Z placu Sprzymierzonych zniknęły już obskurne zielone parasole, pojawili się robotnicy - przymierzają stalowe belki, obliczają, dopasowują.
- Trwają przygotowania do montażu i ostatnie pomiary - mówi Karol Krzątała, projektant nowego zadaszenia. - Chcemy, żeby całość była gotowa w ciągu dwóch tygodni.
Nowe wiaty przyjadą na plac w częściach, będą składane na miejscu. Zgodnie z projektem stanowiska (ma ich być siedem) poprzedzielane będą pergolami. Całość przykryta ma być żółto-pomarańczowym brezentem. Konstrukcja nie będzie przylegała do budynku - ma być niezależna, ustawiona w niewielkiej odległości od ściany.
Nowe wiaty szczecińskich kwiaciarek, choć jeszcze nie powstały, mają już długą historię - projekt wykonany na zlecenie miasta jest gotowy od 2002 r. Mniej więcej wtedy też panie losowały stanowiska w nowych wiatach. Potem inwestycja utknęła. Albo trwały poszukiwania wykonawcy, albo z kolei zabrakło koniecznych uzgodnień. Termin montażu nowej konstrukcji przekładany był z miesiąca na miesiąc przez trzy lata. W listopadzie ubiegłego roku kwiaciarki nawet wyniosły się z placu, miały wrócić już pod nowe dachy, ale znów się nie udało. Zamiast żółto-pomarańczowego brezentu na pl. Sprzymierzonych wróciły na kolejne miesiące zielone parasole.
Koszt montażu nowych stanowisk ponoszą w całości kwiaciarki. Miasto dołożyło się jedynie do remontu chodnika, który przeprowadzono w ubiegłym roku.
(GW)