Postautor: maciozw » 20 wrz 2009, o 08:16
W latach 70-tych na Niebuszewie grasowała "banda Bobka". Rejony działania tej ekipy to Niebuszewo z okolic Słowackiego, Żupańskiego, Krasińskiego, Wyzwolenia, Kołłątaja. Zajmowała się chyba głównie lekkim oklepywaniem małolatów. Ja mimo, że należałem do nieprzeciętnych łazików, nigdy nie natknąłem się na ową bandę. W tym też czasie działał podobny "ansambl", któremu przewodziło dwóch kurdupli chyba z Moniuszki, albo z Felczaka, ale oni zajmowali się głównie terroryzowaniem dzieciaków z podstawówki - wymuszenia oranżady, czy zaborem kapsli. Na początku lat 80-tych, band jako takich nie było (ja nie kojarzę), byli natomiast soliści, czyli wybitne jednostki w temacie mordobicia. Co ciekawe, mimo że często mieli kłopoty z prawem, to łomot był zawsze o honor. Nie napadało się na niewinnych ludzi, ale jak kogoś "swędziała papa" to mógł się zawsze zgłosić na masaż. Nie używało się narzędzi w postaci noży, pałek, czy łańcuchów. To pojawiło się później, chociaż kosa, z tego co mi opowiadali, była do końca lat 60-tych sprzętem bardzo popularnym. Nikt nie został nigdy skatowany, nikt nie wylądował w szpitalu, ewentualne straty tylko w uzębieniu i moralne. Było wesoło. Z kolesiami z innych dzielnic nie było jakichś akcji. Ja przynajmniej nie pamiętam, a nawet kumplowaliśmy się np. z chłopakami ze Śląskiej, czy Boh. W-wy. Te dzielnicowe ustawki już wtedy przeszły chyba do historii, bo już wchodziły subkultury (metal, punk, rockers). Należeli do nich kolesie z różnych dzielnic, więc okładanie się między "braćmi krwi" było raczej bezsensowne.