kalmar pisze:Niestety, nie byłem na konferencji - nie zmieściłem się w godzinach przewidzianych przez organizatorów. Panie z Książnicy mówią, że było ciekawie. Może ktoś pokusi się o chociaż mini relację?
Dla wszystkich co nie byli, na pocieszenie - można w sali Herberta pooglądać mini wystawę.
Mnie udało się dotrzeć. Rzeczywiście - kilka odczytów dość ciekawych. Natomiast aż tak nie sugerowałbym się (piszę ogólnie) opinią pracowników Książnicy Pomorskiej - w końcu - "swojego" raczej nie wypada krytykować. Do rzeczy:
Największe zainteresowanie zdecydowanie wzbudziło wystąpienie dr n. med. Joanny Nieznanowskiej pt. „Medyczny Szczecin czasów Schleicha”. Doktor Nieznanowska mówiła bowiem o mało znanych sprawach. Mianowicie o połowie XIX wieku, kiedy rodziła się dopiero nowoczesna medycyna i występował dość duży konflikt między "starymi" lekarzami, bazującymi na medycynie humoralnej (wywodzącej się ze starożytnej Grecji, 4 płyny etc.) a "nowymi" lekarzami. Podkreślano także niechęć do specjalizacji i chirurgów, widoczną wśród wychowanej na "uniweralizmie" tzw. "starej" gwardii. Szczecin nie był tutaj wyjątkiem. Młodzi, wykształceni (np. w Berlinie) ludzie przybywali do miasta i nie mogli porozumieć się ze swoimi kolegami po fachu. Powołano wówczas mało znane Naukowe Towarzystwo Lekarzy Szczecińskich, aby zażegnać wspomniany konflikt, który nie był na rękę całemu środowisku. Tutaj czołową rolę odegrał ojciec Schleicha. Wśród innych lekarzy "nowego" rzutu, największe zasługi w początkach nowoczesnej medycynie w Szczecinie mają: August Steffen, Emil Maske, Karl Schuchardt.
Dodam, iż początki "nowej" medycyny to też poważne zagrożenia dla samych lekarzy - zakażenia etc., jednego z wyżej wymienionych bohaterów uśmiercił "zwykły" paciorkowiec, gdy skaleczył się podczas operacji.
Odnośnie do samego Schleicha powtarzano właściwie to, co można przeczytać w artykule powyżej. Chociaż fakt faktem, dużo uwagi poświęcono również pracy Schleicha nad tkanką nerwową. Zajmował się bowiem komórkami glejowymi, które obok nerwowych tworzą układ nerwowy.
Najmniej "wciągające" były dla mnie odczyty filologów, którzy męczyli zebranych terminologią z zakresu poetyki (np. rodzaje rymów etc.). Na osłodę wystąpiła na sam koniec dr Kozińska w tradycyjnej dla siebie, czyli doskonałej formie.
Z tej konferencji ma ukazać się za jakiś bliżej nieokreślony czas publikacja. Ogólnie, nie licząc samych prelegentów i ich znajomych, pojawiło się na wydarzeniu raptem kilka osób. Taki urok, niestety, organizowania wydarzenia w środku tygodnia w godzinach pracy przy znikomej promocji.
Odnośnie do mini-wystawy:
"Dziki to lud doświadczony w walkach na lądzie i morzu. Przyzwyczajony żyć z rabunku i grabieży. W przyrodzonej jakiejś dzikości - zawsze nieposkromiony" <--- Herbord o mieszkańcach Pomorza - XII wiek.