Była wypowiedź nauczyciela to czas na wypowiedź byłego ucznia w tej sprawie. Skończyłem IV LO w Szczecinie profil biologiczny (tak na prawdę klasa była podzielona na dwie części - ekoturystyczną do której należałem ja oraz medyczną) naszym wychowawcą na początku był p. Waldemar Hejza co później się niestety zmieniło. Profil mój zakładał właśnie s o b o t n i e rajdy piesze w celu "wyrobienia" określonych odznak PTTK. I tutaj jak pisze Gozal pojawia się problem - rzecz jasna od razu ze strony części mojej klasy pojawiły się głosy, że jak to tak można w sobote, że oni muszą się uczyć (jakby ktoś się uczył w sobotę), że ich nogi bolą itp. itd. (chociaż warto wspomnieć, że moja grupa składała się z czternastu osób w tym czterech chłopaków ale marudziły tylko bodajże 4 dziewczyny reszcie to nie przeszkadzało). Na rajdach poznawaliśmy właśnie historię okolicznych terenów przez które przechodziliśmy/przejeżdżaliśmy bo warto wspomnieć, że nasz wychowaca jest Przodownikiem Turystyki Pieszej PTTK i to właśnie on zabierał nas na rajdy organizowane przez siebie jak również przez oddziały PTTK w Szczecinie. Na początku były to wycieczki po Puszczy Bukowej, Wkrzańskiej (żadna z wycieczek nie wymagała wielkiej sprawności fizycznej bo tempo nie było duże - wychowaca jak przystało na dobrego przewodnika zawsze dostosowywał tempo do najsłabszego) później były to wycieczki jedno lub kilku dniowe w dalsze tereny województwa, które oczywiście również poznawaliśmy (nawet sami mieliśmy przygotować materiały i przedstawić je grupie, a nie rzadko nawet zwodowym przewodnikom z wieloletnim stażem). Ale wracając do tematu nauczenia o Szczecinie w szkołach - w 3 klasie pojawił się u nas przedmiot "ekoturystyka" na której uczyliśmy się o programie Natura2000 itp. itd. jak również było kilka lekcji poświęconych wiedzy o Szczecinie. Na początku zostały nam przydzielone określone budynki i miejsca do przygotowania (robiliśmy to na podstawie Szlaku Miejskiego. Następnie poszliśmy Szlakiem Miejskim z zawodowym przewodnikiem (nazwiska nie pamiętam - mimo, że jestem członkiem PTTK, a tego pana widywałem i widuje dość często
) przed którym mieliśmy zaprezentować nasze informacje, a w ramach potrzeby sam miał nam coś dopowiedzieć. Na końcu już w sali lekcyjnej nasz nauczyciel przygotował nam zestaw 170 pytań na temat obiektów Szlaku Miejskiego. I tutaj było śmiesznie bo po kilku/kulkunastu pytaniach stałem się "wrogiem" mojej klasy bo w końcu "oni nie mogli odpowiedzieć na żadne pytanie" (czytaj: znaleźć szybko odpowiedzi w przewodniku) a pytania były banalne (dla nas
) choć niektórymi mnie akurat zaskoczył. Na koniec był równie prosty sprawdzian. Podsumowując - nie wydaje mi się żeby w normalnej szkole gdzie prowadzone są zajęcia w takim systemie jak ustaliło to ministerstwo nauczanie o Szczecinie byłoby możliwe - ja jestem wyjątkiem ze względu na kierunek na jaki poszedłem. Pozatym w liceum jest już za późno na takie coś, zauważone osobiście na niektórych dziewczynach z mojej klasy buntujących się o to, że one przecież nie będą się uczyć o Sz-nie bo tego w końcu nie ma w programie. Niektórym z nich się to spodobało ale to są wyjątki. W LO jest już tylko miejsce na ewentualny koncik zainteresowań albo coś w postaci projektów w jakim uczestniczyłem - "Uczniowie adoptują zabytki". W GM też jest już za późno bo tam ludziom wydaje się że są już w pełni dorośli i wszystko im wolno (kto nie wierzy niech pójdzie do byle jakiego gimnazjum). O takich rzeczach powinno się mówić już w podstawówce bo "czym skorupka za młodu nasiąknie" - w końcu tam jest wiele czasu na wycieczki więc raz czy dwa wyjść na Szlak Miejski to chyba nie problem. Dzieci by się cieszyły bo by wyszły, a w połączeniu z możliwością zwiedzania dałoby to profity w przyszłości. Oczywiście nie wszystkim z nich by się to spodobało ale tak jest zawsze. Pozatym pamiętajmy, że dziecko po takiej wycieczce od razu wejdzie na sedinie i zacznie czytać
Mnie do historii Szczecina zachęcił ojciec i bardzo długo się tym nie interesowałem - dopiero 3 lata temu nagle coś się obudziło i tak już trwa.