskiej, tu cyt.: „Po wysiedleniu większości sióstr boromeuszek z konwentu trzebnickiego do Niemiec z powodu ich rzekomej narodowości niemieckiej 28 czerwca 1945 r. (pozostawiono wtedy tylko 15 zakonnic dla obsługi szpitala), dyrekcja Instytutu Zachodniego w Poznaniu wystosowała do Ministerstwa Administracji Publicznej (MAP) pismo, w którym wskazała na konieczność szczególnej ochrony tego klasztoru, m.in. ze względu na jego bezpośrednie podporządkowanie Stolicy Apostolskiej [7]. Szpital trzebnicki został zwrócony zgromadzeniu sióstr boromeuszek 31 marca 1946 r. decyzją Pełnomocnika Rządu RP na obwód nr 17 w Trzebnicy [8].”
Powyższe i treść listu Instytutu Zachodniego oraz reakcji Rządu R.P. z przypisu nr 7 i 8 w linku jak niżej:
http://www.mmkkozle.pl/artykul/przejmow ... cy-w-latac

I rzeczywiście Pełnomocnik Rządu R. P. na obwód 17 w Trzebnicy klasztor zakonowi zwrócił. Niestety wywiezionych już sióstr pismo to nie obroniło. Co prawda decyzja co do dalszych losów zabudowań w Trzebnicy była wiele razy zmieniana, w zależności od sytuacji politycznej w Polsce, ale to już inna historia, bo poruszamy tu okres 1945-46. Tak to ujęła autorka artykułu i tego okresu dotyczy mój komentarz. I żeby było jasne, ja nie podważam faktu przydzielenia szpitala szczecińskiego Zgromadzeniu Boromeuszek w Trzebnicy (a właściwie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej). W swoim komentarzu przedstawiłem fakty historyczne na podstawie dostępnych mi dokumentów. Stąd też według mnie wspomniane wyżej uproszczenie byłyby nie na miejscu. Właśnie tego typu uproszczenia powodują, że do dzisiaj sprzeczamy się, czy Szczecin wyzwolono, czy tylko przejęto, ile w tym zasługi Armii Czerwonej, a ile polskich osadników. A pośrodku było miasto, przez które, o czym już pisałem, ale jeszcze raz przypomnę, przetaczały się tłumy Niemców, Polaków, także wszelkiej maści bandytów i szabrowników, szerzył się głód, choroby, gwałty, których dopuszczali się nie tylko przedstawiciele tzw. wyzwolicieli. Według nich wszystko co ich otaczało było niczyje. Kto wtedy myślał o byłych właścicielach szpitala zakonnego? W jego obronie Instytut Zachodni w Poznaniu niestety nie zabrał głosu, bowiem ani budynki nie miały tej wartości historycznej, jak te z Trzebnicy, a siostry, które z niego uciekły z powodu bombardowań, nie krzewiły na terenie Szczecina polskości. Szpital zabezpieczono, by ratował życie ludzkie, i to niezależnie od tego, kto był kim, Niemcem, Polakiem, czy, jak to dzisiaj mówimy, żołnierzem z gwiazdą na czapce.
I o tym chciałem przypomnieć.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości