Torney pisze:Nie wiem kto użył tego wyrafinowanego określenia, ale komunistą Zaremba był i tu nie ma za co przepraszać. Nie ma też co patrzeć na cezury czasowe, bo omawiany przypadek był członkiem jeszcze zanim powstała partia zjednoczona, w 1976 r. na stadionie Pogoni potępiał "strajkujących warchołów", a na trybunach honorowych stawał bodaj po 1988 r.
1/ Bardzo prosze o Twoja definicję komunisty - bo chyba mamy inne pojecie na ten temat.
Wg mnie komunistą jest człowiek próbujący realizowac ideały komunistyczne (i wierzący w nie), a przede wszystkim: hegemonię "klasy pracującej", centralizm partyjny i totalną władzę partii typu KPZR czy PZPR, poza tym lansujący tezę o totalnej równości wszystkich oraz nieistnieniu własności prywatnej. Zapewne politolodzy wyłożą to jaśniej i lepiej. Co z tego przypiszesz akurat prof. Zarembie?
2/ Żyję w Polsce od 50 lat, w tym większość życia musiałem spędzić w PRL. Życie PZPR poznałem także od środka i dlatego nie tylko z literatury wiem, że nawet członkowie tej organizacji nie wszyscy byli komunistami, ba, nie wszyscy byli socjalistami. Jak to zwyczajne w partiach u władzy - wielu było zwyczajnych koniunkturalistów, a wielu uznało, że jeśli "w tej rzeczywistości" chce się "coś dla kraju" zrobić, to lepiej mieć wpływ na współudział w decydowaniu, niż czekać, aż inni zadecydują "o nas bez nas". Nota bene ten ostatni sposób udziału w życiu "rzeczywistym", a nie w "zawsze opozycyjnym", cehował także wielu późniejszych prominentnycy działaczy Solidarności. Z nazwiska można by w samym Szczecinie wymieniać nawet sekretarzy PZPR dużych zakładów pracy oraz urzędników państwowych, którzy w 1980r. "zmienili front" - czy to była zdrada? Kogo zdradzili i kiedy?
Nie szafuj więc określeniem "komunista" wobec każdego, kto wszedł w dorosłe życie przed 1980 rokiem.
3/ Wg mnie Zaremba to typowy endek, który z "realną władzą" wszedł we współpracę dla realizacji "narodowych" celów i współpracował tam, gdzie sens tego widział.
Jego zachowania noszą wiele cech koniunkturalizmu, ale od tego jeszcze daleko do "komunizmu", a jeszcze dalej do "zdrady narodowej". Ty, jako historyk z profesji, powinieneś znać dylematy choćby Druckiego-Lubeckiego i oficerów polskich okresu napoleońskiego i Księstwa Warszwskiego... Sytuacja Zaremby i wielu mu podobnych wydaje mi się cokolwiek zbieżna. W końcu podchorąży (znany jako ppor.) Piotr Wysocki, bohater Powstania 1830, także szkolił się w reżymowej szkole wojskowej - a nie w prywatnej szkółce handlowej dla grzecznych chłopców!
4/ Wypadki 1976r. pamiętam "z zewnątrz" - miałem wtedy 20 lat, nie uczestniczyłem "po żadnej stronie". Moja własna matka została "zagoniona" na stadion Pogoni - podobnie, acz z wiekszym naciskiem ze strony przełożonych/pracodawców, jak ja w owych czasach chodziłem na "1Maja". Dzisiaj tak gonieni są do kościołów w czasie rekolekcji np.nauczyciele - nikt ich nie pyta, czy są wierzący; traktowane jest to jako fragment ich obowiązków. Podobnie jest w wojsku. I nawet nikt już ani się nie dziwi, ani nie protestuje. Czy teraz ich wszystkich należy nazwać KATOLIKAMI WIRZĄCYMI i PRAKTYKUJĄCYMI? Śmiem wątpić...