W zasadzie moja odpowiedz, wobec niedotrzymania elementarnych standardów kultury osobistej, winna zamknąć się w stwierdzeniu, że w takim prostackim tonie dyskutować nie będę.
Ale w kwestii wyjaśnienia, jako historyk wojskowości, pozwolę sobie udzielić kilku informacji autorowi tekstu. Mianowicie:
- Historyk pracuje ze źródłami historycznymi. Rzecz niby oczywista, jak widać nie dla wszystkich dziennikarzy "Gazety Wyborczej". W tym przypadku ze źródłami CAWu, co wystarczyło sprawdzić przeglądając bibliografię, też prosta i oczywista czynność, ale jak widać nie dla wszystkich.
- Twierdzenie, że w Grudniu 1970 roku do demonstrantów strzelało głównie wojsko jest twierdzeniem prawdziwym, ale w przypadku Trójmiasta. Informuję, że to miejscowości nadmorskie, tylko bardziej na wschód niż Szczecin. Natomiast zupełnie poważnie - nie znane mi są dokumenty, relacje, źródła, które jednoznacznie rozstrzygają kto strzelał, do kogo i w jakim czasie.
- Chętnie zobaczę wykaz jednostek 12 DZ, które brały czynny udział w interwencji w Czechosłowacji. Może autor artykułu podzieli się swoimi źródłami. Proponuje jednak poszukać jednostek interwencyjnych, np. w 6 PDPD.
- Co do wejścia na teren stoczni, to nie czołgi i transportery 12 DZ torowały drogę, a BTRy Milicji Obywatelskiej. Ujmując najprościej jak się da - nie wszystko co w tamtym czasie miało pancerz i było zielone należało do wojska. A negocjacje odbywały się m.in. w Wiskordzie. POLMO, Załomiu i kilku jeszcze zakładach pracy. W stoczni owszem nie, a przynajmniej źródła milczą na ten temat.
- Strajk zimowy 1987 i strajk z 1988 roku to dwa różne wydarzenia. A kwestia czy władza posadziła za kierownicami żołnierzy (bardzo poetyckie) czy kwestia zorganizowania komunikacji w mieście siłami Dywizji sprowadza się do wspólnego mianownika, co nietrudno zauważyć.
- Twierdzenie że piszę historię na nowo (czy też na staro) w efekcie ją fałszując czy zniekształcając, jest co najmniej niesmaczne i zwyczajnie mija się z prawdą.
A propos odmowy publikacji w całości (cenzury?) odpowiedzi p. Pawła Knapa, to mam głębokie odczucie, że to nie redakcja "sedina.pl magazyn" (ze mną włącznie) tkwi mentalnie i werbalnie w poprzedniej epoce.
I zupełnie na koniec, dla redaktora to jestem pan Stasiak, a nie Stasiak.
Michał Stasiak