Nie smuccie sie, On caly czas jest wsrod nas...

Luźne tematy (kultura, sztuka, sport).
Yomi
Posty: 1832
Rejestracja: 7 lis 2004, o 12:00
Lokalizacja: Colbatz

Nie smuccie sie, On caly czas jest wsrod nas...

Postautor: Yomi » 6 kwie 2005, o 14:19

...jest w naszych sercach i nie Go zapomnimy. Oprocz gloszenia dobrego slowa nasz Wielki mial tez swietne poczucie humoru :)


Szklana klatka
Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej klatce.
Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Janem Pawłem II
w Krakowie.
- Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko - tłumaczyła - Nic nie poradzimy, że
się
lękamy o Waszą Świątobliwość...
- Ja też - uśmiechnął się Papież - niepokoję się o swoją świątobliwość.

Wszyscy sobie poszli
Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po
zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego pokoju na
opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział: "Ładne rzeczy, wszyscy
sobie poszli, a mnie zostawili!"

Podryw na księdza
Pewnego razu Karol Wojtyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry.
Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie
wędrówki
spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu
młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się.
- Zapomniał pan zegarka, co?
- A skąd pani wie? - zapytał zaskoczony Wojtyła.
- Z doświadczenia - odrzekła - Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną,
który
zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko,
wieczorem dansing...
- Ależ proszę pani, ja jestem księdzem - przerwał jej zawstydzony Wojtyła
- Wie pan - odpowiedziała rozbawiona nieznajoma - podrywano mnie w różny
sposób, ale na księdza to pierwszy raz.

Jeździć po kardynalsku
Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździł na
nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:
- Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!

Przeprosiny
Metropolita krakowski Karol Wojtyła przyjechał na pogrzeb sufragana
częstochowskiego, biskupa Stanisława Czajki, niemal w ostatniej chwili.
Witając się ze zgromadzonymi na uroczystości biskupami, jakoś pominął
biskupa z Siedlec. Rychło jednak się spostrzegł, wrócił, podszedł do
pominiętego i powiedział:
- Świnia jestem, nie przywitałem Księdza Biskupa!

Pożegnanie biskupów
Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej
pieśni: "O cześć wam, panowie magnaci!"

Więcej już nic nie powiem
Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla
Polaków: "Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział,
że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać".

Opaleni kardynałowie
Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku,
upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest
już widoczny - opalili się towarzyszący mu kardynałowie.

Jakoś człapię
Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi
"Gazety Wyborczej" udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła
II o zdrowie.
- A jakoś człapię - odpowiedział Papież.

Złość piękności szkodzi
Przed kilku laty - wspomina watykański korespondent Telewizji Publicznej,
Jacek Moskwa - po modlitwie "Anioł Pański" Jan Paweł II przemawiał, niemal
krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa
prosił
Papieża, aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.
- To ze złości - usprawiedliwiał się Papież.
A odchodząc dodał: - A złość piękności szkodzi.

Z Wami dziecinnieję
Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież - jak to miał w
zwyczaju - wdał się w rozmowę z dziećmi.
- Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary - powiedział.
- Nie, nie jesteś stary - gromko zaprotestowały dzieci.
- Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję - replikował Papież.

Mów mi wujaszku
Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta
Jimmy
'ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z
wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko:
- Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość.
Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i
powiedział:
- Mów mi wujaszku.

Papieskie wagary
Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci: "Dano
wam
dziś wolne w szkole?". "Tak" - wrzasnęła z radością dzieciarnia. "To znaczy
- skomentował Jan Paweł II - że papież powinien częściej tu przyjeżdżać".

Jak się czuje piesek
Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził
sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał
się
nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i
zamiast: "Jak się czuje Papież", rzekł: "Jak się czuje piesek?". Papież
spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: "Hau, hau".

Jan Paweł - Pawłowi
Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodobały się
cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić
brawo.
Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę,
stwierdził: "Dziękuję w imieniu świętego Pawła".

To tylko wasza konstytucja
W ostatnim dniu pielgrzymki do Polski w 1983 roku podczas pożegnania na
lotnisku generał Jaruzelski poskarżył się Papieżowi, że ten w swych
homiliach niezwykle surowo potraktował reżim komunistyczny.
- Ja jedynie przytaczałem artykuły waszej własnej konstytucji - odparł
łagodnie Papież.

Nie szumcie siostry nam
W hiszpańskiej Avili, gdy szum czyniony przez rozradowane zakonnice stawał
się już wprost nie do zniesienia, Papież wypalił: "Te siostry, które
ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej".

Niech żyje łupież...
Podczas ostatniej pielgrzymki w Pełpinie: "Jak tak krzyczycie 'Niech żyje
papież', przypomina mi się, gdy ktoś się pomylił i krzyknął: 'Niech żyje
łupież'. Ja was do tego nie zachęcam".

Ech, popapieżyć
Ojciec Święty do odwiedzającego Go polskiego księdza:
- Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.

Papież nie da sobą kręcić
Podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku tłumy krakowian
gromadziły się przed domem arcybiskupów, który był rezydencją Ojca
Świętego.
Ludzie ani myśleli rozstać się ze stojącym w oknie papieżem i bez końca
przedłużali dialog z nim. Wreszcie Ojciec Święty powiedział: "Cztery lata
temu kręciliście mną, jak chcieli, a teraz już jestem starym papieżem i nie
dam sobą kręcić".
Ten to ma dech
W czasie tej samej pielgrzymki, 22 czerwca 1983 roku, na krakowskich
błoniach odbyła się beatyfikacja dwóch powstańców styczniowych - brata
Alberta Chmielowskiego i ojca Rafała Kalinowskiego. W trakcie ceremonii
buchnął nagle z kadzielnicy wielki płomień, z którym nie mogli sobie
poradzić ani ministranci, ani księża koncelebranci. Wreszcie ówczesny
ceremoniarz papieski ks. John Magee, Irlandczyk, dmuchnął tak skutecznie,
że
płomień zgasł i z kadzielnicy począł unosić się upragniony dymek.
Wydarzenie
nie uszło uwagi Ojca Świętego, który, sięgając po kadzidło, powiedział z
uznaniem o swoim ceremoniarzu: "Ten to ma dech!".

Czy Wyborcza wybiera Papieża
Reporter "Gazety Wyborczej" podczas pielgrzymki Jana Pawła II w 1991 roku
nie posiadał się ze szczęścia, kiedy stanął "oko w oko" z Papieżem, gdy ten
wychodził ze swojego dawnego kościoła parafialnego w rodzinnych Wadowicach.
Rozradowany krzyknął: "Pozdrowienia od polskich dziennikarzy dla Ojca
Świętego".
"A Pan gdzie pracuje?" - zapytał dociekliwie Jan Paweł II I tu pod
reporterem ugięły się nogi, bo pomyślał sobie, że do Papieża doszły głosy,
iż "Gazeta" pisze czasem krytycznie o Kościele. Odpowiedział jednak zgodnie
z prawdą: "W Gazecie Wyborczej".
Ojciec Święty jednak jak zwykle zachował klasę i zapytał z
charakterystycznym dla siebie dowcipem: "A będziecie tam wybierać?".

Nie mądrz się, lecz módl
Ojciec Jan Andrzej Kłoczowski, dominikanin, zapytał kiedyś Papieża, czy
dojdzie do skutku planowane w roku jubileuszowym 2000 spotkanie
przedstawicieli trzech wielkich religii:
- Czy na Górze Synaj pojawią się chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi? -
dociekał zakonnik
- Ty się nie wymądrzaj, ty się módl! - odpowiedział Ojciec Święty

Czy protestanci wstaną wcześniej
Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec w 1980 roku jeden z dziennikarzy
zagadnął Jana Pawła II, czy zgadza się z opinią, że za mało czasu poświęcił
na rozmowy z protestantami.
"W Moguncji mogę wstać o dwie godziny wcześniej, ażeby z nimi rozmawiać,
ale
czy oni też wcześniej wstaną?" - opowiedział Papież

Niesforny Papież
Jak wiadomo podczas wizyty w 1999 roku w Polsce Jan Paweł II zachorował i z
tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Ojciec Święty nie dopuścił
jednak do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego
pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty,
17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu pół milionowi wiernych dziękował
za "świętą cierpliwość dla Papieża". Posługując się gwarą śląską, Jan Paweł
II tak oto dialogował z tłumem:
- Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie
wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać -
przyjeżdzo
- Nic nie szkodzi - odparli wierni.
- No, to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem
odjadę
do Rzymu.

Ja w tym wieku byłem papieżem
W 1992 roku ojciec Leon Knabit został zaproszony na kolację do Ojca
Świętego
w pałacu watykańskim. W pewnym momencie Papież nieoczekiwanie zapytał: "To
ile ojciec ma właściwie lat?".
- "Sześćdziesiąt trzy" - odparł benedyktyn.
- O to w tym wieku ja już byłem papieżem - odrzekł Jan Paweł II.
- Wiem o tym. Wiem i bardzo mi wstyd - powiedział ociec Leon i obaj
wybuchnęli śmiechem.

Kurczę jest tańsze
Ksiądz Mieczysław Maliński, przyjaciel Ojca Świętego, podczas jednej ze
swoich wizyt w domu papieskim nie posiadał się ze zdumienia, kiedy siostra
usługująca do stołu papieżowi przyniosła gospodarzowi na kolację rybę, a
jemu podała na talerzu kurczaka. Ksiądz Mieczysław zapytał: "Dlaczego?"
- Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze - oznajmił z uśmiechem Ojciec
Święty.

Kluger za Papieża?
W 1997 roku, podczas wizyty w Zakopanem, Jan Paweł II spotkał siew
"Księżówce" ze swoimi kolegami gimnazjalnymi Teofliem Bojesiem i
Stanisławem
Jurą.
- Jak długo zamierza Wasza Świątobliwość zostać z nami w Polsce tym razem?
-
zapytał Jura - mam nadzieję, że przynajmniej miesiąc?
- Och, nie - odpowiedział Jan Paweł II - Muszę wracać do Rzymu pojutrze.
Wiecie, że jestem papieżem. Mam dużo pracy w Watykanie.
- Dlaczego uciekasz tak szybko - spytał Jura - Czyż nie zostawiłeś tam
Jurka
Klugera w zastępstwie?

Znowu te ptopty
W jednym z polskich miast, gdzie przygotowano na obiad kurczaka, Jan Paweł
II miał powiedzieć z dezaprobatą: "Znowu te ptopty".

Był też nauczycielem
Była sesja zimowa. Czekaliśmy na ks. prof. K. Wojtyłę, który miał
egzaminować z etyki. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do domów, poza
jednym kolegą księdzem, który przez cały semestr nie był na ani jednym
wykładzie ks. prof. Wojtyły, gdyż w tym czasie wyjeżdżał na wystawy
malarstwa do Warszawy. Ksiądz Profesor prosto z opóźnionego pociągu
przyszedł pod salę egzaminacyjną. Wyglądał bardzo młodo, nie wyróżniał się
wizualnie wśród księży studentów, którzy byli parę lat młodsi od niego.
Ksiądz student pyta K. Wojtyłę, którego wcześniej nie widział na oczy: -
Stary, ty też na egzamin? - Tak - odpowiedział zgodnie z prawdą Ksiądz
Profesor, nie dodając ważnego szczegółu, że w charakterze egzaminatora.
Ksiądz student zaczął ubolewać nad spóźnieniem egzaminatora, a tenże w mig
zorientował się, że czekający nie uczęszczał na wykłady. Usiadł obok niego
i
zaczęli godzinną rozmowę związaną z zagadnieniami etyki, które były
przedmiotem wykładów. Ksiądz student z podziwem popatrzył na ks. Wojtyłę i
stwierdził:
- Stary, jak ty jesteś obkuty! Proszę cię, jeśli przyjdzie Ksiądz Profesor,
to nie wchodź przede mną na egzamin, bo z pewnością obleję!
- Dobrze - zgodził się pokornie ks. Wojtyła - ale powiedz mi szczerze,
dlaczego nie byłeś na ani jednym wykładzie?
- Bo wiesz, panuje powszechna opinia, że jego wykłady są bardzo trudne i
wręcz abstrakcyjne, ale gdyby miał taki dar przekazywania wiedzy jak ty, to
słuchałbym go z największą przyjemnością.
- Dobrze, to daj indeks - powiedział Ksiądz Profesor.
- Co ty, żarty sobie stroisz? - zapytał ksiądz student, na co usłyszał:
- Daj indeks, jestem Wojtyła - i Ksiądz Profesor wpisał oniemiałemu z
przerażenia koledze 4+, z uwagą, by jednak w przyszłym semestrze zaczął
uczęszczać na wykłady, by samemu wyrobić sobie sąd o wykładowcy. Tym
pozornie małym wydarzeniem, o którym dowiedzieliśmy się natychmiast, zyskał
taką sympatię, że bariera iluzorycznego strachu została pokonana na
zawsze...

Komu lektykę
Papież głośno rozmyśla przy licznych współpracownikach:
- Co ja zrobię z tymi sedia gestatoria (lektykami papieskimi)? Kurzą się,
miejsce zajmują. Paweł VI sprzedał tiarę i pieniądze rozdał ubogim, ale
komu
ja to sprzedam? Wiem... (i tu pada nazwisko jednego z polskich biskupów).

Siostrzyczka Tomciu Paluszka
W czasie jednej z ceremonii na Placu świętego Piotra Papież, przechodząc
wzdłuż barier, zauważa małą dziewczynkę, zagubioną w tłumie, ludzie podają
mu ją ponad barierą, a on bierze ją za rękę i wędrują we dwoje po wyłożonej
czerwonym suknem drodze do tronu. I tu nagle wkraczamy w bajkę: kolumnada
Barniniego staje się lasem o pniach bez gałęzi. Ojciec Święty w obszernych
szatach, z mitrą błyszczącą w słońcu, staje się jakiś królem z legendy, a
dziewczynka - siostrzyczką Tomcia Paluszka. Doszedłszy do tronu, legendarny
król podnosi dziecko w górę tak, żeby zewsząd można je było zobaczyć i
przybiegający z głębi placu rodzice odbierają je z papieskich rąk.

Tylko nie mówicie Papieżowi!
Kiedy Papież przebaczył swojemu zamachowcy - Alemu Agcy - do Andre
Frossarda
zgłosił się pewien Polak, twierdząc, że wie na pewno, "jacy ludzie włożyli
broń w rękę Turka". Frossard rzucił z pośpiechem: "Niech Pan tylko tego nie
mówi Ojcu Świętemu! Jeszcze każe nam się za nich modlić!".

Biskup i góral
W czasie jednej z wędrówek po górach biskup Karol Wojtyła spotkał górala,
który - widząc wędrowca utrudzonego i zakurzonego - zapytał go, kim jest.
- Biskupem! - odpowiedział zziajany Karol
- Jak wyście som biskupem, to jo jestem papieżem! - wzruszył ramionami
góral.

Najprzystojniejszy kardynał
Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z
wrażenia
gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i
zamiast zatytułować go "najdostojniejszym", powiedziała "Witojcie nom
najpsystojniejsy księze kardynale". On zaś spojrzał na nią z filuternym
błyskiem w oku i odparł: "No, coś w tym jest".

A co, nie wolno mi?
Kiedy po Krakowie rozeszła się wieść, że 29 maja 1967 roku arcybiskup Karol
Wojtyła został kardynałem, ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, znany
obecnie z prowadzenia programów telewizyjnych, pogratulował nominowanemu w
typowy dla księży sposób: ukląkł na jedno kolano i pocałował go w rękę. Ku
zaskoczeniu ojca Leona świeżo upieczony kardynał zrobił dokładnie to samo.
"Proszę Księdza Kardynała!" - zawołał zmieszany i zażenowany benedyktyn.
"A co, nie wolno mi?" - odparł z figlarnym uśmiechem przyszły papież.

Wierszyki na różne okazje
Podczas wypraw turystycznych ze studentami ks. Karol Wojtyła, zwany
"Wujkiem", często układał wierszyki i piosenki do różnych sytuacji. W 1957
roku w Bieszczadach recytował taki oto dwuwiersz:
"Rano mnie chwalą, wieczorem mnie ganią
i jak tu można wierzyć tym... paniom".
W 1952 roku swojej podopiecznej, świeżo upieczonej nauczycielce, podarował
notes z dedykacją:
"W tym notesie nie pisz dwójek,
o to prosi Cię dziś Wujek!".
W 1955 roku, podczas spływu kajakowego na Drawie, cała grupa, potwornie
zmęczona, dotarła na biwak o zmroku. Jedynie "Wujek" nie tracił rezonu i
całą sytuację spuentował rymowanką:
"Za te całodzienne harce,
Zmówię brewiarz przy latarce".
Wierszyki do różnych sytuacji układał również będąc biskupem i kardynałem.
Kiedy wyjeżdżając na narty do Zakopanego zatrzymał się w klasztorze
urszulanek na Jaszczurówce, "dokuczał" jednej z sióstr, o imieniu Alfonsa,
ułożonym przez siebie wierszykiem: "Siostra Alfonsa na mnie się dąsa".

Nie ma chrztu bez wody
15 maja 1977 roku, po wielu trudnościach i po długoletnich oczekiwaniach na
pozwolenie budowy kościoła, odbył się wreszcie długo oczekiwana konsekracja
świątyni w Nowej Hucie-Bieńczycach. Na uroczystościach w mieście, gdzie
według założeń władz komunistycznych nie miało być miejsca dla Boga,
przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Stali oni cierpliwie kilka godzin mino
nieustannie padającego ulewnego deszczu. Kardynał Karol Wojtyła dodawał im
ducha słowami: "Konsekracja to jakby chrzest, a gdzie jest chrzest, tam
musi
być i woda".

Czy jest tu biskup?
W 1960 roku, wracając po Bieszczadach, grupa "Wujka" wsiadła do pociągu do
Krakowa w Sanoku. Nagle do przedziału wtargnął konduktor i zakrzyknął: "Czy
jest tu Biskup?". Wszyscy zaniemówili, nie widząc o co chodzi. Widząc
zdziwione miny, konduktor wyjaśnił: "Uczeń Biskup z Rybnika". Pierwszy
ocknął się ks. Wojtyła, który był już wówczas biskupem i odpowiedział:
"Nie,
nie ma go tutaj". Okazało się, że konduktor znalazł legitymację
niefortunnego Biskupa i szukał go, by mu ją oddać.

Papież to nie mistrz olimpijski
Pracownicy Watykanu nie mogli pogodzić się z tym, że nowy papież nie chce
korzystać z lektyki papieskiej, zwanej sedia gestatoria.
"Bez sedia gestatoria Ojciec Święty nie będzie widziany, może więc jakiś
podest?" - nie dawali za wygraną "watykańczycy".
"Na podest nie wejdę, nie jestem mistrzem olimpijskim!" - oznajmił
stanowczo
Jan Paweł II.

Górale obronią
Nazajutrz po uroczystości inauguracji pontyfikatu, 23 października 1978
roku, papież spotkał się w Auli Pawła VI ze swoimi rodakami licznie
przybyłymi do Rzymu. Dostrzegłszy górali w pięknych, tradycyjnych strojach,
podszedł do nich i powiedział: - "No, jacyż to z was są górale, co ciupagi
macie, a swojego metropolitę toście wypuścili z Krakowa?". Na to Staszek
Trzebunia odpowiedział: "Przecież jakby się tu wom jaka krzywda działa, to
my przyjdziemy i was bydziemy bronić!".
Awatar użytkownika
Karalinka
Posty: 33
Rejestracja: 3 mar 2005, o 19:39
Lokalizacja: -czecin

Postautor: Karalinka » 6 kwie 2005, o 15:44

No tak, nie raz Jan Paweł II doprowadzał nas do łez swoimi żartami. Teraz milczy a łzy same lecą... :cry:
Awatar użytkownika
marpa
Posty: 227
Rejestracja: 23 gru 2004, o 10:52
Lokalizacja: SZCZECIN

Re: Nie smuccie sie, On caly czas jest wsrod nas...

Postautor: marpa » 7 kwie 2005, o 10:35

Yomi pisze:...jest w naszych sercach i nie Go zapomnimy. Oprocz gloszenia dobrego slowa nasz Wielki mial tez swietne poczucie humoru :)
I to właśnie jest piękne, a i pamięć o naszym Wielkim,
ale i jakże zwyczajnym, będzie wieczna.
To jest to Yomi. Brawo :D
Awatar użytkownika
ArkadiuszSz
Posty: 404
Rejestracja: 9 paź 2004, o 14:34
Lokalizacja: Szczecin-Altdamm

Postautor: ArkadiuszSz » 7 kwie 2005, o 21:43

Dzięki Yomi ,

popłakałem się jak bóbr.

Jak my to jutro wszystko przeżyjemy :?:
Ars Longa! Vita brevis.
========
GG 1893442
Skype: izy_dorek

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości